Daria Włodkowska, Miss Ziemi Łomżyńskiej: Bez czekolady nie przeżyje nawet jednego dnia
Każdy ma w życiu to, na co się odważy - mówi Daria Włodkowska, Miss Ziemi Łomżyńskiej 2016. Korona, którą założyła na głowę tydzień temu, to spełnienie jej dziecięcych marzeń.
- Podczas finałowej gali konkursu piękności urzekłaś jurorów skromnością, pokorą, klasą i dystansem do siebie. Taka właśnie jesteś?
- Myślę, że tak. Słowa jury doskonale mnie opisują.
- Dodałabyś coś jeszcze?
-Jestem odważna. Kieruję się w życiu mottem: Każdy ma to, na co się odważy. Te słowa oddają dobrze moją sytuację. Odważyłam się iść na wybory i dzięki temu udało mi się zdobyć tytuł.
- Odwaga to twój przepis na sukces?
- Na pewno odwaga jest receptą na to, by coś w życiu osiągnąć. Ja jestem odważna i stąd mój udział w wyborach. Co więcej, zupełnie nie stresowałam się na gali. Jury to widziało i doceniło. Ale myślę też, że podeszłam do tego konkursu bez żadnego stresu, bo brałam już udział w poprzednich wyborach piękności. Miałam już pewne doświadczenie, wiedziałam mniej więcej jak to wszystko będzie wyglądało...
- Jednak rok temu nie udało ci się założyć korony... Nie zdobyłaś wtedy żadnego tytułu. Byłaś rozczarowana?
- Nie. Bo mimo wszystko była to dla mnie wielka, niesamowita przygoda. Poznałam mnóstwo wyjątkowych ludzi i znalazłam moją najlepszą przyjaciółkę. Teraz chciałam przeżyć tę fajną przygodę po raz drugi.
-I wygrałaś! Werdykt jury był dla ciebie zaskoczeniem?
-Tak, byłam bardzo zaskoczona. Nie spodziewałam się tego. Bo szłam na wybory, żeby znowu coś fajnego przeżyć. Nie sądziłam, że spełnię swoje największe dziecięce marzenie i założę koronę.
Po finałowej gali, przez te emocje, w ogóle nie mogłam zasnąć. Prawie całą noc myślałam o konkursie... A kiedy wreszcie zasnęłam i obudziłam się rano, otworzyłam oczy, to od razu szukałam wzrokiem mojej korony. Zastanawiałam się, czy to nie był tylko piękny sen. Jeszcze przez kilka dni po gali nie docierało do mnie, że to wszystko naprawdę miało miejsce.
- Korona jest taka jak sobie wymarzyłaś?
- Jest naprawdę bardzo ciężka, ale piękna i warta wysiłku. Ma swoją specjalną półkę nad biurkiem, by codziennie przypominała mi o tym tytule...
- O tytule najpiękniejszej marzyłaś już jako mało dziewczynka?
- Tak. Marzyłam o tym odkąd pamiętam. Jako mała dziewczynka zawsze oglądałam wybory miss i chciałam zostać taką miss albo modelką, albo jakąś księżniczką (śmiech). Korona na głowie to było dla mnie spełnienie marzeń.
- Czyli do udziału w castingu nie trzeba było cię specjalnie namawiać?
- Oczywiście że nie! Choć o pierwszych wyborach Miss Ziemi Łomżyńskiej, które odbyły się rok temu, dowiedziałam się dopiero w dniu castingu. Przez chwilę wahałam się, czy iść na ten casting, skoro nie miałam czasu, by się do niego przygotować... Swoimi wątpliwościami podzieliłam się z babcią i to ona mnie przekonała, by spróbować. Powiedziała wtedy, że lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż że się mogło zrobić. No i poszłam wtedy na casting i udało mi się dostać do grona finalistek. I choć nic nie wygrałam, zdobyłam doświadczenia, które przydały mi się w tym roku.
- Przez cały rok przygotowywałaś się do udziału w kolejnym castingu?
- Nie cały rok, choć byłam pewna, że wezmę w nim udział. Szczerze powiedziawszy, przygotowania zaczęłam dwa miesiące przed castingiem. Przede wszystkim zaczęłam intensywnie ćwiczyć na siłowni.
- Żadnego odchudzania, żadnych diet?
- Nie, nie stosowałam żadnej diety, choć nie twierdzę, że moja figura jest idealna. Oczywiście, staram się ograniczać słodycze, ale uwielbiam czekoladę i ciężko jest mi przeżyć bez niej choć jeden dzień. Dlatego odchudzanie to nie dla mnie. Wolę iść na siłownię.
- Co było dla ciebie najtrudniejsze w przygotowaniach do finałowej gali?
- Przygotowania do finału to mnóstwo wielogodzinnych prób, nauka układów choreograficznych, ale też sesje zdjęciowe, przeróżne akcje charytatywne. Najtrudniejsze było pogodzenie tego z pracą i szkołą. Ale starałam się być na wszystkich próbach, bo bardzo zależało mi na tym konkursie.
- Czułaś rywalizację z innymi dziewczynami?
- Absolutnie nie! Raczej powiedziałabym, że byłyśmy zgraną paczką, spotykałyśmy się razem, razem ćwiczyłyśmy i dobrze się bawiłyśmy. Między nami była zdrowa atmosfera.
- A po ogłoszeniu werdyktu?
- Dziewczyny do tej pory są ze mną, wspierają mnie, mamy wspaniały kontakt. Kibicują mi.
- Jak chcesz wykorzystać ten rok panowania jako Miss Ziemi Łomżyńskiej?
- To jest spełnienie mojego największego marzenia. Zawsze pragnęłam zdobyć jakiś tytuł w konkursie piękności, a tutaj zdobyłam główny, więc czuję się zaszczycona. Chciałabym, jako Miss Ziemi Łomżyńskiej, godnie reprezentować ten region. Rozpoczęły się już próby przygotowujące do udziału w wyborach Miss Polski. Chcę więc zrzucić kilka kilogramów. Wiem, że moja figura nie jest idealna i muszę ją poprawić. Zdrowo się odżywiam i codziennie chodzę na siłownię. Jednocześnie żyję z dnia na dzień i nie myślę o dalszej przyszłości. Myślę o tym, co w najbliższym czasie. A już w najbliższych dniach planujemy, razem z Miss Nastolatek Ziemi Łomżyńskiej Justyną Karwowską, zorganizować zbiórkę żywności na święta i upominków dla ubogich rodzin z Łomży.
- Babcia jest pewnie z ciebie bardzo dumna.
- Tak! Ale nie tylko babcia, a właściwie cała rodzina. Płakali ze szczęścia podczas gali. Są ze mnie bardzo dumni i to jest chyba najważniejsze. Cieszy ich, że spełniam swoje marzenia.
- A jedno z nich to zostać zawodową modelką.
- Chciałabym być modelką wybiegową, ale, niestety, moja figura mi na to nie pozwala. Nad figurą można co prawda popracować, ale nad wzrostem już nie. Moje 166 cm to niestety za mało na modelkę, więc bliższy jest mi fotomodeling. Lubię sesje zdjęciowe, bo na każdym zdjęciu można pokazać coś innego, inną siebie, za każdy razem w innej odsłonie. Można pokazać, że kobieta zmienną jest i można ją tak zrobić, że będzie nie do poznania.