Dęby i graby ścięte. Ludzie są zdruzgotani
– Wśród ściętych drzew były głównie dęby i graby – mówi Aleksander Korszun. Podkreśla, że stało się to na obszarze Natura 2000
Myśliwy Aleksander Korszun z Koła Łowieckiego „Daniel” w Siedlisku jest zbulwersowany. W okolicy wycięto około 300 drzew i kilka tysięcy metrów kwadratowych krzewów. Roz-mawiamy w piątek. – Niektóre dęby były prościuteńkie jak rakieta. Według mnie mogły mieć 200-300 lat. Wśród ściętych drzew były głównie dęby szypułkowe i graby. Były też różne inne dziko rosnące, nawet owocowe, które stanowiły ostoję dla dzikich zwierząt. Żyją tu przecież wydry i czaple białe – opowiada pan Aleksander i podkreśla, że stało się to na obszarze Natura 2000. – To jest teren chroniony, na którym Lasy Państwowe nie pozwolą wyciąć ani jednego drzewa. Nasze koło łowieckie zabrania tu jakichkolwiek polowań zbiorowych ze względu na oryginalność tego terenu. Gniazdują tu bielik i czaple. To prawdziwa ostoja zwierzyny i miejsce oznaczonych pomników przyrody. Nie powinno być tu żadnej działalności gospodarczej, a ten rolnik wydzierżawił łęgi zalewowe Odry i powycinał wszystkie drzewa w cholerę. Tysiące metrów drewna, które wywoził i wywoził. Przypuszczam, że gniazdo bielika jest mniej niż 100 metrów od miejsca wycinki.
Nie widzę tu sensacji
W piątek udaje się nam skontaktować telefonicznie z człowiekiem, który dzierżawi ten teren od Agencji Nieruchomości Rolnych. Rozmawialiśmy ponad pół godziny, po czym zgodził się na zacytowanie... jednego zdania: – W sprawie wycinki tych drzew nie widzę żadnego sensacyjnego tematu.
Ale krajobrazem po wycince zdruzgotani są nasi Czytelnicy.
– Trzeba sobie zadać pytanie, po co w urzędach są tworzone stanowiska do spraw ochrony środowiska, jeżeli nie ma wrażliwości w tej sprawie. Te drzewa nie zagrażały bezpieczeństwu człowieka, jak to ma nieraz miejsce w miastach – zaznacza mieszkaniec Siedliska (dane do wiadomości redakcji).
Decyzja pozytywna, ale...
Dzwonimy do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie, która w tej sprawie wydała pewne postanowienie.
– Zajmowaliśmy się sprawdzeniem, czy wycinka drzew będzie miała negatywny wpływ na
przedmioty ochrony. Chodzi między innymi o roślinność występującą w starorzeczach i zalewanych mulistych brzegach rzek, ziołorośla górskie i łąki selernicowe, kwaśne buczyny, grąd środkowoeuropejski i subkontynentalny oraz kwaśne dąbrowy, łęgi wierzbowe, topolowe, olszowe i jesionowe. W pouczeniu do naszego postanowienia wpisaliśmy, że niniejsze rozstrzygnięcie dotyczy kwestii oceny oddziaływania na obszar Natura 2000 – precyzuje Stanisław Bąkowski, naczelnik wydziału Ochrony Przyrody i Obszaru Natura 2000. I zastrzega: – Pozytywne rozstrzygnięcie w tym zakresie nie oznacza, że inwestycja jest zgodna z odrębnymi przepisami, w tym o ochronie przyrody, i rozporządzeniem o ochronie gatunkowej roślin, zwierząt i grzybów. Czyli podmiot, który wydawał zgodę na wycinkę drzew, zobowiązany był rozpatrzyć sprawę pod tym drugim kątem.
Sytuacja nie jest normalna
A zgodę wydał wójt Dariusz Straus. Czy faktycznie poszedł na skróty? – Jeżeli obowiązuje taka ustawa i są opinie z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie, to co taka mała gmina ma zrobić? Nie mamy wyjścia i musimy wydać decyzję na wycinkę, bo inaczej rolnicy będą się odwoływać – uważa gospodarz Siedliska. – Ta sytuacja nie jest normalna. Myślę, że ten rząd zmądrzeje i ustawa zostanie poprawiona. Całe szczęście, że to jedyna tak duża wycinka. Mam nadzieję, że przepisy się zmienią, bo wszyscy widzimy, co dzieje się w Polsce. Niektórzy traktują tę ustawę jak świętą i tną wszystko po kolei. Jeżeli tak dalej będą cięli, to co będzie z naszymi płucami? Z jednej strony mówi się o zadymieniu miast, a z drugiej wycina drzewa.
Sprawdzi to straż leśna
Sprawa z pewnością będzie miała ciąg dalszy. Zdaniem myśliwego Korszuna podczas wycinki prawdopodobnie wkroczono na teren Lasów Państwowych.
– W poniedziałek (dziś – dop. red.) wspólnie ze strażą leśną sprawdzimy, czy nie przekroczono granicy – zapowiada pan Aleksander. – W jednym miejscu pni po ściętych drzewach nie widać, są zamaskowane. Niektóre mają 2 metry średnicy, a obwód dochodzi do 6 metrów.
Artur Tararuj z Nadleśnictwa Nowa Sól na razie nie potwierdza podejrzeń o bezprawnej wycince. – Teren jest dość ciężki, granicę trzeba by odtworzyć geodezyjnie. Wykorzystując urządzenia GPS, służba terenowa sprawdzała to na obszarze wycinki prowadzonej przez osoby trzecie, które wydzierżawiły te grunty i legitymują się zgodą z gminy Siedlisko. Ale w poniedziałek (dziś – dop. red.) będzie robione dodatkowe rozeznanie ze strażą leśną. Przedmiotem sprawdzenia będzie informacja o zamaskowaniu niektórych pni wyciętych dębów w obrębie Lasów Państwowych – przyznaje nadleśniczy.
Do tematu wrócimy.