Czy handlowa niedziela to relikt z epoki PRL-u?
Dawniej była jedyną okazją do zrobienia świątecznych zakupów
Do operacji „handlowa niedziela” przygotowywano się bardzo staranie. Zadaniem centrali handlu było przemyślane rozdzielenie towaru. Z kolei kierownicy sklepów długo magazynowali go, aby wyłożyć na półki bezpośrednio przed świętami. W sklepach organizowana była dodatkowa obsługa, rekrutowana spośród uczniów szkół handlowych czy emerytów. Klienci zaś jeszcze na długo przed otwarciem sklepu ustawiali się w długich ogonkach i wpisywali na listy kolejkowe.
Dziś markety i wielkie centra handlowe otwarte są cały tydzień. Czy zatem niedziela handlowa nadal jest potrzebna? Okazuje się, że jest to szansa dla mniejszych sklepikarzy, ale i chętnych na niedzielne zakupy czy to w małym, czy w dużym sklepie nie brakuje. - Zawsze zabieram dzieci na zakupy, a taki dzień sprzyja wspólnemu wypadowi, zwłaszcza, że tyle rzeczy jeszcze trzeba kupić- mówi Elżbieta Semków. - Cały tydzień pracuję, więc dla mnie niedziela handlowa jest szansą na zakupy. Muszę kupić prezenty, a tego w marketach nie robię, dlatego chętnie wybieram mniejsze sklepy z odzieżą czy zabawkami, które w zwykłe niedziele są zawsze zamknięte- dodaje pani Daria. - Dla mnie to bez znaczenia, ale myślę, że dla „prywaciarzy” okres przedświąteczny i takie niedziele, to czas, żeby się „odbić” i wyjść na swoje. Kto chce ten otwiera, a kto nie, to zostaje z rodziną w domu- uważa Andrzej Gontarzewski . - Jeżdżę po całej Polsce, a nawet i świecie, człowiek wiele widzi i dochodzi do wniosku, że żadni politycy nie powinni odbierać tym z branży handlowej możliwości zarobku- dodaje. - A niedziele handlowe to już tradycja.
- Cieszymy się, że przed świętami wiele sklepów jest otwartych w niedzielę. Można wtedy spokojnie wybrać jakiś fajny prezent czy kupić coś modnego do ubrania na czas świąt i sylwestra - zauważają Oliwia i Martyna Krawczyk. W tygodniu nie mamy za dużo czasu, bo do 15:00 jesteśmy w szkole, a potem trzeba wracać do domu, by zająć się lekcjami.
Młodsze pokolenie jednak nie kojarzy „niedziel handlowych” z przeszłością.
- Teraz są takie czasy, że człowiek ciągle jest zabiegany, dlatego niedziele powinien spędzać w domu z rodziną. Nawet jeśli jest to niedziela handlowa. Myślę, że to relikt PRL. Dawniej takie niedziele miały sens, ale dziś?
- Wszystkiego mamy pod dostatkiem, sklepy są czynne codziennie. Ja nawet w soboty rezygnuję z zakupów. A okres przedświąteczny to czas na to, by w końcu się zatrzymać przy drugiej osobie, a nie, nawet w niedzielę biegać po zakupy- twierdzi pani Alicja. - Pracowałam w handlu i pamiętam te kolejki przed świętami, ale wtedy nic nie było. Pamiętam grudzień 1981 r., kiedy wprowadzono stan wojenny. Było zimno, a ja sprzedawałam w sklepie, przy którym w niedzielę handlową zaczęto sprzedawać karpie. Ludzie stali w ogromnej kolejce i wchodzili choć na chwilę do sklepu, by się ogrzać.
A pan Barbara ze sklepu odzieżowego dodaje: Otwieram sklep, bo taki już mam zwyczaj, że w każdą ostatnią niedzielę przed świętami daję możliwość klientom na spokojne zrobienie zakupów. Kto chce ten z tej szansy korzysta. Zabawki dla dzieci, koszule, krawaty dla panów, biżuteria i perfumy dla pań to tylko niektóre z próśb do św. Mikołaja, które należy spełnić. Do tego jeszcze dochodzą zakupy na stół świąteczny. Jedni czekają na „handlową niedzielę”, by móc ponieść się szaleństwu zakupów, inni z uśmiechem patrzą na karteczki z napisem obwieszczającym ten „wyjątkowy” dzień, a jeszcze innych przeszywa dreszczyk na samo jego wspomnienie. Ważne, by w tym wszystkim nie stracić zdrowego rozumu i nie zagubić atmosfery świąt.