Czyja władza, tego herb, czyli jak do heraldyki mieszała się polityka

Czytaj dalej
Dawid Smolorz

Czyja władza, tego herb, czyli jak do heraldyki mieszała się polityka

Dawid Smolorz

Miejskie herby na Śląsku musiały przejść po wojnie weryfikację. Chodziło o usunięcie z nich obcych (czytaj: niemieckich) elementów. Nie obyło się bez absurdów. Ale kto by się tym przejmował.

Śląsk był pierwszym regionem dzisiejszej Polski, w którym pojawiły się herby. Tradycyjne związki z Czechami i Niemcami sprawiły, że forma i stylistyka herbów miast dolno- i górnośląskich różniła się czasem znacznie od symboli używanych na terenach położonych na wschód od Przemszy, Brynicy i Białej, jednym słowem na ziemiach Królestwa Polskiego.

O ile po przejęciu części regionu przez odrodzoną Rzeczpospolitą w 1922 roku motywowane politycznie zmiany herbów należały raczej do rzadkości, po II wojnie światowej komunistyczne władze z dużą determinacją tępiły na Śląsku heraldyczne ślady niepolskich tradycji i motywy religijne zawarte w miejskiej symbolice.

Rok 1989 także w tym obszarze przyniósł powrót do normalności - większość herbów i pseudoherbów wprowadzonych w czasach PRL odeszła w niepamięć. Od roku 2000 w utrzymaniu zgodności z tradycją pomaga także Komisja Heraldyczna.

Poniżej prezentujemy trzy historie z herbami w tle, odnoszące się do wybranych trzech miast górnośląskich, w których w XX i XXI wieku dokonano zmian lokalnych symboli.

Zabrze: piastowski orzeł w mieście, które nie ma jeszcze 30 lat
Bez głębszej analizy trudno zrozumieć powody, które w 1948 roku skłoniły władze do wydania zakazu używania dotychczasowego herbu Zabrza. Bo też na pierwszy rzut oka w ceglanej wieży i kole zębatym trudno doszukać się jakichkolwiek politycznych kontrowersji. Jednak tamtejsza Miejska Rada Narodowa najwyraźniej wiedziała i widziała więcej, gdyż w swej uchwale z lutego 1948 roku stwierdzała, "że obecny herb miasta Zabrze jest na wskroś herbem niemieckim, którego symbole są wyrazicielami twierdzy germanizmu na byłych wschodnich granicach niemieckich". Skąd taka interpretacja?

Zdaniem Piotra Hnatyszyna z Muzeum Miejskiego w Zabrzu, podejrzenia nowej władzy wzbudził motyw wieży.
- Kiedy w 1927 roku oficjalnie zatwierdzano herb niemieckiego wówczas Zabrza, ceglana wieża symbolizować miała zabudowania miasta, a koło zębate jego przemysł. Jednak jeden z uczestników konkursu na herb, rozpisanego przez zabrzański magistrat w 1924 roku, załączył do swego (nienagrodzonego - przyp. red.) projektu opis, z którego wynikało, iż wieżę należy postrzegać jako posterunek na granicy państwa niemieckiego. Być może powojenni urzędnicy dotarli do tego materiału i to sprawiło, że z ich punktu widzenia herb stał się nieakceptowalny - tłumaczy historyk.

W 1950 roku, także w drodze konkursu, wybrano więc nowy herb, zgodny z duchem tamtych czasów. Pół orła Piastów górnośląskich symbolizować miało polskość miasta, kilof podkreślać jego górniczy charakter, a laur fakt, że Zabrze było kolebką współzawodnictwa pracy. Oficjalnie zatwierdzono go dopiero 10 lat później.

- Okres był specyficzny, o wszystkim decydowała polityka, wszędzie na siłę udowadniano polską przeszłość, stąd piastowski orzeł. W tym wypadku sytuacja była jednak o tyle dziwna, że chodziło o miasto, które w 1950 roku miało za sobą niecałe 30 lat historii, a we wcześniejszym czasie było wsią biskupią. Trudno powiedzieć, czy Zabrze kiedykolwiek miało coś wspólnego z Piastami - zauważa Piotr Hnatyszyn.

Choć zgodnie z zarządzeniem prezydenta Zabrza z 1948 r. za używanie przedwojennego herbu miasta groził areszt do trzech miesięcy i grzywna, kary takiej nie wystraszyło się najwyraźniej wrocławskie Ossolineum. Kiedy w 1965 roku wydało ono pierwszy tom "Miast polskich w tysiącleciu", znalazł się tam herb Zabrza w wersji zatwierdzonej jeszcze w czasach niemieckich. Upomnienia słane przez władze miasta do Wrocławia nie przyniosły efektu. Odpowiednie sprostowanie nie znalazło się także w drugim tomie wydawnictwa. Do Urzędu Miejskiego w Zabrzu Ossolineum przesłało za to ekspertyzę znanego polskiego heraldyka, prof. Mariana Haisiga, która dla urzędników była miażdżąca. Nie tylko nie potwierdzała ona tezy o rzekomym niemieckim wydźwięku herbu z lat 20., lecz także zarzucała miejskim decydentom dyletantyzm. Prof. Haisig zwracał uwagę, że nowe symbole opracowane zostały bez koniecznej w takich wypadkach fachowej konsultacji naukowej, a przyjęcie godła Piastów górnośląskich przez miasto tak młode jak Zabrze (prawa miejskie od 1922 roku) było kompletnie nieuzasadnione. Na ówczesnych władzach ekspertyza nie zrobiła jednak większego wrażenia. Wizerunek orła z kilofem i laurem pozostał oficjalnym symbolem miasta aż do przemian ustrojowych. We wrześniu 1990 roku Zabrze powróciło do symbolu wieży i koła zębatego, lecz zatwierdzony herb różnił się stylistycznie od pierwotnego herbu niemieckiego.

- W zasadzie był jedynie do niego podobny. Inny kształt miała wieża, nieco inaczej wyglądało także koło zębate. Dopiero w 2012 roku ostatecznie przywrócono herb w formie dokładnie odpowiadającej symbolice zatwierdzonej w latach 20. - tłumaczy Piotr Hnatyszyn.

Gliwice: orzeł cesarstwa niemieckiego nie do przyjęcia
W przypadku Gliwic już krótkie spojrzenie na przedwojenny herb pozwala zrozumieć, dlaczego po 1945 nie znalazł on uznania w oczach nowych władz. Jak płachta na byka działał na nie zapewne zarówno czarny półorzeł, symbol cesarstwa niemieckiego, jak i wizerunek Madonny z Dzieciątkiem. Jednak w odróżnieniu od innych miast regionu, herb Gliwic zatwierdzony w 1960 roku w miejsce wycofanego tuż po 1945 roku tradycyjnego symbolu miasta, nie był całkowicie nowym tworem. Po usunięciu elementów, które z perspektywy ówczesnej administracji budziły niepoprawne skojarzenia, powstał miejski emblemat nawiązujący bezpośrednio do symboliki z przełomu XIII i XIV wieku, na którym widniała połowa złotego orła Piastów górnośląskich i wieża obronna. Herb w takiej formie funkcjonował przez około 200 lat i został zmieniony, a właściwie rozbudowany, w roku 1629. Wtedy to Ferdynand II Habsburg, cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego, a zarazem król Niemiec, w dowód uznania za bohaterską obronę miasta przed protestanckimi wojskami duńskimi podczas wojny trzydziestoletniej nadał Gliwicom nowy przywilej herbowy. Do istniejących elementów dodany został czarny półorzeł cesarstwa niemieckiego, Madonna z Dzieciątkiem, inicjał cesarski "F II" oraz skrzyżowane gałęzie palmowe. W tej formie, z kosmetycznymi zmianami, herb przetrwał do 1945 roku.

Co ciekawe, wyrzucenie z gliwickiego herbu Matki Boskiej i cesarskiego orła planowano już za czasów niemieckich. Między rokiem 1940 a 1942 ówczesne władze miasta, całkowicie zdominowane przez narodowych socjalistów, pragnęły usunąć z miejskiej symboliki elementy nieprzystające do ówczesnych czasów. Jedną z propozycji było przywrócenie herbu z przełomu XIII i XIV wieku. Ostatecznie żadnych zmian nie przeprowadzono, gdyż III Rzesza, prowadząca wojnę na wielu frontach, miała w tamtym czasie większe problemy niż miejskie emblematy. Jednak jak się wkrótce okazało, zmianę herbu, której nie zdążyli dokonać niemieccy narodowi socjaliści, przeprowadzili nieco później polscy komuniści.

Po 1989 roku także w Gliwicach podejmowano próby przywrócenia przedwojennej symboliki. Rada miasta nie dała się jednak przekonać do dawnego herbu i ostatecznie gród nad Kłodnicą jako jedno z niewielu miast górnośląskich pozostał przy emblemacie wprowadzonym w okresie PRL. Jak twierdzi dr Bogusław Tracz, historyk, autor licznych publikacji poświęconych m.in. powojennym dziejom miasta i regionu, w Gliwicach zabrakło woli i społecznego zainteresowania tą kwestią.
- Po 1945 roku w śródmieściu nastąpiła prawie całkowita wymiana ludności. Od tej pory w centralnych dzielnicach zasiedziali Górnoślązacy stanowili znikomy odsetek mieszkańców. Dlatego też po 1989 roku odbudowa świadomości historycznej przebiegała w Gliwicach inaczej niż w sąsiednich miastach, gdzie po upadku komunizmu pewien wpływ na władzę zyskali ludzie od wielu pokoleń związani z regionem. Ludność napływowa powoli wykształca w sobie świadomość historyczną miejsca, w którym żyje. Jest to proces całkowicie naturalny, który może trwać nawet kilka pokoleń. Po przymusowym przesiedleniu z Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej nie można było oczekiwać natychmiastowego wytworzenia więzi z nowym miejscem zamieszkania - zauważa gliwicki historyk. Przypomina on także, że kiedy na początku lat 90. podjęto dyskusję na ten temat, lokalne instytucje opiniotwórcze, jak Towarzystwo Przyjaciół Gliwic czy miejskie muzeum, nie wykazały zainteresowania przywróceniem dawnych symboli .

- Szkoda, że tak się stało. I to nie tylko dlatego, że dawny herb Gliwic jest bardzo oryginalny. Uważam, że nie powinno się wycinać 300 lat historii miasta, amputować jego dziejów i jakby nigdy nic wracać do czegoś, co było kilka wieków wcześniej, mówię to na chłodno, jako historyk - zaznacza dr Tracz.

- Herb nadany miastu przez cesarza Ferdynanda II nawiązuje ponadto do bardzo ważnego wydarzenia, mianowicie do obrony Gliwic w 1626 roku, podczas wojny trzydziestoletniej. Wojna ta wprawdzie nie do końca funkcjonuje w polskiej pamięci historycznej, lecz dla zachodniej części kontynentu, a także dla Czech i Śląska, była obok I i II wojny światowej największym konfliktem w ich dziejach. Wojna ta nie tylko zdemolowała, ale także zmieniła Śląsk i stała się trwałym elementem regionalnej pamięci historycznej. W "cesarskim" herbie Gliwic nie widzę niczego, co podważałoby przynależność miasta do państwa polskiego - dodaje historyk.

Tarnowskie Góry: wyjątkowe, bo mają aż dwie wersje herbu
Również Tarnowskie Góry mają swoją historię z herbem w tle, i to herbem jak na polskie warunki dosyć nietypowym. Dawne miasto gwarków jako jedno z niewielu w granicach dzisiejszej Rzeczypospolitej ma aż dwa warianty tego samego herbu: duży i mały. Wariant duży wzbogacony jest ornamentem roślinnym oraz hełmem rycerskim z górniczymi młotkami.

- Tak rozbudowany herb to zachodnioeuropejska tradycja heraldyczna. Śląsk od zawsze był jej częścią - tłumaczy dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, tarnogórski historyk, pracownik Śląskiego Centrum Kultury w Nakle Śląskim. - Ze względów praktycznych używa się dwóch wersji miejskich symboli. Na niektórych dokumentach czy pieczęciach zobaczymy samą tarczę herbową, bez tzw. labrów, hełmu i górniczych symboli. A to dlatego, że trudno byłoby na małej powierzchni zmieścić pełną wersję herbu - wyjaśnia dr Kuzio-Podrucki.

Lecz to nie rycerski hełm i ornamenty sprawiły, że po 1945 r. herb znalazł się na cenzurowanym. Podobnie jak w innych przypadkach w okresie bezpośrednio po II wojnie światowej negatywne skojarzenia wywoływał czarny orzeł. Z tego też powodu w latach 50. zniknął on z miejskiej symboliki.

- Herb Tarnowskim Górom nadał w 1652 roku książę Jerzy Fryderyk von Ansbach z rodu Hohenzollernów. Przejął on istniejące już wcześniej godło urzędu górniczego, przedstawiające żółte skrzydło, kilof i młot górniczy, ale zgodnie z prawem suwerena dodał do niego swoje barwy oraz czarnego orła. Tym ostatnim elementem chciał podkreślić swoje prawa do tronu Księstwa Pruskiego. W okresie PRL ze względów politycznych usunięto czarnego orła. Wymyślono sobie, że nowym herbem miasta będzie dawne godło urzędu górniczego. To tak, jakby na przykład godło krawców podnieść do rangi herbu Tychów. Oczywiście można tak zrobić, ale z heraldyką nie ma to nic wspólnego. Czarny orzeł rzeczywiście kojarzył się z Niemcami i ze wszystkim, co najgorsze, ale dlaczego założyciela miasta, Jerzego von Ansbacha, mielibyśmy obwiniać o to, co kilkaset lat później robili Hitler i Göring? - zapytuje retorycznie Arkadiusz Kuzio-Podrucki.

Po upadku komunizmu coraz częściej pojawiały się głosy postulujące przywrócenie tradycyjnego herbu. W międzyczasie, w 1990 roku, zmodyfikowano nieco symbol miasta wprowadzony w latach 50. Nadal bazował on jednak na godle urzędu górniczego. Ostatecznie w 2002 roku rada miejska jednogłośnie przywróciła herb nadany Tarnowskim Górom 440 lat wcześniej przez księcia Jerzego Fryderyka von Ansbacha.

- Oczywiście pojawiały się głosy, że powracamy tym samym do niemieckiej tradycji. Ale przecież ten herb jest odzwierciedleniem śląskich dziejów, przypomina, że w naszym regionie żywe były polskie, niemieckie, czeskie i austriackie wpływy kulturowe. O takich właśnie rzeczach mówią miejskie herby i nie ma powodu, by się tego wstydzić - podsumowuje tarnogórski historyk .

Herby miejskie swój początek mają w II połowie XIII wieku.
Umieszczano je, początkowo bez tarcz herbowych, na pieczęciach miejskich. Z biegiem czasu wiele z nich stawało się prawdziwymi, w pełni ukształtowanymi herbami. O wyborze herbu decydował wójt lub rada miasta, czasami monarcha.
Herby po II wojnie w Polsce. Po wojnie w Polsce brakowało ustawy, która regulowałaby tę tematykę. Dopiero w 1978 r. uchwalono ustawę o odznakach i mundurach. Zezwalała ona na ustanawianie herbów miejskich i wojewódzkich. Kolejna ustawa, z roku 1990, o samorządzie terytorialnym, zezwoliła na ustanawianie herbów także gminom. Do dzisiaj nie ma jednak żadnych przepisów wykonawczych, dlatego w heraldyce terytorialnej panuje duża dowolność.

W 2000 r. została powołana rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji Komisja Heraldyczna, która ma za zadanie opiniowanie i konsultowanie projektów nowych herbów.

Dawid Smolorz

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.