Czy w toalecie potrzeba papieru? Niekoniecznie

Czytaj dalej
Fot. Tomasz Czachorowski
Dorota Witt

Czy w toalecie potrzeba papieru? Niekoniecznie

Dorota Witt

Korzystanie z toalet w europejskim stylu, ba - nawet używanie papieru toaletowego - nie jest ani tak powszechne i oczywiste jak mogłoby się wydawać, ani tak higieniczne, jak chcielibyśmy myśleć.

Jak robią „to” w innych kulturach? Czym zastąpić papier toaletowy, gdy w pocie czoła zdobywane zapasy jednak się skończą? Pytamy Darię Kieraszewicz i Adama Bujnego z Muzeum Mydła i Historii Brudu w Bydgoszczy.

Pierwszą oznaką strachu przed epidemią koronawirusa w Polsce był szturm na sklepowe stoiska z papierem toaletowym. Widać wielu uznało go za produkt najważniejszy w czasie, gdy wyjście do sklepu wiąże się z zagrożeniem zdrowia. Tymczasem aż dwie trzecie ludzi na świecie w ogóle nie używa papieru toaletowego. Taka kultura.

Daria Kieraszewicz: Dokładnie tak, na przykład w Turcji, właściwie we wszystkich innych krajach muzułmańskich, ludzie podmywają się po skorzystaniu z toalety, zatem w ogóle nie potrzebują papieru.

Adam Bujny: A widziałaś to kiedyś na żywo? Ciekawi mnie, jak to wygląda z czysto praktycznego punktu widzenia. Arabowie nie zdejmują ubrań, by się umyć po skorzystaniu z toalety, a wodę leją na siebie od góry, zza głowy. Spływa ona pod ubraniem po kręgosłupie. Zabieg higieniczny dopełniają lewą ręką przy użyciu środków myjących. I już. Nie muszą się wycierać, a i ubrania pozostają suche.

To oczywiste, że nikt z nas nie potrzebuje tych wszystkich paczek papieru toaletowego, z którymi wychodziliśmy z supermarketów w ostatnich tygodniach. Ale mając taki zapas w domu, czujemy się bezpieczniej, oswajamy zagrożenie.

Podobno to bardziej higieniczny sposób niż nasz europejski, z wykorzystaniem papieru.

Daria Kieraszewicz: To na pewno. Wbrew pozorom także wygodny. Przetestowałam go, pielęgnując własne dzieci. Mam w domu alergików, dlatego dużą wagę przykładam do wyboru odpowiednich środków higienicznych. Zamiast chemicznych, gdzie można korzystam z tych naturalnych.

Roślin trudno jednak użyć zamiast papieru. Może stąd to masowe ruszenie po rolki?

Daria Kieraszewicz: Żeby wytłumaczyć to zjawisko, trzeba jednak przyjrzeć się, jak działa nasza psychika. To oczywiste, że nikt z nas nie potrzebuje tych wszystkich paczek papieru toaletowego, z którymi wychodziliśmy z supermarketów w ostatnich tygodniach. Ale mając taki zapas w domu, czujemy się bezpieczniej, oswajamy zagrożenie. Te irracjonalnie duże zakupy to może też wspomnienie z PRL-u. Może jako społeczeństwo mamy już wdrukowane przeświadczenie, że w trudnej sytuacji lepiej kupić, co jest, bo być może sklepowe półki opustoszeją.

Wróćmy do toalety. Aż 1,1 miliarda ludzi na całym świecie nie ma dostępu do takiej, jaką znamy. Sedesy to w wielu miejscach wcale nie oczywiste wyposażenie łazienek. Jakie są inne rozwiązania?

Adam Bujny: Wróćmy do Turcji. Albo do ośrodków wczasowych z czasów PRL-u. W toaletach nie ma sedesów, są dziury w podłodze. Nie siada się więc, by z nich skorzystać, a kuca. Gastrolodzy przekonują, że to najzdrowsza, najbardziej fizjologiczna pozycja do wypróżniania się, najłaskawsza dla jelit, zdecydowanie lepsza od naszej wygodnej pozycji siedzącej.

Daria Kieraszewicz: Azjaci są na tyle przyzwyczajeni do tego, że z toalet korzysta się, kucając, że nie wiedzą, jak skorzystać z toalety urządzonej w europejskim stylu. Na Islandii można spotkać specjalne znaki: deska klozetowa, na niej stopy, całość przekreślona. To instrukcja dla turystów z Azji czy krajów muzułmańskich, pokazująca, żeby nie stawać stopami na desce.

Adam Bujny: Byłem ostatnio na męskiej wyprawie po Bałkanach. Miałem okazję „zwiedzić” toalety przy autostradach. Niemal wszystkie urządzone są w ten sposób, dzięki temu są prawie bezdotykowe. Słabym ogniwem są jedynie kurki. Można było wymyślić coś innego. Na podwórkach barów czy restauracji też są toalety „kucane”. Przy każdej jest umywalka i mydło. Zwykle stare, popękane, wyschnięte na słońcu. Widać, że nikt z niego nie korzysta. Zresztą, obserwując to, co dzieje się w męskich toaletach publicznych, dochodzę do wniosku, że zwyczaj mycia rąk jest wielu panom obcy, niezależnie od kultury.

Daria Kieraszewicz i Adam Bujny na nieczystościach znają się jak mało kto. Prowadzą w Bydgoszczy Muzeum Mydła i Historii Brudu
Waldemar Bujny Mydło w kostce. Tylko tyle wystarczy, by pozbyć się z dłoni bakterii i wirusów

Według badań kobiety spędzają w toalecie trzy razy więcej czasu niż mężczyźni i zużywają prawie cztery razy więcej papieru toaletowego.

Daria Kieraszewicz: Pytanie tylko, czy myją w tym czasie ręce.

Na pewno w czasach epidemii. Mydło i żele antybakteryjne zniknęły ze sklepów w takim samym tempie co papier.

Adam Bujny: Złośliwi mówią, że choć mydło powstało 5 tysięcy lat temu, Polacy odkryli je trzy tygodnie temu. Chociaż w publicznych toaletach przy autostradach nie widać, byśmy jakoś gremialnie z tego odkrycia korzystali… Mydło naprawdę chroni nas przed wieloma niebezpieczeństwami. Robiono nawet eksperyment, w którym porównano, ile bakterii pozbywamy się po wizycie w toalecie, kiedy myjemy ręce mydłem, a ile, kiedy używamy tylko wody i wycieramy dłonie w ręcznik. Mydło usuwa niemal wszystkie bakterie, sama woda zaledwie połowę, a i to chyba zasługa ręcznika.

Daria Kieraszewicz: Dodam od razu, że choć teraz boimy się wirusa, a nie bakterii, mydło się sprawdzi. Jego moc polega na tym, że usuwa ze skóry warstwę lipidową, w której gromadzą się bakterię i do której mogą „przyklejać się” wirusy.

Wśród pomysłów na korzystanie z toalety, które nas dziwią jest i ten grecki - by papieru toaletowego nie wrzucać do sedesu, a do kosza na śmieci.

Daria Kieraszewicz: Odpowiedź na pytanie: dlaczego? znajdziemy w kanalizacji. Przed laty pracowałam w jednym z greckich hoteli. Większość z nich budowano w latach 70. XX wieku, w oparciu o trendy w ruchu turystycznym tamtego czasu. Kanalizację też projektowano wtedy. Jest zwyczajnie niewydajna dziś, kiedy turystów jest zdecydowanie więcej. Rury nie są przystosowane do tego, by wrzucać do nich „twarde” nieczystości w dużych ilościach. Z doświadczenia pracownika wiem, co dzieje się, gdy pozwoli sobie na to gość na dziesiątym piętrze przeludnionego hotelu… Toalety są kwestią problematyczną także na wyspach, np. na Malcie czy na Kanarach. Zastanówmy się: gdzie mogą trafiać nieczystości produkowane na wyspie? Jakie są realne możliwości? A potem przypomnijmy sobie kąpiel w morzu podczas ostatnich wakacji na Malcie…

Złośliwi mówią, że choć mydło powstało 5 tysięcy lat temu, Polacy odkryli je trzy tygodnie temu. Chociaż w publicznych toaletach przy autostradach nie widać, byśmy jakoś gremialnie z tego odkrycia korzystali…

Od czego jeszcze zależą nasze toaletowe zwyczaje?

Daria Kieraszewicz: Głównie od religii. W hinduizmie czy islamie wierni dostają dokładny opis tego, co im wolno, a czego nie w toalecie. Wiedzą, na przykład, że do nieczystości, a więc do podmywania się, służy lewa ręka, dlatego większość czynności poza toaletą wykonują ręką prawą. Ortodoksyjni muzułmanie przestrzegają, by do świątyni nie wchodziły kobiety w czasie menstruacji, są bowiem przekonani, że miesiączka to kara i że w tym momencie niewiasta jest nieczysta. Podobnie jak w czasie połogu, kiedy nakazuje się jej spanie w szopie ze zwierzętami. Chyba tylko chrześcijanie nie muszą przestrzegać surowych zasad, wykonując czynności związane z wypróżnianiem się czy innymi fizjologicznymi potrzebami.

Coś jeszcze zdziwiło was w tych masowych, kryzysowych zakupach?

Daria Kieraszewicz: Wychowałam się w kamienicy, w której najważniejsza była piwnica. Zawsze trzymaliśmy tam spory zapas ziemniaków. Ziemniaki dawały nam poczucie bezpieczeństwa. A teraz Polacy wykupują makaron i ryż.

Adam Bujny: Ziemniaki też wykupują.

Gdzie król piechotą chodził?

Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.