Od 2008 roku część poznańskich uczniów otrzymywała w szkołach nie tylko darmowe obiady, ale także śniadania. Miasto nie musiało tego robić, bo nie jest to zadanie obowiązkowe, ale chciało i było je na to stać. Jednak przyszłoroczna kondycja finansowa gminy zmusiła władze Poznania do szukania oszczędności. W pierwszej kolejności „pod topór” poszły projekty fakultatywne. I tak na przykład od stycznia 2020 roku miały zniknąć śniadania w szkołach. Dlaczego? Program 500 plus poprawił sytuację rodzin i stąd pomysł, by zrezygnować z darmowych śniadań dla uczniów.
Dochody samorządów spadły. Budżet Poznania na skutek decyzji podatkowych rządu straci ponad 174 mln zł, których nie jest w stanie sobie zrekompensować. Prezydent Jacek Jaśkowiak wskazuje też, że miasto z roku na rok otrzymuje coraz mniejszą subwencję oświatową, przez co pieniędzy nie wystarcza nawet na wynagrodzenia nauczycieli. W 2020 r. Poznań do oświaty musi dopłacić z własnego budżetu ponad 570 mln zł. Stąd już we wrześniu zapowiedziano cięcia. Dotknęły one także zadania z zakresu pomocy społecznej, w tym bezpłatnych śniadań.
– Nie jest to zadanie obligatoryjne dla samorządu. Jeśli przez 10 lat było ono realizowane, to uważam, że należy je kontynuować
– podkreśla Maria Lisiecka-Pawełczak, radna KO i szefowa Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Zdrowia.
Z powodu 500+ miały zniknąć darmowe śniadania dla uczniów w szkołach?
– To nie jest tak, że w ogóle postanowiono wycofać się z tego programu. Radni otrzymali informację, że część rodziców, szczególnie po wprowadzeniu 500 plus, z różnych powodów rezygnowała ze śniadań dla dzieci. Zapewniono nas także, że gdy będzie potrzeba, to MOPR własnymi siłami będzie realizować to zadanie. W poniedziałek dowiedziałam się, że milion złotych na ten cel ma być przywrócony w budżecie miasta.
Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zdążył już rozesłać zainteresowanym informację, że od stycznia 2020 r. nie będzie płacił za śniadania dla uczniów. Powodem jest sytuacja finansowa Poznania spowodowana m.in. obniżeniem dochodów o 175 mln zł.
Włodzimierz Kałek, dyrektor MOPR we wspomnianym piśmie zwrócił uwagę na poprawę kondycji finansowej rodzin.
– Czyli dali 500 plus na dziecko i te pieniądze mają wystarczyć na wszystko – mówi pani Maria, która tematem zainteresowała „Głos Wielkopolski”.
Dyrektor Kałek twierdzi, że w sytuacjach szczególnych dana rodzina będzie mogła dalej liczyć na wsparcie. Zapewnił również, że dzieci nadal będą miały zapewnione bezpłatne obiady.
– Finansowanie śniadań w szkołach jest zadaniem fakultatywnym, nieobowiązkowym. Zostało wprowadzone do budżetu w 2008 r., kiedy miasto mogło sobie pozwolić na realizację dodatkowych zadań. Z bezpłatnych posiłków w szkołach korzysta 1200 dzieci, z których 900 je śniadania i obiady. Koszt to około milion złotych
– tłumaczy Lidia Leońska, rzecznik MOPR i zaznacza: – Nic nie jest przesądzone. Jestem pełna optymizmu. Decyzja dotycząca śniadań zapadnie na sesji.
Zdaniem Marka Sternalskiego, szefa klubu radnych Koalicji Obywatelskiej i przewodniczącego komisji oświaty, śniadania powinny być wydawane w szkołach.
– Dla niektórych uczniów jest to pierwszy posiłek danego dnia – twierdzi Sternalski. – W przypadku rodzin dysfunkcyjnych dawanie pieniędzy rodzicom nie zmieni sytuacji dziecka, dalej będzie ono przychodzić do szkoły bez śniadania. Lepiej więc bezpośrednio mu pomóc, zapewniając posiłek.
Z tą opinią zgadza się Filip Olszak, radny KO, który sprawdził, jak wygląda sytuacja w jednej z łazarskich szkół.
– Pieniądze często nie załatwiają sprawy. Przekazując je rodzinie, nie ma pewności, czy dziecko dostanie śniadanie, a serwując je w szkole, mamy gwarancję, że je zje
– uważa Olszak. – Z rozmów z nauczycielami wynika, że w skrajnych przypadkach śniadanie w szkole bywa pierwszym posiłkiem. Dostaną tu obiad, ale istotne jest, by od rana nie były głodne. Są rzeczy ważne i ważniejsze. Dobro dzieci jest najważniejsze, dlatego pieniądze na śniadania w szkołach powinny być w budżecie.
Olszak zwraca też uwagę, że śniadania w szkołach wykształcają też u najmłodszych zdrowe nawyki żywieniowe, ponieważ są to posiłki pełnowartościowe.
– Nie tylko bułka z szynką, ale także warzywa i owoce – dodaje Olszak.
Jędrzej Solarski, zastępca prezydenta, odpowiadający w mieście za pomoc społeczną zapewnia, że cały czas trwają poszukiwania miliona złotych na śniadania.
Od kiedy jest 500 plus, to nie ma głodnych dzieci - czy na pewno?
– Jeśli się znajdzie, MOPR będzie kontynuował to zadanie – zapowiada Solarski. I przypomina: – Premier Morawiecki powiedział, że od kiedy jest 500 plus, to nie ma głodnych dzieci. Teoretycznie każdego stać na bułkę. Zdarza się jednak, że rodzice nie tyle mają problem z pieniędzmi na wyżywienie, a z przygotowaniem śniadania.
Solarski twierdzi, że w budżecie pomocy społecznej nie ma już żadnych rezerw.
– Pytanie, kosztem czego utrzymać śniadania w szkole? Czy cateringu dla seniorów?
– zastanawia się Solarski. – Jeśli radni znajdą pieniądze, to nie tylko obiady, ale i śniadania będą wydawane w szkołach.
Z pomocą przyszedł Mariusz Wiśniewski, zastępca prezydenta, który nadzoruje między innymi oświatę.
– Na razie nie ma zagrożenia, od stycznia śniadania będą – uspokaja Wiśniewski. – Milion złotych zostanie wzięty z rezerwy oświatowej, ale te pieniądze i tak trzeba będzie znaleźć, musimy je zarobić. Na tę chwilę to jest jedyne, tymczasowe rozwiązanie.
Radny Sternalski uważa, że trzeba wypracować nowy program „śniadaniowy”.