Damy z siebie wszystko [rozmowa]
Rozmowa z Marcinem Biernatem, obrońcą Chojniczanki Chojnice o przygotowaniach do meczu z Wisłą Płock.
Bilans sezonu jest marny... Co się dzieje? Zespół naszpikowany dobrymi zawodnikami nie radzi sobie z przeciwnikami.
Rzeczywiście, nasza postawa nikogo nie satysfakcjonuje. Z trudem idzie nam zdobywanie punktów w każdym meczu i ciężko powiedzieć z czego to wynika. Zespół wygląda mocno, jeśli chodzi o personalia, a nie wszystko układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Po dobrej końcówce jesieni wydawało się, że kryzys mamy za sobą, ale wiosną nie podtrzymaliśmy passy. Zmienił się trener i ostatnie dwa spotkania pokazały już zupełnie inną Chojniczankę, grającą ofensywnie, szybkimi podaniami, stwarzającą sobie mnóstwo sytuacji i przewyższającą rywali pod każdym względem - z wyjątkiem jedynego - goli. Myślę, że i to wkrótce przyjdzie i praca wykonywana na treningach z trenerem Bartoszkiem zacznie procentować.
Zdążycie przed zakończeniem sezonu wskoczyć na właściwe tory?
Mocno wierzę, że już w meczu z Wisłą Płock sięgniemy po 3 punkty i trochę odbijemy się od dna. Nie ma już czasu na błędy, gdyż do końca sezonu pozostało tylko 6 kolejek. Gra wygląda dobrze, musimy tylko poprawić detale.
Jaki nastrój w szatni przed tym spotkaniem?
Podchodzimy do potyczki z Wisłą jak do każdej innej, szanujemy rywala, aczkolwiek, jeżeli potrafiliśmy zdominować takie drużyny jak Zawisza czy Chrobry to również możemy uczynić to samo z Wisłą. Ponadto, gramy przed własną publicznością, co powinno być dodatkowym atutem.
Trenerzy ci ufają. Wystawiał cię Mariusz Pawlak, teraz robi to Maciej Bartoszek. Czy po którymś ze spotkań miałeś do siebie pretensje?
Cieszę się, że odkąd jestem w Chojnicach gram regularnie w każdym spotkaniu. Zaufanie ze strony trenera jest bardzo ważne dla każdego zawodnika i również mi ono bardzo pomaga. Jestem ambitny i zawsze na boisku zostawiam serce i zdrowie. Gram dość równy sezon, aczkolwiek jak u każdego zawodnika bywają lepsze i gorsze spotkania.
Przed meczem z Wisłą czujesz presję?
Podchodzę do tego meczu jak do każdego. Nie czuję presji. Jeżeli rywale oglądali nasze ostatnie dwa mecze, to oni powinni się bać nas.
Odczuwasz zmianę w zespole po zmianie trenera?
Nasza gra się poprawiła. Gramy bardziej ofensywnie, wysokim pressingiem, stwarzamy więcej sytuacji i dłużej utrzymujemy się przy piłce. Na treningach wszyscy mocno się starają i ciężko pracują.
Spodziewałeś się, że runda wiosenna będzie aż taki trudnym wyzwaniem?
Rzeczywiście, nasz bilans na wiosnę wygląda koszmarnie, ale mam nadzieję, że limit pecha już wyczerpaliśmy.
Przed wami trudne spotkania z zespołami z czuba tabeli. Po Wiśle zmierzycie się z liderem - Arką, z 6. GKS Katowice i 4. Zagłębiem Sosnowiec. Taka perspektywa jest stresująca?
Każdy z nas był już w kilku klubach i miał do czynienia z różnymi przypadkami. W takiej sytuacji nie można za dużo myśleć, trzeba wyjść na boisko i w każdym z tych sześciu spotkań, które nam zostały, starać się zdobyć trzy punkty. Każdy z tych rywali jest w naszym zasięgu.
Ewentualna wygrana z MKS i Pogonią, które - zdaniem wielu - są jedynymi w waszym zasięgu - to i tak za mało, by się utrzymać. Masz podobne obawy?
Wierzę, że zaczniemy wygrywać i utrzymamy się w I lidze, a wtedy utrzemy nosa tym, którzy spisali nas już na straty. Zasługujemy na grę na tym poziomie, ale musimy pokazać to na boisku.