Darcie kotów o koty. Dokarmiać je czy nie?
Pani Iwona z Nowej Soli oskarża działkowców o trucie dzikich kotów, prezes prosi o przestrzeganie regulaminu, a straż miejska o dokarmianie, ale z głową
- Na działkach im. Chopina (przy al. Wolności – dop red.) trują koty – mówi wprost Iwona Paluszkiewicz. Filmik na którym uwieczniono konającego zwierzaka trafił do sieci gdzie spotkał się z szerokim odzewem. - Zabrałam kotka do weterynarza, gdzie dostał szereg leków. Ponad godzinę lekarz starał się mu pomóc jednak nie udało się go uratować – opowiada. W piśmie weterynarza czytamy, że śmierć spowodowało prawdopodobnie spożycie środków ochrony roślin.
Pani Iwona twierdzi, że to zemsta za to, że dokarmia dziko żyjące koty. - Nie rozumiem, dlaczego ludzie się tak na mnie uwzięli. Przecież ja nie mam kotów. One są bezpańskie a ja im tylko chce pomóc – skarży się.
Stanisław Gratka, prezes ROD im. Chopina wyjaśnia, że spora grupa działkowców skarżyła się, na koty, które zostawiały mnóstwo odchodów na wyhodowanych plonach. - Było walne zebranie i 63 członków głosowało by pozbawić ją członkostwa i rozwiązać umowę dzierżawy. Przeszło to, ale ostatecznie pani Iwona dostała okres próbny – opowiada.
Na działkach zawisło podpisane przez Gratkę pismo. - Napisałem, żeby koty dokarmiać u siebie na działce, a nie przy bramie. Chmara wron zaraz się tam zlatywała – mówi. - Dokarmiać można, ale zimą, tak jak urząd miasta każe – mówi. - Regulamin jest dla wszystkich jednakowy. Jak będziemy się do niego stosować, wszystko będzie w porządku – kwituje.
Prezesowi nie che się wierzyć, że ktoś celowo otruł zwierzęta. Uważa, że karma była po prostu zanieczyszczona. - To są tylko domysły – komentuje.
Pani Iwona jest jedną z miejskich karmicielek, czyli osób, które dostają z urzędu miasta karmę by pomagać dzikim kotom. I choć pomaganie teoretycznie powinno ograniczać się do zimy, to dokarmianie latem też ma pewien cel. - Wtedy łatwiej złapać oswojonego kota do „sterylki” – wyjaśnia wolontariuszka, Elżbieta Nowakowska. - Generalnie, zamiast tępić kobietę, lepiej byłoby ją wspomóc. Zrzucić się po 15 zł na sterylizację. Mieliby zadbanego kota, który chroni działki przed gryzoniami – mówi. - Moja koleżanka widziała ostatnio jak dwa szczury pogoniły trzy koty. Tak się rozbestwiły. Kot będzie łapał zawsze, nawet jak jest najedzony. To instynkt. Jak wytrują wszystkie koty i przyjdą szczury to dopiero wtedy stracą zbiory – komentuje pani Elżbieta.
Warto dodać, że niechęć do kotów i karmicieli bierze się też z działań mieszkańców, którzy karmią zwierzęta na własną rękę. - Mleko czy ryba w 40 stopniach zaraz zaczyna śmierdzieć. Nie tędy droga – mówi Jacek Baranowski ze straży miejskiej. – A dzikie koty to zwierzęta wolnożyjące. One są zdziczałe, ich się nie wyłapuje. Takie jest pojęcie w uchwale rady miasta. Nie ma czegoś takiego jak wyłapywanie kotów do schronisk. We wszystkich miastach jest populacja dzikich kotów i one mają prawo być tam, gdzie bytują – kwituje strażnik.
Więcej w sobotę, w „Tygodniku Nowej Soli”.