Utworzenie czterech nowych rad dzielnic proponuje SLD. O zdanie na ten temat będzie nas pytać na deptaku i osiedlach. Zdecydują o tym jednak radni.
Zielona Góra ma jedną dzielnicę - Nowe Miasto, czyli byłą gminę. SLD proponuje, by powstały kolejne i wzorem istniejącej miały swoje rady.
Na wczorajszej konferencji prasowej przed ratuszem Piotr Tykwiński oznajmił, że właśnie rozpoczęły się konsultacje społeczne w tej sprawie. I będą trwać przez dwa miesiące.
- Będziemy na deptaku, na osiedlach, by poznać opinie mieszkańców - podkreślał. - Zbierać będziemy też podpisy.
Dlaczego temat wypłynął teraz? Zdaniem Edwarda Markiewicza, okazało się, że zainteresowanie radami dzielnic jest bardzo duże. Ludzie chcą się zrzeszać, mieć swoje reprezentacje, bo zdają sobie sprawę, że sami nie są w stanie nic zrobić.
Pomysł popierają już inne partie i organizacje.
- Przez 24 lata mieszkałem w Szczecinie. Kilka lat byłem radnym osiedlowym - mówi Arkadiusz Dąbrowski z PSL. - Działaliśmy społecznie. Jednak ludzie bardzo się angażowali i załatwiali wiele spraw, które dla mieszkańców osiedla były bardzo ważne. A dla radnych miejskich niekoniecznie, bo oni patrzą na nie z perspektywy całego miasta, a nie dzielnicy.
Inicjatorzy powołania nowych rad mówią o czterech dodatkowych dzielnicach
Tyle, ile jest okręgów wyborczych. Ale może być ich więcej albo mniej. Mogą liczyć po siedem albo więcej osób.
Dziś w Polsce przyjmuje się, że jeśli dzielnica liczy do 20 tys. mieszkańców - rada liczy 15 osób, jeśli powyżej 20 tys. - 21 osób. Niektórym radom dzielnic statuty poszczególnych miast przyznały prawo inicjatywy uchwałodawczej w radzie miasta np. w Warszawie czy Krakowie. W miastach tych radni otrzymują też diety, ale np. w Częstochowie czy Gdyni pełnią te funkcje społecznie. I to już od 1991 roku.
Jak będzie u nas? Przekonamy się niebawem
- Chcielibyśmy, by wybory do rad dzielnic odbyły się jesienią. Z nowym rokiem rozpoczęłyby działalność - mówi E. Markiewicz. - Wierzymy, że jak rady zaczną działać, nie będzie takich sytuacji jak na Wzgórzu Braniborskim, Dolinie Zielonej.
Co na to radni miejscy?
Zdaniem Jacka Budzińdzińskiego (PiS) pomysł wart jest rozpatrzenia. Ale chciałby poznać szczegóły. To znaczy, czy działalność radnych będzie społeczna oraz jakie będą mieć kompetencje.
- Istnieje już rada dzielnicy Nowe Miasto, ale miała być powołana tylko na pewien czas, by pomoc w procesie połączenia - mówi J. Budziński. - Ta rada ma kompetencje, takie jak chociażby sprzeciw wobec budownictwa wielorodzinnego na terenie dawnej gminy. Dlatego chcemy wiedzieć, jakie uprawnienia miałyby pozostałe rady dzielnic.
Pracujemy nad regulaminem konsultacji społecznych
Radny Marcin Pabierowski (PO) boi się dublowania reprezentacji mieszkańców i utworzenia ciała mało efektywnego. - Rady były w minionych czasach, nie wiem czy w tych warunkach zdadzą egzamin - mówi. - Aktualnie pracujemy nad regulaminem konsultacji społecznych, współpracy mieszkańców z władzami m.in. w podejmowaniu decyzji dotyczących budżetów obywatelskich. To jest w mojej ocenie dobra nowoczesna droga dialogu społecznego.
Co o tym wszystkim myśli prezydent Janusz Kubicki? Pomysłowi nie mówi nie. Ale przypomina, że rada dzielnicy Nowe Miasto powstała po to, by bronić interesów mieszkańców byłej gminy. Reprezentanci tzw. starej części miasta są w radzie miejskiej, a tylko czterech radnych z byłej gminy w niej teraz zasiada.
Na pewno prezydent byłby przeciwny, by radni kolejnych dzielnic pobierali diety. Co innego, gdy zechcą działać społecznie.