Dekomunizacja dosięgła Szkołę Podstawową w Kostrzynie nad Odrą
Decyzją wojewody kostrzyńska szkoła „czwórka” ma zmienić nazwę patrona. Prawie od 40 lat jest nim Wojsko Ochrony Pogranicza. W Kostrzynie zawrzało. Dyrekcja, rada rodziców i samorząd uczniowski nie widzą przeszkód, a mieszkańcy są wściekli.
Wojewoda Władysław Dajczak, wydając zarządzenie w sprawie zmiany nazwy Szkoły Podstawowej nr. 4 im. Wojsk Ochrony Pogranicza, powołuje się jedynie na ustawę dekomunizacyjną. I tylko ten argument jest zawarty w uzasadnieniu.
Natomiast rada pedagogiczna, samorząd uczniowski i rada rodziców już przygotowały uchwały, w których czytamy: „obecny patron nie jest wzorem do naśladowania z racji swej przeszłości i prezentowanych poglądów politycznych”. Mieszkańcy nie mogą pojąć, dlaczego szkoła nie walczy o zachowanie nazwy, bo przecież to właśnie WOP szkołę budował w czynie społecznym.
Przyszli byli żołnierze
- Tak, ot sobie, już podjęli decyzję? Bez próby walki, nie prosząc nawet o uzasadnienie? - pyta Ireneusz Wreczycki, były absolwent szkoły, a obecnie rodzic dzieci uczących się w SP nr 4. - Widziałem, jak wojsko budowało tę szkołę w czynie społecznym, przecież ci ludzie są wśród nas, oni wiele zrobili dla kostrzyńskiego społeczeństwa, a teraz tak po prostu mają zostać przekreśleni? To jest bardzo, bardzo nie w porządku!

W ubiegły czwartek m.in. w tej sprawie dyskutowała komisja społeczna. Na obrady przyszli także żołnierze byłego Wojska Ochrony Pogranicza oraz obecnej Straży Granicznej.
Sami ją budowaliśmy!
- Żadna jednostka nie chciała podjąć się budowy szkoły. Zrobiło to w 1981 r. wojsko, które strzegło granicy - zwrócił się do radnych Mieczysław Wróbel, były żołnierz WOP, który również budował szkołę. - WOP nigdy nie był polityczny, myśmy bronili tylko granicy. Chciałbym, żeby nazwa szkoły została.
- Dziś 30-latek nie wie, co to WOP, ale ci starsi ludzie, czy to z Kostrzyna, czy z Górzycy, czy z Namyślina, wiedzą, kim byliśmy i co robiliśmy - mówił do zgromadzonych inny żołnierz WOP, Jan Tomasik.
Na zebraniu komisji nie pojawiła się dyrekcja ani żaden rodzic z rady rodziców, którzy są za zmianą nazwy szkoły.
Nam również nie udało się skontaktować z dyrekcją. Pani dyrektor w piątek była na urlopie, ale sekretarka poinformowała nas, że przekazano jej prośbę o kontakt z redaktorem „Gazety Lubuskiej”. Niestety, pani dyrektor nie zadzwoniła.
Na razie uchwała mówiąca o zmianie nazwy szkoły nie pojawi się na sesji pod głosowanie. Będzie wystosowany wniosek do wojewody z prośbą o uzasadnienie decyzji wojewody, podparte danymi z Instytutu Pamięci Narodowej.