Czy na Pleszówku jest masowa mogiła?
Wczoraj ruszyły poszukiwania szczątków niemieckich żołnierzy. - Jako dziecko wykopałem tam z kolegami czaszkę - mówi świadek
Miłośnicy historii, zwłaszcza tej drugowojennej, niewątpliwie powinni kojarzyć poznańskie stowarzyszenie Pomost, które już od 20 lat zajmuje się ekshumowaniem szczątków żołnierzy poległych podczas II wojny światowej.
Grupa stosunkowo rzadko odwiedza Nową Sól i okolice, warto więc odnotować, że od wczoraj stowarzyszenie prowadzi prace na skraju nowosolskiego Pleszówka. Celem ich poszukiwań nie są pojedyncze groby, a masowa mogiła żołnierzy niemieckich, która ma znajdować się w niewielkiej odległości od jednej z gruntowych dróg.
Na miejscu spotykam prezesa Pomostu Tomasza Czabańskiego. - Temat robi się skomplikowany, bo to nie jest dokładnie w tym miejscu, gdzie świadek wskazywał – wyjaśnia. – To na pewno gdzieś tu, ale potrwa to trochę zanim zlokalizujemy dokładne miejsce. Trzeba będzie zorganizować większą koparkę – dodaje. Prac nie ułatwia fakt, że teren niewielkiej łąki prawdopodobnie był przed laty wyrobiskiem żwiru lub piachu. Powstałe zagłębienie przez lata zamieniło się w dzikie wysypisko śmieci.
Prezes Czabański nie wyklucza, że poszukiwana mogiła to jeńcy rozstrzelani przez Rosjan, już po zakończeniu działań wojennych.
- Za dzieciaka, jak miałem sześć może siedem lat, bawiliśmy się tam w tych dołach. To były lata 80. – mówi mężczyzna, który powiadomił Pomost. Nie chce nazwiska w gazecie. – Pamiętam, że któregoś razu wykopaliśmy czaszkę. Przeraziliśmy się, jak to dzieci. Potem zakopywaliśmy to z powrotem. Nawet rodzicom o tym nie powiedziałem. Ale tak mi to utkwiło w pamięci, że postanowiłem coś z tym zrobić – opowiada.
Tak zrodził się pomysł by wspomnieniami podzielić się z Pomostem, który odwiedził Nową Sól w grudniu ubiegłego roku. Ekshumowano wówczas dwóch żołnierzy niemieckich, których grób znajdował się przy ul. Zaułek. - Przy szczątkach jednego z żołnierzy znajdowały się elementy ekwipunku niemieckich jednostek spadochronowych. Wśród nich był m. in. hełm wz. 38 oraz lotniczy karabin maszynowy MG 15 – czytamy na stronie stowarzyszenia.
To wydarzenie sprawiło, że do poznaniaków zaczęły spływać nowe zgłoszenia z naszego terenu. - Nowe sygnały wynikają z tego, że jak wykonujemy jakąś pracę, to wtedy jest zainteresowanie ludzi, w prasie ukazuje się informacja i każdy zaczyna sobie coś przypominać. I potem są zgłoszenia. A jedno z nich brzmiało dla nas bardzo przekonująco, właśnie w tym miejscu – wyjaśnia T. Czabański.
Pod koniec dnia poszukiwaczom udało się znaleźć jedynie pojedyncze kości. To za mało, by móc cokolwiek stwierdzić na sto procent. – Na pewno tam wrócimy w przyszłym tygodniu. Wtedy będziemy mieć już cięższy sprzęt – zapowiada prezes Pomostu.