Czy łatwo być kobietą za kratami? Najbardziej brakuje im perfum i wanny

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Zgiet
Izabela Krzewska

Czy łatwo być kobietą za kratami? Najbardziej brakuje im perfum i wanny

Izabela Krzewska

Mają swoje sposoby, aby zadbać o urodę, nawet w tak trudnych warunkach. Czy łatwo być kobietą za kratami?

Ładne oczy. Najlepiej podkreślone kredką i z wytuszowanymi rzęsami. To według osadzonych w Areszcie Śledczym w Białymstoku pań, główny atrybut kobiecości. Małgorzata, Barbara i Urszula - moje bohaterki - spoglądają na mnie właśnie takimi oczami. - Nawet jak tylko siedziałam w celi, potrafiłam zrobić sobie pełen makijaż - mówi 37-letnia Barbara, w zamknięciu od ponad 2,5 roku. - Lepiej się czułam. Teraz pracuję. Ale uważam, że nie wypada się afiszować. Na co dzień jest więc delikatny makijaż. Tak dla podwyższenia samooceny.

Trzeba jakoś wyglądać

- Nawet w tym miejscu trzeba dbać o siebie, poczuć się kobietą. Ktoś nas przecież odwiedza: dyrektor, oddziałowa. Trzeba jakoś wyglądać - opowiada 25-letnia Małgorzata, od 7 miesięcy za kratami. Przyznaje, że make up robi od święta, na specjalne okazje, jak widzenia i spotkania z narzeczonym.

Zdanie: maluję się dla siebie, a nie dla mężczyzn, tu nie brzmi jak kokieteria.

Czy łatwo być kobietą za kratami? Najbardziej brakuje im perfum i wanny
Andrzej Zgiet Urszula zawsze lubiła sport. Nadal ćwiczy, tyle, że w celi. Nie wychodzi z niej bez podmalowanych rzęs i kredki na powiekach.

- Innych osadzonych to z kilometra przez okno widzimy -żartuje Barbara. Romansów zresztą nie szuka. Ma męża. Jak poprzednie życie, w depozycie musiała zostawić osobiste rzeczy. Zostało kilka par ubrań.

Prócz podstawowych środków czystości i higienicznych jakie zapewnia służba więzienna, w kantynie można jednak dostać prawie wszystko: od toniku, maszynki do golenia, szamponów, żeli pod prysznic, pudrów, pomadek, aż po cienie do powiek, tusze, farby i jedwab do włosów. Asortyment jak w malej drogerii. Czegoś nie ma? Można zamówić, także w aptece. Są oczywiście pewne ograniczenia. Nie ma tu miejsca na kosmetyki z amoniakiem czy na bazie alkoholu. Niedopuszczalne są więc lakiery do paznokci i zmywacze. A dezodoranty są w sztyfcie. Powód ten sam: żeby skazane się nie narkotyzowały.

Ze względów bezpieczeństwa, w celach nie ma szkła. Osadzone przeglądają się więc w celi w plastikowych lustrach, które jak przyznają moje rozmówczynie, są jak krzywe zwierciadła. Zniekształcają trochę obraz. Ale i rzeczywistość, która je otacza jest inna, daleka od prawdziwego życia.

- Mnie najbardziej brakuje wanny i perfum - uśmiecha się rozmarzona 36-letnia Urszula. Jej koleżanka dodaje, że przydałaby się też suszarka, prostownica, pęseta.

Ale i tak, jak pozostałe dwie kobiety, ma dobrze wydepilowane brwi.

-Używamy obcinaczy do paznokci i maszynek do golenia -zdradza Ula. W więzieniu jest od 2013 r. Był więc czas na wypracowanie patentów.

Kobietom w więzieniu przysługuje prysznic dwa razy w tygodniu. Mogą wnioskować o dodatkową łaźnię. Prócz tego w kącikach sanitarnych mają miski. Mogą się więc myć jak często chcą. W miskach robią też pranie.

Tęsknota jest najtrudniejsza

Barbara jest już na półmetku odbywania kary. Wkrótce może się ubiegać o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Już chodzi na przepustki . - Na pierwszej przepustce od razu poszłam do fryzjera, podciąć włosy - przyznaje. Na całkowitą zmianę wizerunku musiałaby mieć zgodę dyrekcji służby więziennej.

Kiedyś wszystkie wyjdą na wolność. Małgosia za rok, Urszula niedługo ma rozprawę. Żeby nie popaść w depresję, starają się nie myśleć o tym, co jest na zewnątrz. I wcale nie brak luksusów doskwiera najbardziej. Bo nie tylko są kobietami, ale matkami, żonami.

- Zżera mnie tęsknota za dziećmi. To chyba największa kara. Są telefony dwa razy w tygodniu. Listy i widzenia. A to nie wystarcza - wyznaje Urszula. - Człowiek nie może się tu jednak przyzwyczajać do smutku, do żalu i do tęsknoty. Musi skupić się namyśli, że ten okres kiedyś minie. Znaleźć sobie zajęcie, żeby rozproszyć złe myśli.

Pomaga rutyna.

- Budzę się po 6, toaleta, makijaż, piję kawę, apel. O 7.15 wychodzę do pracy. Przychodzę po godzinie, czytam, zaraz obiad. Po obiedzie drzemka. O 17 wychodzę drugi raz do pracy, wracam, zjem i już zaraz koniec dnia. Dnia świstaka, z którego każdy jest podobny do poprzedniego -opowiada Urszula.

Małgorzata do pracy na terenie jednostki wychodzi trzy razy dziennie. Wydaje obiady innym osadzonym. A trzeba przecież kiedyś i pranie zrobić, celę sprzątnąć.

- Wręcz brakuje mi wolnego czasu - przyznaje 25-latka. Ale kiedy ten jest, rozwiązuje krzyżówki, ogląda telewizję, piszę listy, ćwiczy. - Bieganie w miejscu, brzuszki, pajacyki. Odkąd tu trafiłam 7 miesięcy temu, schudłam 10 kilogramów.

Aktywność fizyczna to sposób nie tylko na zabicie nudy, ale dbania o formę. I na więziennym wikcie zdarza się niektórym przytyć. -Zamykają się w sobie, zajadają smutki -stwierdza Urszula. Dla niej sport zawsze był ważny. Wcześniej chodziła na siłownię, uprawiała fitness. Nie zrezygnowała z tego.

Na oddziale kobiety mają do dyspozycji rowerki stacjonarne i orbitek. Mogą też skorzystać z różnych zajęć, jak plastyczne, teatralne. Mają kursy florystyczne, komputerowe. Jest kółko kulinarne, na którym pitraszą ulubione potrawy: schabowy, spaghetti, frytki, ryż z kurczakiem, naleśniki z serem i kremem czekoladowym. W celi, z kupionych produktów, też czasem przyrządzają smakołyki np. roladę waflową czy sernik na zimno.

- To chyba najlepszy sernik jaki jadłam - przyznaje Urszula.

-W celi się zżywamy. To nasza tymczasowa rodzina - podsumowuje Barbara. - I tak, jak w domu, mamy lepsze i gorsze chwile.

Izabela Krzewska

Socjolog z wykształcenia. Z zawodu - dziennikarz. W Gazecie Współczesnej pracuję od 2009 roku, a w niedługim czasie dołączyłam również do zespołu Kuriera Porannego. Od początku na łamach naszych dzienników i na portalach internetowych www.wspolczesna.pl i www.poranny.pl zajmuję się głównie tematyką prawną. Relacjonowanie ważnych procesów, sprawy kryminalne, wypadki, pożary, raporty  o przestępczości, historie z życia wzięte... To obszar dziennikarstwa, który - mam nadzieję - dostarcza moim Czytelnikom nie tylko wielu emocji, ale także wiedzy o zmieniających się przepisach prawnych i zagrożeniach dla ich bezpieczeństwa. Staram się, aby każdy materiał był rzetelny, zrozumiały, ale też sprawnie napisany. Bo nawet najbardziej niezwykła ludzka opowieść "blednie" pod nieciekawym piórem.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.