Czy ogólniaków jest za dużo? Może już czas o tym porozmawiać
Niewykluczone, że za kilka lat najsłabsze ogólniaki znikną z mapy Poznania. Po 2020 r. będzie ich za dużo. Część radnych uważa jednak, że dyskusja na ten temat już teraz jest przedwczesna. Zdaniem innych, należy się do tego momentu przygotować w sposób kompleksowy i z wyprzedzeniem.
Czy liceów ogólnokształcących jest w Poznaniu za dużo? Czy należy ograniczyć ofertę placówek o najsłabszych wynikach edukacyjnych, cieszących się malejącym zainteresowaniem?
Na te pytania odpowiedzą radni na wtorkowej sesji, podczas dyskusji o stanowisku, które dotyczy podjęcia prac związanych z restrukturyzacją sieci szkół ponadgimnazjalnych (docelowo, po wejściu w życie reformy oświaty, ponadpodstawowych).
– Licea są nam potrzebne, ale nie w takiej ilości. Jest ich za dużo i trzeba coś z tym zrobić – uważa Tomasz Lipiński, radny Platformy. – Te placówki przez najbliższe sześć lat będą potrzebne z uwagi na zawirowania związane z wprowadzaną reformą oświaty, gdy połączone roczniki ze szkół podstawowych i gimnazjów trafią w tym samym czasie do liceów. Po 2022 r. liceów będzie za dużo. Lepiej już na tym etapie o porozmawiać o problemie, by być dobrze przygotowanym do tego momentu.
Za przykład radny daje siebie. Urodził się w 1982 r. Jego rocznik i następny to wyż demograficzny. – Jeśli wtedy wszyscy się pomieścili w liceach, a było ich, o ile dobrze pamiętam 22, a dzisiaj mamy 37 liceów, to widać, że jest ich zdecydowanie za dużo – mówi T. Lipiński.
Nie wszyscy jednak radni podzielają ten pogląd. Komisja oświaty projekt stanowiska zaopiniowała negatywnie. – Nie rozumiem po co mamy się tym zająć. Jest jeszcze za wcześnie na to – twierdzi Katarzyna Kretkowska, przewodnicząca klubu radnych Zjednoczonej Lewicy. I podkreśla, że sytuacja liceów, które funkcjonują w ramach zespołów szkół zawodowych, jest na bieżąco monitorowana. Jeśli nie ma zainteresowania tymi placówkami, są one likwidowane.
Zdiagnozować potrzeby
– Na tym wczesnym etapie nie będziemy decydować, które z liceów będą zamykane – zaznacza T. Lipiński. – Natomiast już teraz powinniśmy zdiagnozować, ile tych szkół będzie potrzebnych, jaki poziom powinny one reprezentować.
Przedstawiciele władz oświatowych oraz sami radni wielokrotnie podnosili, że poznańskie licea ogólnokształcące nie wypadają rewelacyjnie na na tle innych placówek w kraju pod względem liczby olimpijczyków czy wyników z matur, choć miasto sporo dopłaca do szkolnictwa.
– Fachowcy różnie diagnozują tę sytuację. Generalnie jest to efekt wielkopolskiego dobrobytu. Dzieci mają się jak pączki w maśle, nie muszą walczyć o przetrwanie, bo rodzice zawsze pomogą. To trochę demoralizuje i zniechęca do nauki – mówi T. Lipiński. I dodaje: – Nie sądzę, aby czekająca nas restrukturyzacja szkół ponadgimnazjalnych miała przełożenie na wzrost poziomu nauczania.
Dostosowanie liczby szkół ogólnokształcących do realnych potrzeb miasta nie oznacza, że Poznań chce zamknąć się na uczniów z terenu powiatu. – Jako stolica metropolii mamy obowiązki – podkreśla T. Lipiński. – Należy jednak wypracować mechanizm współfinansowania poznańskiego szkolnictwa ze starostwem. Obecnie połowa uczniów liceów pochodzi z powiatu.
Rozwijać zawodówki
Radny Lipiński wskazuje, że liceum ogólnokształcące jest szkołą, która powinna przygotowywać do kształcenia akademickiego.
– Niestety, często jest tak, że absolwenci tych szkół nie podejmują dalszej nauki. Mają wykształcenie średnie, nie posiadają zawodu – mówi T. Lipiński. – To jest ze szkodą dla tych młodych ludzi. Zdaniem radnego, miasto powinno postawić na rozwój kształcenia zawodowego.
– Poznań ma duże tradycje szkolnictwa zawodowego – przypomina Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta. – Niestety, zostało ono osłabione. Dzisiaj widać braki w wielu zawodach, brakuje osób na rynku pracy.
I prezydent, i radny uważają, że czas najwyższy odkłamać stereotypy związane z zawodówkami. To nieprawda, że trafiają najsłabsi uczniowie.
– Obecnie te placówki wyposażone w specjalistyczny, nowoczesny sprzęt. Pozwalają młodzieży zdobyć fach, ale nie pozbawiają jej szans na kontynuowanie edukacji – zaznacza prezydent Wiśniewski.
– Często absolwenci tych szkół mają już zagwarantowaną pracę w dużych koncernach, które potrzebują fachowców. Zarabiają naprawdę atrakcyjne pieniądze. To idealna ścieżka kariery – dodaje radny Lipiński.