Dawid Lampart: Musimy uratować dla Rzeszowa 1 ligę!
- Mogę zapewnić, że z bratem Wiktorem dołożymy wszelkich starań, aby utrzymać w Rzeszowie pierwszą ligę. I na tym chyba zakończy się nasza przygoda z rzeszowskim żużlem – mówi Dawid Lampart, kapitan żużlowców Stali Rzeszów.
Gratuluję awansu do finału indywidualnych mistrzostw Polski. To choć jeden przyjemny i jasny akcent w ostatnim szarym okresie...
Dzięki, tak, jest to szary czas dla rzeszowskiego żużla. Początek półfinału był tragiczny, na szczęście, na trzy ostatnie biegi zmieniliśmy motor. Decydujące o awansie wyścigi udało mi się wygrać z dużą przewagę. Po raz pierwszy wystąpię w finale mistrzostw Polski i bardzo się z tego cieszę.
Finał 2 lipca na torze w Gorzowie Wielkopolskim. Jak ci się tam jeździ?
Ciężko powiedzieć, ponieważ ostatnio miałem okazję tam startować chyba dwa lata temu, no gorzowianie niedawno zmienili swój tor. Będzie ciężko, ale wszyscy będą mieli równe szanse. Jak mój silnik będzie się tak sprawował w trzech ostatnich biegach w Świętochłowicach, to będą walczył o jak najlepsze miejsce.
Na pewno taki sukces, jak finał IMP dodaje gazu i wiatru w żagle, bo go ostatnio brakuje. Wiele wam tylko w twarz.
Na pewno tak, szkoda, że obecny sezon układa się w Rzeszowie tak kiepsko. Zawodników mamy nienajgorszych, ale co z tego, skoro nie wszyscy mogą startować w naszych meczach. Wypadają im bowiem różne spotkania w lidze angielskiej i przez to nasze wyniki są, jakie są; zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli. To wszystko wpływa na samopoczucie, psychikę i formę nas wszystkich, także moją. Nie jestem w zbyt dobrej formie, także przez to, że nasza drużyna prezentuje się słabo. Jeżeli się zwycięża z meczu na mecz, to inna jest atmosfera, rośną motywacja i satysfakcja. Natomiast jeżeli się jeździ, tak jak my, to osłabia się morale i wygląda, to tak jak jest. A jak jest każdy widzi. Nie jest dobrze.
Ileż można sztukować skład, jechać w szóstkę czy piątkę, jak w ostatnim spotkaniu w Gdańsku. Można się załamać...
Tak to niestety wygląda. Po meczach w Tarnowie i Gdańsku jest nam wstyd. Nic nie możemy z tym zrobić. Mam nadzieję, że dojedziemy szczęśliwie do końca sezonu. Mogę zapewnić, że z bratem Wiktorem dołożymy wszelkich starań, aby utrzymać w Rzeszowie pierwszą ligę. I na tym chyba zakończy się nasza przygoda z rzeszowskim żużlem. Damy sobie trochę czasu, aby odpocząć od tego wszystkiego, odetchnąć, zmienić otoczenie, złapać nieco innego podejścia do tematu. Myślę, że będzie to dobra decyzja.
Jako kapitan Stali, jej wychowanek masz w stosunku do niej pewien niepisany obowiązek, coś konkretnego do zrobienia, co sam na siebie nałożyłeś...
Głównym celem jest utrzymanie Stali w pierwszej lidze, a nie uciekanie z tonącego statku, tylko pozostawienie go pływającego na wodzie.
Kluczowe znaczenie będzie miało zwycięstwo 9 lipca u siebie z Polonią Bydgoszcz za trzy punkty.
Będziemy się starać. 2 lipca jadę w finale mistrzostw Polski, potem wracamy, przeprowadzimy dwa, trzy treningi i jazda. My od siebie możemy dać dużo, ale jeżeli znów nie pojedziemy w pełnym składzie lub nie będziemy mieć wsparcia w kolegach z zespołu, to nic nie da, że pojedziemy z Wiktorem po sześć razy.
Jest paru gości w tej drużynie, którzy potrafią jechać, bo i Grajczonek i Morris to zawodnicy z niezłą klasą?...
Jak już wspomniałem, drużyna nie jest wcale zła, gdyby jeździła w każdym meczu pełnym składem. Niestety, chłopaki mają podpisane kontrakty w Anglii, które kolidują im z naszymi terminami. Nic na to nie poradzimy.
Koledzy z innych drużyn współczują wam, że jeździcie niepełnym składem?
Każdy pyta co się dzieje, bo wszyscy się znamy, środowisko żużlowców nie jest przecież duże. Rozmawiamy ze sobą, wymieniamy opinie, jak jest w jednym klubie, jak w innym, jak jeszcze w innym. Jest niewiele ośrodków, które mają poukładane jak trzeba wszystkie sprawy, mają zabezpieczenie finansowe. U nas jest ciężko. Chciałbym w tym miejscu podziękować moim sponsorom, firmom Extrans, Betad Leasing, Freedom Nieruchomości, Zbitej Szybce, LaMBa. Gdyby nie one, to podejrzewam, że motory byłyby już zamknięte w warsztacie i czekały na lepsze czasy...
Jak ci się jeździ z Wiktorem w parze, bo wszyscy - kibice i pewnie obaj czekaliście na takie wspólne starty?
Wiktor, jak na pierwsze jego starty jeździ bardzo dobrze. Dobrze prowadzi motocykl, fajnie czuje motocykl, owszem, zdarzają mu się upadki, ale to jest prawo młodości. Jak jadę z nim w parze, a nawet, jak sam startuje w biegu, jestem dużo bardziej zdenerwowany niżbym sam jechał. Denerwuję się razy dwa, bo dużo trudniej się skoncentrować, jak się ma obok siebie o 10 lat młodszego brata, ale taką sobie wybrał drogę, idzie mu dobrze i wierzę, że nadal będzie się tak rozwijał, jak się rozwija.
Nie brakuje spekulacji, dokąd trafią w nowym sezonie dwa braterskie pakiety, czyli Lampartowie i Miśkowiakowie, które na rynku transferowym będą łakomymi kąskami. Wspomniałeś, że po sezonie najprawdopodobniej odejdziesz ze Stali. Podejrzewam, że w pakiecie z Wiktorem?
Tak, raczej nie będziemy się rozdzielać, ale obecnie nie jest jeszcze czas na to, aby dywagować, gdzie, kto i jak? Trzeba skoncentrować się na tym, aby odjechać mecze, które nam jeszcze zostały, nie przegrać ich, zwłaszcza tych u siebie i uratować pierwszą ligę, bo gdyby nie daj Boże był spadek, to mogłoby być z naszym żużlem w Stali krucho. Oby do końca sezonu dojechać cało i zdrowo, a dopiero potem będziemy się zastanawiać, co dalej, jakieś zainteresowanie wokół nas jest, ale na razie mamy ważniejsze sprawy na głowie.
Pojechałeś dwa mecze w lidze duńskiej...
Jeden i drugi poszedł mi całkiem nieźle, szkoda, że na razie były to tylko dwa mecze. Myślę, że raz czy dwa jeszcze się tam pojawię. Reasumując dobrze, że jest ta Dania, szkoda, że jest jej tak mało, bo ciężko jest znaleźć klub w Danii lub Szwecji.
Co ze sprzętem?
Silniki zostały wysłane do serwisu do Danii i do Jacka Rempały. Jest bowiem trochę czasu, aby przed drugą częścią sezonu, w której będziemy jechali z nadziejami, by je odpowiednio podrasować.