Czy uda się kiedyś odbudować naukę akademicką? Wierzę, że tak!
Wpoprzednim moim felietonie pisałem o problemach związanych z powtarzalnością (lub z brakiem powtarzalności) wyników badań naukowych. Dzisiaj chciałbym przytoczyć pokrewne tezy przedstawione przez profesora Piotra Sztompkę w artykule „Dylematy wiarygodności nauki” w dwutygodniku PAUza Akademicka.
Otóż profesor Sztompka twierdzi, że nastąpiła obecnie transformacja nauki akademickiej w naukę postakademicką, czemu towarzyszy erozja jej wiarygodności. W nauce akademickiej bardzo ważną rolę odgrywała kultura akademicka. Opierała się ona na etosie naukowym i autonomii. Etos nakazywał naukowcom wytrwałe i uczciwe odkrywanie prawd naukowych, a gdy zostaną one odkryte - to ich odważne głoszenie. Autonomia oznaczała, że wybór przedmiotu badań naukowych oraz dobór używanych metod badawczych nie podlegały żadnym zewnętrznym naciskom.
Tak to funkcjonowało przez stulecia i dlatego właśnie nauka tak bardzo przyczyniła się do awansu cywilizacyjnego całej ludzkości, a jednocześnie cieszyła się zaufaniem.
Niestety, to się popsuło. Prof. Sztompka twierdzi (a ja się z nim zgadzam), że współczesne uczelnie i instytuty naukowe zamiast kultywować kulturę akademicką przyjmują kulturę korporacyjną najwyżej ceniącą efektywność i produktywność. Przesiąkają także kulturą administracyjną, afirmującą formalności i audyt. Wdziera się do tych Świątyń Nauki kultura biznesowa, gdzie dominuje kalkulacja i zysk. Wszystkie te zmiany obniżają wiarygodność nauki.
Prof. Sztompka wskazuje sześć przyczyn takiego stanu rzeczy. Jako pierwszą wymienia fiskalizację nauki. Prowadzenie badań naukowych wymaga funduszy. Środki przydzielane przez rząd są niewystarczające. Aby prowadzić badania naukowe, trzeba zdobywać tak zwane granty. Ale ten, kto przydziela granty, ustawia tematykę według swoich kryteriów.
Drugi powód to prywatyzacja nauki. Instytucje finansujące badania zwykle zapewniają sobie prawo wyłączności do wykorzystywania ich wyników. Rwie się tradycyjny łańcuch, w którym odkrycie jednego badacza inspirowało innego badacza i prowadziło do kolejnego odkrycia naukowego.
Z poprzednim powodem wiąże się następny: komercjalizacja nauki. Ponieważ liczy się to, jak szybko sponsor będzie mógł zacząć ciągnąć zyski ze sprzedaży wyników naukowych („kto pierwszy, ten lepszy”) więc na badaczy wywiera się nacisk, żeby wybierać „drogę na skróty”. Jakość nauki spada!
Czwarty powód związany jest z biurokratyzacją nauki. Zamiast prowadzić badania naukowe, trzeba pisać projekty, żeby ubiegać się o granty, potem trzeba sporządzać obszerne raporty z badań, a ocenę wartości uzyskiwanych wyników przeprowadzają posługujący się kryteriami formalnymi urzędnicy.
Piąty powód został przez prof. Sztompkę nazwany plagą kwantofreni. Oceny jakościowe (wartości naukowej) zastępowane są ocenami ilościowymi. Nieważne, co badacz odkrył - ważne jest, ile uzyskał punktów. Punkty otrzymuje się wyłącznie w oparciu o tabele ustalone w ministerstwie. W efekcie jakość wyniku naukowego nie ma znaczenia. Można opublikować największą bzdurę lub naukowy banał, byle w „wysoko punktowanym” czasopiśmie i ocena badacza będzie pozytywna.
Szósty powód wskazany przez prof. Sztompkę to utrata ekskluzywności społeczności naukowej. Do wspólnot naukowych wchodzą politycy, przedsiębiorcy, menedżerowie, lobbyści, którzy swoimi działaniami naukę kompromituję. Często też naukowcy przechodzą do polityki i biznesu, gdzie „podpierając się” tytułami naukowymi (często fikcyjnymi), zabiegają o sprawy dalekie od obszaru ich naukowych kompetencji i tracąc własną wiarygodność, podważają też wiarygodność nauki jako takiej. Czy uda się kiedyś odbudować naukę akademicką? Jestem optymistą i wierzę, że tak!