Czy muszę płacić za wodę fatalnej jakości?
Czytelnik twierdzi, że woda była fatalnej jakości, dlatego nie nadawała się do niczego. Mimo to jej ceny nie obniżono
Stanisław Drągowski, mieszkaniec Świdnicy, domaga się, by gmina umorzyła mu należność za wodę. To suma 288 zł.
- Domagam się umorzenia opłaty lub jej znacznego obniżenia tylko za I kwartał, mimo że fatalną wodę miałem znacznie dłużej - podkreśla pan Drągowski.
I wyjaśnia, że już w poprzednim roku, ale szczególnie w marcu i kwietniu br., przez okres nawet kilku dni, nie mógł korzystać z wody. Była ona bowiem fatalnej jakości. Tak brudna, że nie nadawała się nie tylko do picia, ale też do prania czy mycia.
- Niekiedy przez godzinę woda leciała z kranów, bo myślałem, że zleci brudna i później będzie czysta. Tak się nie stało. Jedyną szansą było kupienie wody butelkowej - tłumaczy pan Stanisław.
Nasz rozmówca tłumaczy, że już 7 marca br. zwrócił się do Zakładu Usług Komunalnych w Świdnicy, by ten ze względu na fatalną jakość wody, obniżył cenę za jej dostawę.
- Niestety tydzień później dostałem pismo, z którego wynikało, że gmina przekazała moją skargę firmie Gutowski - przekonuje nasz rozmówca.- Ona w tym czasie budowała stację uzdatniania. Ale co mnie obchodzi Gutowski?! Podpisałem umowę z gminą i to ona powinna obniżyć opłatę.
Woda nadal była brudna, zanieczyszczona, dlatego mieszkaniec Świdnicy wysłał do gminy kolejne pismo 18 kwietnia br.
- Nie dostałem na nie odpowiedzi, dlatego na sesji 31 maja poinformowałem radnych o moich żądaniach. Niech wiedzą, że opłaty są pobierane niezgodnie z umową, bo płacić powinno się, ale za wodą odpowiadającą jakości - podkreśla pan Drągowski. - Wtedy wójt Adam Jaskulski odpowiedział, że w tej sprawie powinienem przyjść do niego. Ale przecież napisałem pismo do zakładu usług komunalnych.
Nasz rozmówca dodaje, że konsekwencją jego obecności na sesji było kolejne pismo, w którym został poinformowany, że jego żądania zostały przesłane ponownie do firmy Gutowski. Ponadto wójt powiedział, że jeśli zakład nie będzie mógł dostarczyć wody odpowiedniej jakości, to powinien zamknąć jej dopływ wody.
- To groźba. Tak nie powinno się rozwiązywać spory. Woda była brudna, a więc opłaty powinny być znacznie niższe- przekonuje.
Wójt Adam Jaskulski tłumaczy nam, że w czasie budowy nowej stacji uzdatniania, niemal wszyscy mieszkańcy byli narażeni na brudną wodę. Przy okazji trzeba było bowiem przebudować odcinek wodociągu. Niestety, wykonawcy nie udało się tego dokonać zgodnie z planem. Kiedy odcinek ponownie uruchomiono, to z wodą popłynęły zerwane ze ścian rurociągu osady.
- Informowaliśmy o tym mieszkańców, ostrzegaliśmy, że przez kilka dni woda może nie odpowiadać normom. Później firma Gutkowski uszkodziła jeden z odcinków sieci i historia z brudną wodą się powtórzyła. Za te zdarzenia pełną odpowiedzialność ponosi wykonawca - wyjaśnia wójt. I dodaje: - Nie mogę przystać na żądania pana Drągowskiego, bo otworzyłbym przysłowiową puszkę Pandory. Dlatego jego postulaty przesłaliśmy firmie Gutkowski, która odpowiada za uszkodzenia sieci. Ponadto zasugerowałem panu Drągowskiemu, że jeśli nie jesteśmy w stanie dostarczyć wody spełniającej jego wymagania, to możemy rozwiązać z nim umowę. Czekam na jego propozycje...
Wójt przypomina, że dodatkowo polecił szefowej ZUK sprawdzenie szczelności przyłącza wodociągowego do tej posesji. A by poprawić jakość wody, wybudowano nowoczesną stację uzdatniania wody za ok. 800 tys. zł. a ą