– Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu, kiedy dorastałem i dopiero wchodziłem w dorosłość, zależało mi na tym, by każdy mój nowy post miał jak największą liczbę lajków. Z czasem zauważyłem, że czuję coraz większą presję i stres, że jestem niepewny siebie, że pewności siebie nabieram dopiero wtedy, kiedy zdjęcie zebrało dużą ilość lajków. Z perspektywy czasu wiem, że to była droga donikąd – mówi piosenkarz Dawid Kwiatkowski, którego będzie można usłyszeć w nowym filmie Cartoon Network „Między nami, misiami: Film”.
21 listopada o godz. 15.20 na antenie Cartoon Network odbędzie się premiera długo wyczekiwanego „Między nami, misiami: Film”, w którym użyczasz głosu jednej z postaci. Pytanie na dobry początek – jaki jest ten film?
Na pewno jest niesamowitą przygodą i muszę przyznać, że… trochę przypomina moje życie. Porusza mnóstwo problemów, w które wpakowują się jego bohaterowie, z czasem otrzymując wyjątkową szansę poradzenia sobie z nimi. Z pozoru ta historia opowiadająca o przygodach trzech braci, którzy żyją w świecie ludzi, wygląda bardzo beztrosko. Grizz, Panda i Lodomir podróżują kolorowym busem w stronę Kanady, przeżywają mnóstwo szalonych przygód i spotykają wiele ciekawych osobowości. Jednak końcowy morał tego familijnego filmu zawiera wiele uniwersalnych wartości – nie tylko dla młodych, ale i dorosłych widzów. Są nimi przede wszystkim przyjaźń, wybaczenie i chęć pomocy innym.
W filmie dubbingujesz Pizza Szczura – głodnego sławy celebrytę, który stara się uzyskać coraz większą liczbę fanów. Jesteś znanym piosenkarzem, cieszysz się popularnością – jak podchodzisz do zachowania bohatera, któremu użyczyłeś swojego głosu?
Bohater filmu, któremu użyczyłem głosu, na początku w tej historii nie idzie właściwą drogą. Myślę, że taka ciągła gonitwa za lajkami i popularnością w social mediach jeszcze nikomu nie wyszła na dobre – przynajmniej, jeśli chodzi o życie prywatne. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu, kiedy dorastałem i dopiero wchodziłem w dorosłość, zależało mi na tym, by każdy mój nowy post miał jak największą liczbę lajków. Z czasem zauważyłem, że czuję coraz większą presję i stres, że jestem niepewny siebie, że pewności siebie nabieram dopiero wtedy, kiedy zdjęcie zebrało dużą ilość lajków. Z perspektywy czasu wiem, że to była droga donikąd. Znalazłem jednak z tym bohaterem wspólny mianownik, który dotyczy charakteru. Zwykle musimy coś namieszać czy zepsuć, ale na koniec zawsze wychodzimy z tego z tarczą i w dodatku – pomagając przy tym innym!
Coraz częściej mówi się o „insta-presji” i innych tego rodzaju zjawiskach, które wytworzyły się wraz z rosnącą popularnością social mediów. Z jednej strony eksperci mówiąc o naszym powszechnym uzależnieniu od nich, jednak z drugiej strony dziś chyba trudno wyobrazić sobie sytuację, w której np. artysta – jak w twoim przypadku – zupełnie się od nich odcina. Co twoim zdaniem należy robić, by nie zwariować?
Z własnego doświadczenia wiem, że dobrze jest robić sobie przerwy, dać sobie odpocząć od tej gonitwy, jaka panuje w mediach społecznościowych. Od dłuższego czasu sam robię sobie właśnie taką przerwę. Poczułem, ze jestem zmęczony dogadzaniem innym. Dopiero dziś, krótko przed naszą rozmową, zdecydowałem się coś wrzucić. Zrobiłem to dla swoich fanów, bo wiem, że o mnie myślą. Nie chcę ich martwić, dlatego chciałem dać im znać, że ja też o nich pamiętam. Sądzę, że taki reset od Instagrama czy Facebooka jest potrzebny każdemu, bo dopiero wtedy można dostrzec prawdziwe, niewykreowane piękno ludzi. Wtedy zaczynasz rozumieć, że ludzie, zwłaszcza ci z najbliższego otoczenia, nie oceniają cię przez pryzmat ilości lajków.
Odnoszę wrażenie, że z animowanych przygód Pizza Szczura mogą sporo wynieść nie tylko dzieci, ale również my, dorośli. To zabrzmi banalnie, ale może w czasach sprzed „ery lajków” rzeczywiście było lepiej, a przynajmniej naturalniej i szczerzej?
Dorastałem w czasie, kiedy media społecznościowe już istniały. Na Facebooku jestem odkąd sięgam pamięcią, wcześniej prowadziłem fotobloga, a więc coś, czym jest obecnie Instagram. Od zawsze miałem w sobie chęć pokazywania tego, co się u mnie dzieje, dzielenia się z innymi swoją muzyką, czy choćby najprostszymi spostrzeżeniami na temat świata. Czy to źle? Myślę, że nie, bo jak wszystko inne, Instagram też jest dla ludzi – trzeba tylko wiedzieć, jak z niego korzystać, by się w tym nie pogubić. Nie można dopuścić do sytuacji, w której to staje się całym twoim życiem.
Choć wiele osób obwinia dziś media społecznościowe za naszą rosnącą alienację, to są osoby, które zauważają, że – zwłaszcza w okresie pandemii – są dla nas swego rodzaju ratunkiem, przestrzenią, dzięki której relacje z innymi podtrzymujemy. Jak osobiście znosisz ten trudny dla wszystkich czas, jako artysta, ale też prywatnie?
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że w czasie pandemii przed ekranem telefonu siedzi się o 50 proc. więcej. Cieszę, że jestem tego typu człowiekiem, który we wszystkim znajdzie jakiś plus. Moim plusem był fakt, że miałem wreszcie czas na pisanie muzyki. Bo od dłuższego czasu, z uwagi na szereg zajęć, związanych z koncertami czy produkcjami telewizyjnymi, nie miałem go na to, by stworzyć coś nowego. Przed pandemią żyłem w takim pędzie, że od czasu premiery mojego ostatniego singla zaraz miną dwa lata! Dlatego tym bardziej chciałem jak najlepiej wykorzystać ten czas – w chwili rozpoczęcia się pandemii zacząłem pisać utwory na nową płytę i można powiedzieć, że materiał jest już właściwie skończony, co bardzo mnie cieszy. Chciałbym, żeby moja nowa płyta ukazała się w pierwszym kwartale przyszłego roku. Myślę, że rok bieżący zapamiętam jako dziwny, ale również – mówię o tym w oderwaniu od tragedii, jaką niesie za sobą koronawirus – potrzebny. Sądzę, że wielu z nas poczuło, że dzięki niemu mogli choć na chwilę zdjąć nogę z gazu, odpocząć nieco od pędu, do którego jako społeczeństwo jesteśmy przyzwyczajeni.
Wracając do dubbingu dla filmu Cartoon Network – jak on wyglądał od kuchni?
Nie będę ukrywać, że to dla mnie szalenie stresująca robota (śmiech), mimo że to nie pierwsza moja dubbingowa rola. Szczerze podziwiam ludzi, którzy zajmują się nim na co dzień, ponieważ każda rola to prawdziwe wyzwanie. By lepiej to zobrazować: wyobraź sobie, że jesteś zamknięty w pokoju z ekranem, na którym wyświetlony jest fragment filmu, o którym nawet jeszcze niczego nie wiesz, a przed sobą masz na kartce tekst z dokładnie podanymi sekundami, w które musisz się „wstrzelić”. Dodatkowo, w przypadku polskiego dubbingu sprawa komplikuje się o tyle, że zazwyczaj kwestie w języku angielskim są krótsze niż w języku polskim. Podczas nagrywania roli Pizza Szczura miałem bardzo mało czasu na „wstrzelenie się” ze swoim głosem w odpowiednim miejscu. To oczywiście nie oznacza, że nie miałem z tego frajdy – zapewniam, że bawiłem się świetnie! (śmiech)
Sporą część naszej rozmowy poświęciliśmy mediom społecznościowym. Największym odsetkiem korzystających z niej osób są młodzi ludzie. Wielu z nich to twoi fani. Co chciałbyś im powiedzieć na ten trudny – również dla nich – czas, który może jeszcze długo się nie skończyć?
Przede wszystkim chciałbym życzyć im wiele siły. Ten czas jest dla nich jedną wielką niewiadomą. Nie wiedzą, co ich czeka – choćby, jeśli chodzi o szkołę. Życzę im wewnętrznej mocy, która pomoże im zrozumieć, że zawsze wszystko jest po coś, że każda sytuacja może mieć swoją wartość i sens. Słyszymy się na antenie Cartoon Network, a w przyszłym roku widzimy się na koncertach z nową płytą – jestem tego pewien! (śmiech)
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień