Dbam o swojego psa jak należy, a muszę się tłumaczyć policji
Leszek Pieniążek ze Słubic uratował swojego yorka przed niechybną śmiercią pod kołami samochodu, a teraz jest co rusz wzywany na policję
- Jakiś czas temu robiłem coś przy garażu, a mój piesek Antoni biegał obok. W pewnym momencie odbiegł ode mnie, a na podwórko wjeżdżała sąsiadka i omal go nie przejechała. Podeszła do mnie i powiedziała, że zgłosi na policję, że nie zajmuję się psem - relacjonuje pan Leszek.
Faktycznie po paru dniach właściciel zwierzaka otrzymał z policji wezwanie. - Byłem bardzo zaskoczony, ponieważ zarzut był taki, że pies jest zaniedbany - mówi pan Leszek.
- W uzasadnieniu czytałem, że pies jest brudny i nieostrzyżony. Otworzyłem szeroko oczy, bo kompletnie nie wiedziałem o co chodzi. Brudny? No tak może i był brudny, bo biegał po podwórku, codziennie go przecież nie kąpie, bo nawet nie można. Nieostrzyżony? No to już chyba moja sprawa, czy chcę, żeby mój pies był kudłaty czy też powycinam mu kółka albo pozbawię sierści, żeby wyglądał śmiesznie - dodaje.
W uzasadnieniu czytałem, że pies jest brudny i nieostrzyżony
Antoni to oczko w głowie
Zarzuty odparł, ale sprawa nie została zakończona. Minął jakiś czas i dostał następne wezwanie i kolejny zarzut: „niedopilnowanie psa”. - Tego już za wiele. Nie dość, że uratowałem psiaka, nie zostawiłem na pastwę losu to teraz mam ciągle jakieś nieprzyjemności - żali się pan Pieniążek. - Pies jest kochanym członkiem rodziny, jest pupilem i nikt z rodziny nie pozwoliłby go skrzywdzić a tu takie zarzuty - dodaje. Ogólnie w sprawie właściciel yorka dostał trzy wezwania pisemne, które nam pokazał i jedno ustne.
Nie udało nam się porozmawiać z policjantem, który sprawę prowadził. Na pytania odpowiedziała nam rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Słubicach. - Pan Leszek Pieniążek był przesłuchiwany dwa razy. Pierwszy raz w sprawie do przestępstwa, natomiast drugi raz do wykroczenia. Sprawa jest już zakończona - informuje „GL” Magdalena Jankowska.
Sprawa jest zakończona, ale pan Pieniążek nadal ma żal, że mimo, że dba o psa, karmi go najlepszą karmą, kąpie w dobrych kosmetykach, kocha swojego psa, dostał takie zarzuty. - Z tego co mi wiadomo, pani, która to zgłosiła na policję należy do jakiegoś Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Więc pytam, czy ona chce dobrze dla zwierząt, czy też chce zwierzęta, które są kochane pozbawić domu i miłości właścicieli? Ciekaw jestem, czy ona sama ma jakieś zwierzę, bo chyba nie, skoro nie zna właścicieli, nie zna sytuacji, nie zna psa a zgłasza takie coś na policję - mówi właściciel Antoniego.
To, czy pies jest zaniedbany może stwierdzić przede wszystkim weterynarz
Pies nie był badany
Zadzwoniliśmy do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, by zapytać, kiedy zwierzę jest uznawane za zaniedbane. - Na podstawie samego wyglądu, zwłaszcza yorka, który przy niepogodzie jest brudny, bądź też jest nieostrzyżony, nie można stwierdzić, że jest zaniedbany. Zaniedbany pies ma skołtunioną sierść, odparzenia, jest wychudzony. Ale i tak przy takich zarzutach ewentualne zaniedbanie powinien stwierdzić weterynarz - mówi Janina Paduch z TOZ w Gorzowie Wlkp.
Pan Leszek twierdzi, że zanim dostał wezwanie na komendę, psa nie obejrzał żaden lekarz weterynarii. - Mój Antoni ma też aktualną książeczkę ze szczepieniami. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Mam nadzieję, że sprawa się definitywnie zakończyła i więcej nie będę wzywany przez policję - kończy pan Leszek.