Czy położne wyjdą na ulicę?
Jak bumerang wraca temat zamknięcia położnictwa z ginekologią oraz neonatologii w Żaganiu. Pacjentki są bardzo zaniepokojone. Położne już otrzymały wypowiedzenia umów o pracę.
- Studiuję w Zielonej Górze - zaznacza Marlena Karczewska. - Ale korzystam ze służby zdrowia w swoim mieście. Nie wyobrażam sobie, żeby oddziały przestały istnieć.
Jej mama Elżbieta dodaje, że tu urodziła trójkę swoich dzieci. - Opieka zawsze była bardzo dobra - wspomina. - Mogłam wybrać Żary, czy Nową Sól, ale chciałam być na miejscu. Nie wyobrażam sobie, żeby moja córka musiała szukać gdzieś daleko miejsca, w którym będzie chciała urodzić swoje dziecko. Powiat jest duży i musi mieć swoją porodówkę.
Protestowali na ulicy
O zamiarach likwidacji ginekologii i noworodków było słychać od kilku lat. Ale dwa lata temu doszło do najpoważniejszych protestów.
Zaczęło się od sprzętu wartego ok. 100 tys. zł od fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, który zasilił oddział neonatologiczny. Był to inkubator, specjalny panel do ogrzewania i inne rzeczy, potrzebne noworodkom. Kilka miesięcy później gruchnęła informacja o zamiarze zamknięcia oddziału i przekazaniu sprzętu WOŚP do innego szpitala z oddziałem ginekologicznym.
Andrzej Cieślak, ordynator ginekologii i położnictwa oraz Anna Kubik - szefowa neonatologii brali udział w sesjach rady miasta i powiatu. Wskazywali, że oba oddziały są bardzo potrzebne. Ludzie zaczęli zbierać podpisy pod protestem, a w październiku załoga szpitala wyszła na ulicę z transparentami „Ręce precz od Żagania”.
Ostatecznie pod naciskiem opinii publicznej dyrekcja szpitala zrezygnowała z likwidacji. - Oba oddziały przynoszą 1,5 mln zł strat - mówił wówczas Sławomir Gaik, szef 105 Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach, który zarządza filią w Żaganiu. - 450 porodów rocznie to zbyt mało, żeby utrzymać personel i trakt porodowy.
Te same dane i argumenty zostały podniesione przez dyrektora pod koniec ub. roku i obecnie.
Burmistrz pisze do starosty
Burmistrz Daniel Marchewka 31 grudnia wysłał pismo do starosty z prośbą o udzielenie informacji, dotyczących planów, co dalej z porodówką i noworodkami. Prosi w nim o zwołanie komisji zdrowia, z udziałem przedstawicieli lecznicy. - Zamknięcie oddziałów uważam za niedopuszczalne i kategorycznie się mu sprzeciwiam - zaznacza D. Marchewka.
- Starosta spotkał się z załogą i dyrekcją szpitala - stwierdza Iwona Hryniewiecka, sekretarz powiatu. - Tak właściwie to nie mamy żadnego pola do działania. Zgodnie z przepisami możemy dotować jedynie ratownictwo medyczne. Nie możemy dopłacić lecznicy straty, którą ponosi. Powiat jest jedynie właścicielem budynku. Nie mamy wpływu na politykę placówki. Z całą pewnością będą kolejne spotkania.
Dyrekcja szpitala wylicza, że żagańskie oddziały przynoszą 1,5 mln zł strat rocznie.
- Mam żal do starostwa, że przechodzi nad tym co się dzieje do porządku dziennego - denerwuje się Krystyna Bugaj, przewodnicząca szpitalnego związku zawodowego Solidarność 80. - Gdybyśmy nie walczyli, to już dawno oddziały zostałyby zlikwidowane.
Pielęgniarki i położne zaznaczają, że z pewnością wkrótce odbędzie się spotkanie, na którym zostaną podjęte decyzje o ewentualnym proteście.
Dyrekcja pociesza
- Część pań pielęgniarek i położnych zachowa pracę - podkreśla Justyna Wróbel, rzeczniczka żarskiej lecznicy. - W Żaganiu nadal będzie funkcjonować poradnia K oraz szkoła rodzenia.
Dyrektor Sławomir gaik zaznacza, że już w ub. roku został opracowany plan naprawczy. W nim jest zapis, zaaprobowany przez oddział założycielski szpitala, czyli departament służby zdrowia MON. Działania nie przyniosły efektu, więc sprawa jest przesądzona.
Kontrakt do końca marca
Szpital podpisał kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia jedynie do końca marca. Po tym terminie oba oddziały przestaną istnieć. Bez pracowników i bez finansowania nie będą miały szans.