Dawid Podsiadło, muzyczny fenomen z Dąbrowy Górniczej, znów w trasie

Czytaj dalej
Fot. Sylwia Dąbrowa
Szymon Bijak

Dawid Podsiadło, muzyczny fenomen z Dąbrowy Górniczej, znów w trasie

Szymon Bijak

W niedzielę 26 stycznia, w NOSPR w Katowicach Dawid Podsiadło rozpoczyna kolejną, tym razem akustyczną, trasę „Leśna Muzyka”. Bilety na wszystkie koncerty wyprzedały się na pniu, choć nie należały do najtańszych. Nieśmiały chłopak z Dąbrowy Górniczej, który kilka lat temu wygrał program X Factor w TVN, dziś jest dojrzałym artystą. - Dla mnie to największy talent od kilku dekad w Polsce - mówi o nim Marcin Cichoński, dziennikarz muzyczny.

Cały kraj poznał młodego, wówczas 19-letniego Dawida, w 2012 roku, kiedy to odniósł zwycięstwo w drugiej edycji „X Factora”. Od tego momentu jego kariera nabrała rozpędu. Ale wcale tak nie musiało się stać. Wielu było wykonawców, którzy wygrali popularny talent-show, a później szybko słuch o nich zaginął.

- Nie obawiałem się, że nie wykorzystam szansy, bo doskonale zdawałem sobie sprawę, że mam swój materiał i jestem gotowy, żeby go zaprezentować - jasno stawiał sprawę Podsiadło w 2013 roku w wywiadzie dla „Dziennika Zachodniego”.

Wszystko potoczyło się według jego planu. Odniósł sukces zarówno komercyjny, jak i artystyczny. Dzięki temu jest dziś w tym, a nie innym miejscu. Na szczycie polskiego rynku muzycznego. Ujął nas piosenkami, które wpadają w ucho i do tego mają dobry tekst.

- To połączenie ogromnego talentu, bardzo ciężkiej pracy i splotu kilku korzystnych okoliczności, które możemy nazwać łutem szczęścia, ale to zawsze w karierze pomaga - dodaje Marcin Cichoński, dziennikarz muzyczny portalu internetowego dziennik.pl.

Podpalenie koszulki

Myślisz Dawid Podsiadło, mówisz: skromny i miły facet, któremu woda sodowa nie uderzyła do głowy. Czy naprawdę?

- Jest prawdziwy i autentyczny w tym, co robi. Był dobrym, dowcipnym, ale przede wszystkim inteligentnym uczniem oraz bardzo lojalnym kolegą. Niełatwo zyskać jego zaufanie, bo nie lubi pozerstwa, co w dzisiejszych czasach jest wszechobecne - podkreśla Aleksandra Dul, nauczycielka języka angielskiego w I LO im. Waleriana Łukasińskiego w Dąbrowie Górniczej, gdzie Podsiadło się uczył. Była jego wychowawczynią.

Konieczna przerwa

Dawid Podsiadło chroni swoje życie prywatne, ale często wspomina o silnej relacji z mamą. - Sama wychowywała brata i mnie, jednocześnie pracowała w Hucie Katowice. Jest naszym autorytetem i chociaż teraz mieszkam kilkaset kilometrów od rodzinnego domu, a nasza relacja ma inny, bardziej przyjacielski wymiar, wciąż bardzo często pytam ją o zdanie i proszę o pomoc w wielu sprawach - powiedział w wywiadzie dla „Twojego Stylu”.

Skandali nie wywołuje. A najbardziej rockandrollową rzeczą, jaką zrobił w życiu było podpalenie koszulki… na koledze, o czym wspomniał w rozmowie z Kubą Wojewódzkim.

Gdyby ktoś prześledził karierę Dawida od premiery jego debiutanckiego albumu w 2013 roku, mógłby pomyśleć, że na jego drodze nie pojawiły się żadne przeszkody. Ale tak nie było.

Porażki zdarzyły mu się na samym początku kariery - w pierwszej edycji programu „X Factor” pokonała go trema, a kilka miesięcy później chciano go rozdzielić od kolegów z zespołu Curly Heads w innym talent-show „Mam Talent!”. Nie zgodził się.

Wiele osób zapewne by się poddało. Wybrałoby inne zajęcie, a muzykę traktowałoby jako hobby. On był jednak nieustępliwy i świadomy swoich umiejętności. Upór się opłacał. Wygrał TVN-owski talent-show, a później spełnił swoje marzenie: nagrał płytę.

Znalazł się na niej pierwszy jego wielki przebój - „Trójkąty i kwadraty”. Album dotarł na szczyt listy sprzedaży. a do dzisiaj rozszedł się w nakładzie ponad 150 tys. egzemplarzy. Podsiadło otrzymał nominację do Paszportów tygodnika „Polityka” (udało mu się go wygrać, ale dopiero w 2019), zgarnął cztery Fryderyki (został m.in. artystą roku). A to był dopiero początek…

Dawid nie zwalniał tempa. Wydał album z Curly Heads, na którym pokazał się z bardziej rockowej strony. I zabrał się do nagrywania drugiej solowej płyty. Ta ukazała się w 2015 i również wykręciła niesamowite wyniki sprzedażowe. Ponownie otrzymał wyróżnienie w postaci Diamentowej Płyty, a deszcz nagród nie ustawał.

Pod koniec 2016 roku potrafił już bez problemu wypełnić warszawską halę Torwar. Dawid Podsiadło był na „topie” i wydawało się, że będzie chciał jak najmocniej wykorzystać swoją popularność. I tu znowu zaskoczenie. Artysta postanowił w tamtym momencie zrobić sobie przerwę od muzyki, nabrać dystansu i zasmakować życia z innej strony. Trwała ona 1,5 roku.

W maju 2018 w mediach społecznościowych Podsiadło ogłosił oficjalnie, że powraca. Zarówno do koncertowania, jak i nagrywania. Jesienią na rynku ukazał się album „Małomiasteczkowy”. Śmiało można zaryzykować tezę, że była to najgłośniejsza polska premiera muzyczna w ostatnich latach. Dobrze przyjęta zarówno przez dziennikarzy, jak i słuchaczy.

Otrzymał 10 nominacji do Fryderyków, a podczas gali w Katowicach w marcu 2019 odebrał sześć z nich. Wyprzedawał swoje koncerty (m.in. w Spodku) bez żadnych problemów.

Punktem kulminacyjnym był jego występ na Stadionie Narodowym w Warszawie we wrześniu 2019. Razem z raperem Taco Hemingwayem na zawsze przeszli do historii. 32 lata musiały upłynąć, żeby polski wykonawca mógł wypełnić w całości ten stadion. Kilka miesięcy wcześniej podobna sztuka udała się Miuoshowi na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

- To się nie dzieje przypadkiem. Kariera jest prowadzona idealnie, krok po kroku. Facet urodził się z darem od Boga - podkreśla Marcin Cichoński.

Ekologiczny apel

W tekstach piosenek Dawida Podsiadło trudno znaleźć bezpośrednie nawiązania do sytuacji politycznej w Polsce. Nie oznacza to jednak, że nie wypowiada się na tematy ważne społecznie. Podczas wspomnianego koncertu w stolicy artysta przekazał publiczności ważny, ekologiczny apel.

„Nasza aktywność teraz może mieć ogromne przełożenie na to, co się wydarzy w przyszłości. To może być albo nie być naszych wnuków, prawnuków” - brzmiał fragment wideo. Na półtorej minuty przerwał swój najważniejszy w życiu występ, aby zwrócić uwagę na dramatyczne zmiany klimatu.

Wokalista nie zapomniał o nauczycielach. Był wśród osób popierających strajk. „To dzięki ludziom, których spotkałem w szkole w dużej mierze zawdzięczam swoją życiową drogę i jej kształt. Jak ktoś mnie dobrze zna to wie, że dla mnie nauczyciel od zawsze był superbohaterem” - napisał Dawid na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Wpis zebrał ponad 50 tysięcy „lajków”, był szeroko komentowany i udostępniany.

Pozostało jeszcze 13% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Szymon Bijak

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.