Czy nasza polityka musi być taka brudna?
Nie trzeba posiadać wieków doświadczenia, by odkryć pewną niesmaczną prawidłowość w ludzkich działaniach, zmierzających do osiągnięcia przewagi jednych nad drugimi, poprzez wykopywanie dołków pod przeciwnikami, w przekonaniu, że to jest skuteczna metoda ich pogrążenia. Nie godzi się też, żadną miarą, by ten kto wygrał zmagania o pierwszeństwo, był uprawniony do czynienia zła przez sam fakt, że jego przeciwnik je czynił.
W walce o władzę, nie tylko polityczną, ale każdą inną, stosowane są zarówno metody godziwe, kiedy strony walczące ze sobą przytaczają argumenty prawdziwe, a krytykując rywali robią to z kulturą, nie uwłaczają i nie poniżają nikogo, szanują godność człowieka. Bywa jednakże - i to niestety zbyt często - że w ferworze walki zapomina się, że również w zmaganiu o władzę obowiązują te same wartości i zasady, którymi powinniśmy kierować się na co dzień.
W jakim świetle musielibyśmy stawiać politykę i polityków, gdyby im wolno było sięgać do kłamstwa, podstępu, szantażu, korupcji, poniżania, więzienia, a nawet pozbawiania życia swoich przeciwników? Wiadomo, że także w naszych czasach aż roi się od dyktatorów, tyranów, zbrodniarzy i ludobójców. Szkoda papieru, by ich wymieniać, bo zna ich cały świat z imienia i nazwiska.
Czy my musimy się godzić na brudną politykę? Czy nie ma ludzi prawych i godnych, którzy mieliby na oku troskę o dobro wspólne, a nie o własne interesy?
Jest wiele zła w polityce, ale ostatnio można zauważyć dwa niepokojące zjawiska: kopanie dołków pod przeciwnikami i fatalne ich naśladowanie. Kopanie dołków nic nie daje, bo wiadomo, że kto je kopie, sam do nich wpada. Do tej kategorii złej polityki należy zaliczyć wszelkie przedwyborcze oskarżenia przeciwników o to, że czegoś nie zrobili, albo zrobili źle, tu na coś dali za mało, a gdzie indziej byli nadmiernie hojni, nawet rozrzutni. Wkrótce okazuje się, że obietnice natychmiastowej naprawy niewłaściwych decyzji poprzedników, po prostu idą w zapomnienie, albo są niewykonalne.
Władza nie może dyktować swoich rozwiązań według własnego widzimisię
Nie wiadomo też, skąd wziął się taki argument, że skoro poprzednicy popełnili jakiś błąd, to i zwycięzcom przysługuje prawo do popełniania podobnych błędów. Posługiwanie się taką logiką sprawia, że wolno czynić zło dlatego, że poprzednicy tak czynili i stworzyli przez to jakiś nowy gatunek normy moralnej. Przecież to jest logika zemsty. Oko za oko, ząb za ząb. To wskazuje, że nie ma norm stałych, odwołujących się do pojęcia absolutnego dobra, sprawiedliwości i prawdy, obowiązujących zawsze i w stosunku do wszystkich sytuacji, ale można je kształtować jak kto chce, a mając władzę, dyktować swoje rozwiązania według własnego widzimisię.
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę, że taka niemoralna argumentacja, wykorzystywana przede wszystkim politycznie, nie ma nic wspólnego z etyką chrześcijańską, co więcej, jest jej zasadniczym zaprzeczeniem. Zło dobrem zwyciężaj! Polska, oficjalna polityka migracyjna deklaruje gotowość pomocy uchodźcom zagrożonym śmiercią i tym, którzy szukają lepszych warunków życia. To za mało. Stać Polskę na to, by się otwarła na potrzebujących, chociażby dlatego, że świat nam pomagał, kiedy byliśmy w biedzie. Ponadto, jest to nasz chrześcijański obowiązek.