Czy Wasze mózgi radzą sobie jeszcze z planowaniem zakupu chleba?
Są takie ułatwienia, które według mnie raczej niepotrzebnie komplikują życie, co jest o tyle zaskakujące, że wykorzystują najnowsze technologie. Weźmy taki iChlebak, czyli pomysł młodych i prężnych przedsiębiorców ze Śląska. Przeczytajcie uważnie: iChlebak, nie zwykły chlebak, które to określenie odnosi się do pojemnika na chleb. Literka „i” sygnalizuje nowoczesność przez duże „N”. Pomysł polega na tym, że pojemnik przestał być już przedmiotem pozbawionym inteligencji.
Prototyp wykonano co prawda z drewna i wygląda zupełnie niepozornie, by nie powiedzieć - przaśnie, lecz sprytnie wykorzystuje elektronikę, dzięki której na bieżąco analizuje ilość schowanego w środku pieczywa. Dzięki temu, że przesyła dane do tzw. chmury obliczeniowej - może podjąć trafną decyzję o kolejnym zamówieniu. Sygnał idzie do piekarni, a ta przysyła świeżutki bochenek. Teraz wyobraźcie sobie tę wspaniałą scenę: zaspany właściciel lokalu otwiera drzwi, by odebrać od kuriera pachnącą przesyłkę, która niezwłocznie uruchamia soki trawienne.
Nadążacie? Cała ta złożona operacja została wymyślona tylko po to, by gospodarz nie musiał uruchamiać własnego mózgu i fatygować oczu dla oceny, czy wystarczy mu kromek na najbliższy poranek. Założyciel nowatorskiej firmy nie ukrywa, że iChlebak jest przeznaczony dla zamożnego odbiorcy, któremu nie żal będzie wydać ok. 80 zł miesięcznie (nie licząc kosztu samego pieczywa), by cieszyć się nową technologią. O ile dobrze zrozumiałem, to inteligencja iChlebaka wynika z rozpoznania przyzwyczajeń gospodarza i jego rodziny, ich możliwości konsumpcyjnych, ich apetytu w poszczególne dni tygodnia, ewentualnie z uwzględnieniem pór roku i pogody, a także zaplanowanych przyjęć, co wszystko razem, zebrane do kupy w chmurze obliczeniowej, pozwala precyzyjnie prognozować zużycie jednego z podstawowych produktów. Ale, ale... Czy ta precyzja jest niezawodna? Oczywiście, nie! Cała elektronika razem z chmurą okażą się bezradne, gdy lekkomyślni znajomi wpadną z niezapowiedzianą wizytą i wyjedzą wszystko do czysta w trybie ekspresowym.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że iChlebak to kolejne ogniwo w koncepcji inteligentnego domu, która jest twórczo rozwijana od dziesiątków lat. W skrócie - wracasz z pracy, jeszcze przedzierasz się przez miasto w korkach, a zmyślny komputerek w twoim mieszkanku steruje grzejnikami, piekarnikiem, czajnikiem elektrycznym, oświetleniem, telewizorem i radiem, byś po otwarciu drzwi zastał na miejscu optymalne warunki życiowe. Jeśli jeszcze nie macie u siebie takich bajerów, to jesteście, kochani, nieco zapóźnieni technologicznie - tak samo jak ja, co przyznaję bez wstydu. Ponieważ mój sklep jest oddalony o tzw. rzut beretem, z przyjemnością chodzę prawie codziennie po świeże pieczywo i nie zamierzam instalować u siebie iChlebaka. Nie widzę też niczego uwłaczającego w samodzielnym włączeniu czajnika czy lampy. Co więcej, moja lodówka nie kontaktuje się za moimi plecami ze sklepem, by zamówić masło i ser. Powiem twardo - mój mózg musi się obyć bez elektronicznych i informatycznych podpórek, bo taki jest jego psi obowiązek.