Debata o przyszłości Starego Rynku w Bydgoszczy [wideo]
Redakcja: - Czy to Stary Rynek na miarę naszych możliwości?
Anna Pawlicka - Zabojszcz, przewodnicząca Rady Kujawsko - Pomorskiej Okręgowej Izby Architektów: - Mieszkańcy Bydgoszczy chcą zmian na Starym Rynku. Przypomnę, że od średniowiecza, kiedy powstawały rynki, te miejsca spełniały funkcje: administracyjne, kulturalne, handlowe i sądownicze. Zawsze na rynku była instytucja z wzorami odważników i metra, żeby nikt nie oszukiwał przy sprzedaży, a czuwały nad tym władze miasta. Dodam, że miasta zawsze ze sobą rywalizowały - np. w wysokości wież kościołów. Czyli - my mamy coś największego, najpiękniejszego. Tak jest do dziś. Mówimy, że poznański ratusz renesansowy jest najpiękniejszy, a w Krakowie są przepiękne Sukiennice. Każde miasto musi do swojego rynku dodać przedrostek "naj". W Bydgoszczy nam tego brakuje, ale wciąż nie możemy znaleźć tego "naj", którym moglibyśmy się pochwalić i wyróżnić.
Anna Rembowicz - Dziekciowska, architekt, urbanista, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej: - Nie zgodzę się. Szukanie tego "naj" ma swoje uzasadnienie w skali całego miasta, ale nie musi się odnosić do małej przestrzeni Starego Rynku. Rynek przede wszystkim musi być przyjazny i wygodny dla mieszkańców. Musi przyciągać funkcją...
- A teraz przyciąga?
ARD: - Jeszcze nie, ale zmiany już są widoczne. Od 2011 roku staramy się rewitalizować całe Stare Miasto, a nie tylko sam Rynek. Działamy kompleksowo, interdyscyplinarnie. Po pięciu latach już widać, że ludzie zaczęli przychodzić na Stare Miasto. To są efekty współpracy, bo większość działań prowadzona jest nie tylko przez władze miasta ale we współpracy z właścicielami nieruchomości, właścicielami lokali gastronomicznych, środowiskami twórczymi, artystami... Chcemy, żeby cała przestrzeń Starego Miasta stała się sceną dla różnego rodzaju twórczych działań artystycznych, strefą przyjazną pieszym, a sercem tej przestrzeni był Stary Rynek. W 2011 roku tylko w parterach ulicy Długiej było aż 26 zamkniętych lokali użytkowych, a większość kamienic w stanie dramatycznego zaniedbania, zagrażała bezpieczeństwu pieszych. Od 2012 r poprawiany jest stan techniczny ulic i kamienic Starego Miasta, wdrażana jest polityka gospodarowania mieniem ADM, poprawiane jest bezpieczeństwo, wprowadzane są elementy małej architektury, organizowane są imprezy artystyczne - spektakle, koncerty...
Małgorzata Schmidt, architekt, prezes bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich: - Dlaczego nasz rynek nie jest przyjazny? Bo ustawienie na nim wyłącznie ogródków piwnych nie sprzyja przyjaznej atmosferze miejsca dla przeciętnego mieszkańca. To jednoprzestrzenna płyta o niezbyt przyjaznej nawierzchni, pozbawiona zagospodarowania, a na dodatek pomnik Walki i Męczeństwa nie sprzyja zabawie w tym miejscu. Ten pomnik, przesadnie duży i wcale nie oddający tego co w tym miejscu się wydarzyło powoduje nostalgię. Może dlatego ludzie nie chcą tu przychodzić?
- Czy to nie tak, że przez pomnik rynek ma tylko funkcje: patriotyczno religijno - narodową oraz piwno-gastronomiczną? Może jeszcze czasami kulturalną.
MS: - Czasami. To miejsce powinno przyciągać działaniami kulturalnymi, a nie wspomnieniami historii. W Warszawie mamy i plac Defilad, i rynek. Rynek powinien pełnić również formę proekologiczną. Niedawno odbywało się forum zorganizowane przez Izbę Inżynierów. Jeden z wykładowców opowiadał o konkursie ogłoszonym we Włocławku na rewitalizację Rynku. Usunięto tam wszystkie drzewa. Jest beton, ławeczki i lampy. Podano przykład z Danii, gdzie zrobiono odwrotnie: wielką płytę zagospodarowano zielenią, ławeczkami i takie miejsce zaczęło przyciągać ludzi.
- Czy pomnik jest największym problemem Starego Rynku?
APZ:- Dla części mieszkańców pomnik nie jest związany ze szczególnie dramatycznym wydarzeniem, ponieważ w polskich miastach i wsiach pomników związanych z martyrologią jest mnóstwo. Wszyscy nauczyliśmy się z tym żyć. Skala pomnika na Starym Rynku jest ogromna. Niektórych może razić. Przecież pomnik, który stoi na Starym Rynku pierwotnie został zaprojektowany i wykonany, by stanąć na terenie po getcie warszwskim. Był gotowy, należało coś odsłonić w Bydgoszczy, to trafił do nas. Został zaprojektowany na inną, pozbawioną kamienic, perspektywę. Do innego otoczenia. Tam by pasował. Nam trafił się "prezent", z którym naprawdę nie wiadomo, co zrobić. Uważam, że problemem Starego Rynku jest nie to co jest, a to czego nie ma. Ciągle brakuje mi pierzei zachodniej. Przez jej brak nasz rynek nie wygląda naturalnie. Ratusz został rozebrany, nikt po nim nie płacze. Są głosy, żeby pokazać ruiny. To problem, który porównałabym do zbyt wczesnej śmierci aktorów, którzy w naszej pamięci wiecznie pozostają młodzi. Pierzeja zachodnia w pamięci poprzednich pokoleń został niedoścignionym wzorem Starego Rynku w Bydgoszczy. Do tego się odnosimy - do nieistniejącego symbolu, którego nie można już odtworzyć. Ta pamięć wspaniałego Starego Rynku nas boli i będzie bolała.
- Jest pani za odbudową zachodniej pierzei?
APZ:- Tak.
ARD: - W historycznym kształcie?
APZ: - Raczej postawieniu czegoś, co spowodowałoby zmniejszenie rynku, jego podział.
ARD: - Uważasz, że to lekarstwo na powrót życia na rynek?
APZ: - Architektura nie jest lekarstwem, które by to spowodowało.
ARD: - Nie zgodzę się, że na rynek wróci życie, kiedy odbudujemy pierzeję zachodnią! To zdominowało nam dyskusję na etapie sporządzania miejscowego planu zagospodarowania i prawie zatrzymało proces rewitalizacji Starego Miasta! Nikt nie widzi walących się kamienic i pustostanów, a ciągle się mówi o pierzei zachodniej. Najpierw zadbajmy o to, co mamy zachowane i autentyczne. Ochrońmy istniejące kamienice, odkryjmy przepiękne piwnice, które są pod nimi, a nie budujmy atrapy!
APZ: - Zgadzam się, że należy rewitalizować to, co autentyczne, ale brak pierzei jest oczywisty.
MS: - Ania nie twierdzi, że trzeba to zrobić w pierwszej kolejności, tylko zamknięcie rewitalizacji tym akcentem byłoby dobre.
APZ: - Dyskutujemy o Starym Rynku, jego płyta jest tematem naszego spotkania, a nie jego otoczenie.
ARD: - Nie możemy mówić punktowo o Starym Rynku nie mówiąc o całym obszarze Starego Miasta!
- Uspokoję emocje. Może życie wróciło na Wyspę Młyńską, ale przebudowanie nawierzchni ulicy Długiej już nie dało pozytywnego efektu.
ARD: - Wyspa Młyńska to również był element naszego programu.
- No dobrze, ale wyspa przyciąga, a rynek nie.
ARD: - Bo jeszcze nie został zrobiony. Wcześniejsze działania związane przywróceniem miastu Brdy zostały przyjęte w 2000 roku i wymieniały, co należy zrobić z Wyspą Młyńską - m.in. zbudować kładki i poprawić jej dostępność. Zmienić jej funkcję, zagospodarować. To wszystko zostało zrobione. W drugiej kolejności te funkcje miały być przywrócone na obszarze Starego Miasta. Należało wycofać ruch kołowy, zorganizować działania kulturalne. Tu mają się odbywać najróżniejsze spektakle i koncerty.
MS: - Powinno być jak najmniej sklepów, bo one i tak umierają. A jak będzie więcej kultury, która pociągnie ludzi, to oni wejdą i do sklepów.
APZ: - Odwrócę problem. To, co zrobiono z wyspą i bulwarami chwyciło i stało się ulubionym miejscem bydgoszczan, ponieważ mieszkańcy utożsamiają się z rzeką.
ARD: - Niekoniecznie. Miasto odwróciło się od rzeki
APZ: - W okresie przedwojennym miasto i rzeka żyły w symbiozie.
ARD: - A to co innego, z tym się zgodzę.
APZ: - Pokolenia dorabiały się na przewożeniu rzeką różnych towarów. Miasto było tak związane z rzeką, że to zostało w następnych pokoleniach. I cokolwiek władze zrobią w związku z wodą, to zawsze się spodoba mieszkańcom.
- Wracamy na Stary Rynek. Planowane jest poszeszenie chodników, fontanna w miejscu zachodniej pierzei, doświetleni miejsca, maping 18. południka. Coś jeszcze?
ARD: - Jednolita i równa nawierzchnia z dużych płyt granitowych na środku, ławki...
APZ: - Będzie jak we Włocławku.
ARD: - Proszę, nie porównuj tego z Włocławkiem. We Włocławku stworzono karykaturę rynku. To, co tam zrobili, to jest skandal.
MS: - A gdyby miejsce po zachodniej pierzei było zieloną strefą? Zielona Zachodnia Pierzeja! Przed ratuszem mamy trochę zieleni, ale w sumie mało. Gdybyśmy ją przedłużyli, to skrócimy płytę i nie będzie ona molochem. I płyta rynku osiągnie historyczne wymiary. Może udałoby się też pomnik wpisać w tę zieloną pierzeję i uniknąć rewolucji?
- Zaryzykuję tezę, że projektowane zmiany nie przyciągną więcej ludzi na Stary Rynek.
APZ: - Zgadzam się.
ARD: - A ja się nie zgadzam! Uważam, że to będzie elegancki rynek z poprawioną jakością przestrzeni. Rynek nie ma żyć fajerwerkami i wykreowanym sztucznie "disneylandem", tylko działaniami kulturalnymi, które tam mają się odbywać. Nie sprowadzajmy tego do ogródków piwnych. Tutaj mają być ogródki gastronomiczne, a to jest różnica.
MS: - Nie mówię o ogródkach, tylko o proekologicznej zieleni. A w projekcie są tylko ławeczki i betonowa płyta. I nowe lampy.....
ARD: - Mają być indywidualnie zaaranżowane ogródki gastronomiczne z towarzyszącą im zielenią...
MS: -...one nie przyniosą proekologicznego efektu. I w projekcie nie zauważyłam towarzyszącej zieleni?!
ARD: - Zieleń powinna dominować tuż obok - na Wyspie Młyńskiej i wzdłuż nabrzeży .
- Gdybyśmy umówili się na Starym Rynku w sobotni wieczór, to w tych piwnych ogródkach trudno już teraz znaleźć wolne miejsca. Młodzież powróciła na rynek, tu się spotykają.
APZ: - To samo będzie po planowanym remoncie.
ARD: - Rynek to najbardziej reprezentacyjna część Starego Miasta- musi być elegancki, a więc nawierzchnia musi być wykonana z dobrych gatunkowo materiałów
MS: - Tę elegancję ma stworzyć wyłącznie ładniejsza posadzka?
ARD: - Przepraszam, rynek to ani skwer, ani park. Zawsze historycznie był utwardzony, i taki powinien pozostać
MS: - Podałam wam przykład, że Duńczycy radzą sobie z rynkami, które stają się przyjazne pod każdym względem ludziom.
Zieleń powinna towarzyszyć nam wszędzie! Przy niej dobrze się oddycha!
APZ: - Cały czas twierdzę, że na rynku musi być jakiś element niespodzianki.
ARD: - Niespodzianka może być w istniejących pierzejach. Chcecie odkrywać podziemne piwnice, one tam są dookoła. Zróbmy coś tam wspólnie. Mamy co pokazywać, to co autentyczne, zachowane sklepienia w piwnicach istniejących kamienic.
- Przepraszam, dlaczego nikt nie pomyślał o tym do tej pory?
APZ: - Bo kamienice należą do prywatnych właścicieli. Nie można ich zmusić.
ARD: - Tylko prawdziwa rewitalizacja nie jest działaniem jednostronnym urzędu. Działamy razem: prywatni właściciel, mieszkańcy i urząd.
APZ: - Prywatny właściciel musi w tym widzieć jakiś zysk.
ARD: - A miasto nie musi mieć zysku?
APZ: - Niedawno byłam w Poznaniu, zwiedzaliśmy rezerwat archeologiczny na Ostrowie Tumskim, to są inwestycje miejskie.
ARD: - No tak, ale to jest Ostrów Tumski, Mieszko i te sprawy.
MS: - Jak Sukiennice w Krakowie
APZ: - Miasto zainwestowało w odkrycie i odsłonięcie historycznych reliktów poznańskiego wału obronnego z X wieku . ARD: - A my mamy autentyczne Młyny Rothera i miasto je robi.
APZ: - Przy Starym Rynku też mamy coś autentycznego.
ARD: - Tak naprawdę, to udostępnianie piwnic dawnego ratusza nie jest możliwe. Tu nie ma ani jednego sklepienia, nie zachowała się żadna piwnica którą można by udostępnić. Posadzka piwnic byłego ratusza usytuowana jest ok. metr dwadzieścia poniżej płyty Rynku. Jaki to ma sens?
APZ: - Nie wiem, trzeba pomyśleć.
ARD: - Takie podejście jest najgorsze. Jak nie wiemy, to po co o tym mówić. A "Pomorska" sama prowokuje dyskusje, bo pokazała takie piękne piwnice, tylko skąd? A tymczasem na rynku stała kurna chata a nie ratusz!
APZ: - A jednak był zbudowany przez mistrza Jana i to z okazałą wieżą.
ARD: - Która już w XVII wieku była "niebezpieczna i do upadku bardzo skłonna" !
- To co, stawiamy nową wieżę w tym samym miejscu?
APZ: - Nie, nie, tylko prowokuję symboliką. Wciąż nam brakuje wisienki na torcie w tej części miasta.
ARD: - Mnie nie brakuje.
- Uspokoję temperaturę, bo coś jednak udało się na Starym Rynku zrobić. Przeniesiono ciężki szaniec, który stał za pomnikiem i jest teraz przy kościele na Wyżynach. Nie do ruszenia wydawała się "Kaskada", a już jej nie ma. To może uda się kiedyś przenieść pomnik z tego miejsca?
ARD: - Byłabym za tym, żeby w inny sposób upamiętnić wydarzenia z początku II wojny światowej. Przecież pomnik stoi właśnie po to. W pierwszych dniach września 1939 roku tu zginęli przede wszystkim mężczyźni. A na pomniku mamy kobiety i dzieci. Jeżeli to ma być pomnik męczeństwa, to może stanąć w każdym innym miejscu.
MS: - Na przykład w Dolinie Śmierci.
ARD: - Tutaj mogłaby powstać zupełnie inna forma upamiętnienia tamtych dni. Jestem wrogiem zawłaszczania przez jakiekolwiek środowiska przestrzeni publicznej. Ona musi służyć wszystkim mieszkańcom i wydarzeniom. Są dni, kiedy najważniejsza jest tu martyrologia, ale w innych niech będzie festyn. I żeby nikt nie zawłaszczał przestrzeni zakazując innym zabawy i śmiechu, bo tu miały miejsce strasznie wydarzenia. Tak nie może być. Nie powinniśmy zapominać o tamtych wydarzeniach, ale znajdźmy inny sposób ich wyrażenia. Może symbolem krwawego odciśnięcia ręki rozstrzelanego księdza? Na zdjęciach z 1939 roku widać młodego człowieka przykładającego do piersi ręce, jakby pytał: dlaczego ja? A gdyby przygotować wizualizację w 3D, która ożywałaby podczas rocznicy tamtych wydarzeń? To zrobiłoby większe wrażenie niż obecny pomnik.
APZ, MS: - On zobojętniał.
ARD: - A może w formie spektaklu światła i dźwięku? Jestem za inną forma, ale to na tyle wrażliwy temat, że wymagałby konsultacji społecznych.
MS: - Opisuje jedno wydarzenia i to wcale nie bydgoskie, a obchodzone są pod nim wszystkie rocznice. Nie ma spójności.
APZ: - Przeniesienie do Doliny Śmierci też wymagałoby zaaranżowania przestrzeni. Może należałoby zrobić konkurs architektoniczny na jego otoczenie? To nie mogłoby się odbyć na zasadzie wynoszenia starego mebla na strych! To byłoby niekorzystne. Należałoby go przenieść w godniejsze miejsce z lepszą oprawą. Ażeby ci, którzy są do niego szczególnie przywiązani uznali, że to jest dla niego tylko nobilitacja, a nie pozbycie się, wysłanie starej babci do domu starców.
- W "Expressie" padła też lokalizacja przy Cmentarzu Bohaterów.
MS: - Tak sobie pomyślałam, że przeniesienie do Doliny Śmierci, choć to bardzo dobre miejsce zostałoby odebrane jako niekorzystne ze względu na odległość od centrum.
APZ: - Może rzeczywiście na Wzgórze Wolności? Przecież planuje się teraz odtworzenie ścieżki spacerowej w tym miejscu.
ARD: - Mówimy o odtworzeniu szlaku spacerowego po górnym tarasie z panoramą na Stare Miasto. Analizowaliśmy już tereny zielone i obszar ich oddziaływania na mieszkańców. Ścieżka spacerowa prowadząca przez Wzgórze Dąbrowskiego i Wzgórze Wolności oddziaływałaby na największą liczbę mieszkańców. Poza tym sąsiednio położone tereny mieszkaniowe mają niekorzystne wskaźniki pod względem zieleni i rekreacji, realizacja tego parku ma więc podwójne uzasadnienie.
- Były już koncepcje zmian na Starym Rynku, m.in. rozbudowy ratusza. Skończyło się na planach.
ARD: - Teraz mamy gotowy projekt płyty Rynku. Dobry dla Bydgoszczy. Jest elegancki, wyważony i będę go bronić. Będzie elegancka płyta rynku, który będzie żył wydarzeniami odbywającymi się na nim. Tak jak "Rzeka muzyki" przyciąga ludzi do amfiteatru przy Operze, tak podobne działania mają przyciągać ludzi na Stary Rynek. To nie muszą być działania miasta. Mam wielki szacunek dla pomysłodawców i właścicieli "Muzeum mydła", to nie była przecież inicjatywa miasta. Miasto ma nie przeszkadzać takim inicjatywom, ale je kreować i wspierać.
MS: - Mamy też kamienicę Poznańska 12.
ARD: - Pięć lat temu zrobiliśmy ankietę: czego mieszkańcy oczekują od Starego Miasta? Co powinno dominować? Ludzie najczęściej wymieniali: kulturę i gastronomię. Pytaliśmy: jakie działania przyciągnęłyby na Stare Miasto? Co tu najbardziej razi? Odpowiadali, że stan techniczny budynków i nawierzchnia ulic. Wszystko zaczyna się od przyziemnych rzeczy.
- Gdybyśmy umówili się na Starym Rynku za dziesięć lat, to co zastaniemy?
ARD: - Usiądziemy przy dobrej kawie, a nie przy piwie, a na płycie rynku będzie trwał koncert lub spektakl teatralny. I wszyscy będziemy zapatrzeni w to, co się dzieje.
MS: - Przecież takie działania na rynku trwają już od kilku lat. Niczego nie zmieniły. Czy ktoś będzie w stanie zabronić sprzedawania piwa na rynku?
ARD: - Nikt nie ma zamiaru tego robić. Tylko pomysł ogródków gastronomicznych sprowadzamy do ogródków piwnych. Tam ma być mała architektura z zielenią. To już będzie aranżacja właściciela ogródka.
MS: - No właśnie, tylko na rynku potrzebne są miejsca poza ogródkami, żeby sobie porozmawiać, przysiąść na chwilę i cieszyć się chwilą w sercu miasta.
ARD: - Można podejść na Wyspę Młyńską i porozmawiać. Tam jest kameralnej. Lub na bulwar, który będzie kontynuowany aż do Starego Fordonu.
MS: - Obawiam się, że zrobienie bardziej eleganckiej płyty poprawi bezpieczeństwo dla obcasów pań..., gołębie będą miały ekskluzywną nawierzchnię do ..... i niewiele więcej.
APZ: - Nie jestem w stanie przewidzieć, co będzie za 10 lat? Większość inwestycji prywatnych będzie zależała od koniunktury. Jeśli biznes pójdzie im dobrze, to będą inwestycje. A jak nie, to pozamykają interesy. To obecnie obserwujemy na ul. Dworcowej, która bardzo powoli budzi się do życia. Architektura nie jest lekarstwem na wszystko.