Dajesz dziecku telefon, by pooglądało sobie bajki? Lepiej tak nie rób - radzi okulista
- Wpatrywanie się godzinami w mały ekranik i małe literki to dla naszych oczu tortura - mówi znany gorzowski okulista Karol Korżel
Co jest największym wrogiem naszych oczu?
To zależy od wieku, predyspozycji, genów, jednak można powiedzieć, że jest to głównie praca do bliży. Muszę też dodać, że w kwestii zdrowia oczu kluczowy jest okres szkolny. Ponieważ to czas, gdy oczy mają największą „skłonność” do wad.
Praca do bliży? Nie znałem nawet takiego słowa.
Tak określa się sytuację, gdy oczy - upraszczając - pracują na krótkim dystansie (uśmiech). A przecież w szkole dużo się czyta, pisze, ogląda przedmioty z bliska i wykonuje się zadania, które wymagają patrzenia tuż przed siebie. I tak przez całe lata. Dlatego właśnie okres szkolny jest kluczowy.
Zaraz, zaraz. Dlaczego praca do bliży jest dla oka wysiłkiem?
Oczy nie zostały do niej stworzone. Przez wieki służyły ludziom do czegoś innego: mieliśmy wypatrywać zagrożeń z daleka i używać ich do namierzania jedzenia, które biegało gdzieś niedaleko naszych jaskiń. Wraz z rozwojem naszego gatunku coraz więcej rzeczy mieliśmy przed nosem. Coraz bliżej oczu. A to powoduje ich ciągłe napięcie. Owszem, jest ono nietrwałe, gdy dajemy oczom odpocząć, ale może się utrwalić, gdy odpoczynku nie ma lub jest niewystarczająco długi. I tak oko się wydłuża. Czyli tworzy się wada, która może się pogłębiać.
Na czym polega odpoczywanie? Jak zrobić naszym oczom „wolne”? Mój kolega w pracy co jakiś czas lubi popatrzeć sobie przez okno daleko przed siebie. Mówi, że to mu pomaga. Ma rację?
Ma pan mądrego kolegę. Oczy relaksują się, a napięcia zmniejszają, gdy patrzymy w dal. Czyli dalej niż 4-5 metrów. Jeśli pracujemy przed komputerem, róbmy co jakiś czas przerwy, spacerujmy – jeśli jest taka możliwość. I najważniejsza rzecz: nie nadużywajmy telefonów i smartfonów. Wpatrywanie się godzinami w mały ekranik i małe literki to dla naszych oczu tortura.
Czyli to nie jest tylko takie tam gadanie?
Nie. Tymczasem wiele osób lekceważy problem… Nie jestem wrogiem technologii. Też jej używam. Jednak nie mogę się nadziwić, gdy rodzice dają maluchom tablety czy komórki w ramach „zajęcia” na czas spaceru, podróży czy żeby po prostu mieć chwilę spokoju. Widuję dzieci, które ledwie siedzą, a już mają przed sobą telefon i z 30 centymetrów oglądają na nim bajki. To niszczy ich wzrok.
Długo pracuje pan w zawodzie?
Ponad 30. I naprawdę zauważyłem, jak wraz z popularnością telefonów wzrastała i wzrasta problem krótkowzroczności. Związek przyczynowo – skutkowy jest oczywisty. Widać to też w szkołach. Przecież kiedyś w klasach było dwoje, troje dzieci w okularach. Dziś bywa nawet połowa. Sugerowałbym więc rodzicom, by najbardziej, jak się da, opóźnili chwilę, gdy ich dziecko dostanie telefon. A jak już go ma, nich go nie nadużywa.
A czytanie? Mama zawsze mówiła mi, żebym nie czytał w półmroku, bo to psuje oczy. Prawda czy mit?
Jestem wielkim fanem czytania (śmiech). Choć, nie ma co kryć, to też praca do bliży. Dlatego polecam maksymalnie ograniczyć błędy w czytaniu. Należy to robić przy dobrym świetle i na siedząco. Czytanie w pozycji leżącej zwiększa napięcia akomodacyjne. Czyli – upraszczając – w takiej sytuacji nasze oko nadmiernie się męczy. Dlatego książka – tak. Ale na siedząco.
I jeszcze jedna ważna kwestia: profilaktyka. Gdy boli nas brzuch albo głowa, idziemy do lekarza, robimy badania. Gdy bola nas oczy, miesiącami, a nawet latami ignorujemy problem. Tymczasem im szybciej zareagujemy, tym większa szansa, że wada wzroku – jeśli ją mamy – nie będzie się pogłębiać. Badajmy więc oczy. Regularnie!