Delegacja na Marsa jest szansą dla ludzkości, bo selekcja nie działa
Oczywiście, lecz może... Taką formułę zastosował do zbulwersowania publiczności jeden z najbardziej znanych współczesnych żartownisiów amerykańskich, występujący pod pseudonimem Louis C.K. Oczywiście, że powinniśmy jako całe społeczeństwo bardzo uważać na produkty spożywcze zawierające orzeszki ziemne, by nie narazić na śmierć uczulone dzieci - stwierdził Louis. Lecz może - gdybyśmy przestali na to zważać - to po roku problem sam by się rozwiązał. W tym momencie widownia walczy pomiędzy sprzecznymi emocjami: wesołością i przerażeniem. Dopowiem dla tych, którzy nie wierzą w to, co przeczytali: po prostu wszystkie dzieci z uczuleniem na orzeszki powiększyłyby grono aniołków i Ameryka zapomniałaby na zawsze o tej kłopotliwej przypadłości, jeden powód do stresu mniej, bo nie będzie takich tragedii w przyszłości. Oczywiście, wiem, ten żart to jazda po bandzie albo, jak wolicie, bez trzymanki, lecz może coś jest na rzeczy, gdybyśmy przyjrzeli się, jak pracuje mechanizm ewolucji.
U nas ten mechanizm jest znany jako „dobór naturalny”, ale wybitny specjalista, prof. Adam Łomnicki, upiera się, że powinniśmy mówić raczej o selekcji, gdyż „dobór” sugeruje działanie jakiejś nadzwyczajnej siły, która coś do czegoś „dobiera”, podczas gdy ewolucja sprowadza się do automatycznej selekcji - lepiej przystosowany osobnik przeżywa i przekazuje dalej swoje geny, a przystosowany gorzej znika bezpotomnie. Przynajmniej tak to działało od momentu zaistnienia życia na Ziemi kilka milionów lat temu, do pojawienia się homo sapiens. Zapewne wiele osób wzdryga się w tej chwili, bo ta ewolucja taka zimna, brutalna, okrutna... Mam dla nich dobrą wiadomość: ten etap jest już za nami.
Co mam na myśli? Znany neurobiolog, prof. Jerzy Vetulani twierdzi, że sytuacja zmieniła się, gdy człowiek przestał być tylko myśliwym polującym na głupsze od siebie zwierzęta i został rolnikiem. Wówczas skończył się problem ograniczonych zasobów żywności, które do tej pory w całości zagarniali najsilniejsi i najsprytniejsi. Selekcja stała się mniej brutalna, bo przeżywali i rozmnażali się również ci słabsi i mniej lotni.
Przed paroma tysiącami lat pojawiły się zręby cywilizacji, kultura i filozofia. Dzięki temu dostęp do miski stał się jeszcze łatwiejszy, co nie znaczy, że zapanowała sielanka. Prof. Łomnicki wskazuje na dane mówiące o tym, że aż do końca XIX wieku na uznawanych za rozwinięte ziemiach niemieckich do 30. roku przeżywał zaledwie co drugi mieszkaniec (głównie z powodu nędzy i chorób). Na ziemiach polskich było w najlepszym razie podobnie. Selekcja więc działała. A dziś ? Pechowców, którzy przychodzą na świat i nie dożywają 30. roku, jest około 2 proc. Wniosek? Selekcja już nie działa. Ewolucja się zatrzymała - przynajmniej w tym sensie, o którym pisał Karol Darwin.
Niektórzy twierdzą, że ewolucja toczy się nadal, tyle że inaczej i ludzkość zostanie zastąpiona przez sztuczną inteligencję. Ta wizja może wydać się zimna, brutalna i okrutna. Oczywiście, byłoby świetnie, gdyby ludzkość się opamiętała, lecz może... machnijmy na to wszystko ręką i wyślijmy garstkę dobrych ludzi na Marsa, by tam uruchomili na nowo ewolucję.