Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

Demon w starym Krakowie. Artyści kontra mieszczanie

Stanisław Przybyszewski i jego żona Dagny Juel Fot. fot. archiwum Stanisław Przybyszewski i jego żona Dagny Juel
Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

10 stycznia 1899. W krakowskim tygodniku „Życie” ukazuje się artykuł „Confiteor” Stanisława Przybyszewskiego. Staje się on manifestem polskiego modernizmu. Przybyszewski gromadzi wokół siebie grono wyznawców.

Jeśli wierzyć relacjom Tadeusza Boya Żeleńskiego (jego nazwisko pojawi się tutaj jeszcze wielokrotnie), Kraków u schyłku XIX w. był miastem małym, prowincjonalnym i zatęchłym; to ostatnie zaś dosłownie i w przenośni.

Jego rozwój przestrzenny ograniczały forteczne umocnienia i związane z tym rygorystyczne przepisy dotyczące zabudowy, rozwój zaś artystyczny krępowały konserwatyzm, klerykalizm i swoiste - nader zachowawcze - podejście do szeroko rozumianej sztuki.

Przybyszewskiego przywitała w Krakowie rzesza „wyznawców” nazwanych wkrótce „dziećmi szatana”...

Już niebawem jednak zatęchłą atmosferę galicyjskiego ck. Krakowa miało przewietrzyć nowe zjawisko społeczne, kulturalne i towarzyskie - Młoda Polska.

Nadchodzą zmiany

Pierwszą oznaką nadciągających zmian stało się objęcie w 1893 r. dyrekcji nowego teatru miejskiego przez Tadeusza Pawlikowskiego. Ten młody, 29-letni dyrektor i reżyser nadał krakowskiej placówce teatralnej nowe oblicze.

Odmłodził personel, zmienił repertuar, zwiększył liczbę premier. Na scenie gmachu przy pl. św. Ducha zaczęły pojawiać się sztuki współczesnych, często kontrowersyjnych dramaturgów: Ibsena, Strindberga, Wilde’a, Maeterlincka, Zapolskiej.

W tym samym roku zmarł Jan Matejko, wieloletni dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych. Sam bez wątpienia był twórcą wybitnym, nie miał jednak zrozumienia dla nowych trendów malarskich rodzących się w świecie.

Uczelnia pod jego kierownictwem popadła w marazm, uczniowie ćwiczyli się w malowaniu „historycznych kobył”, a ci, którzy próbowali tworzyć nieco inaczej (jak np. młody Włodzimierz Tetmajer) byli sekowani.

Po śmierci Matejki, po krótkim okresie przejściowym, rektorem został Julian Fałat, który gruntownie zreformował szkołę. Ściągnął do niej nowych, młodych profesorów: Wyczółkowskiego, Malczewskiego, Pankiewicza, Axentowicza, Stanisławskiego. Wprowadził nowe sposoby malowania: światło, plener, pejzaże.

Zmienił poddańcze stosunki między profesorami a uczniami. „Renesans po średniowieczu!” - napisał o tym Boy-Żeleński.

Zmiany zachodziły też w literaturze. W 1894 r. wyszła w Krakowie druga seria poezji Kazimierza Tetmajera, która stała się wydarzeniem. W tym też czasie w wychodzącym w Krakowie dwutygodniku literackim „Świat” ukazał się przekład manifestu poetyckiej wolności, wiersza „Statek pijany” Artura Rimbauda w tłumaczeniu Zenona Przesmyckiego.

Życie Młodej Polski

Kolejny krok milowy to założenie przez Ludwika Szczepańskiego w 1897 r. ilustrowanego tygodnika „Życie” („Literacko-artystyczno-naukowo-społecznego”). Wokół tego pięknie wydawanego periodyku skupiła się cała grupa zdolnych młodych poetów, publicystów i malarzy.

Byli wśród nich Jan Kasprowicz, Włodzimierz i Kazimierz Tetmajerowie, Gabriela Zapolska, Tadeusz Rittner i Wincenty Korab-Brzozowski. Kierownikiem artystycznym pisma byli najpierw Leon Wyczółkowski, a później Stanisław Wyspiański.

To właśnie w krakowskim „Życiu” po raz pierwszy pojawił się termin Młoda Polska. Użył go młody pisarz i krytyk literacki Artur Górski w cyklu artykułów publikowanych w 1898 r. i tak właśnie zatytułowanych.

Górski skrytykował w nim pozytywistów i przedstawił ideowy program twórczości nowego pokolenia. Artysta miał być odtąd osobą ponadprzeciętną, wieszczem mającym kontakt z absolutem, wolnym od przyziemnych trosk i codziennych obowiązków. Sztuka miała być najważniejsza, a indywidualne przeżycie istotniejsze niż społeczne zobowiązania.

W ślady Górskiego rok później poszedł Stanisław Przybyszewski. 10 stycznia 1899 r. na pierwszej stronie „Życia” ukazał się jego tekst zatytułowany „Confiteor”. Przybyszewski twierdził w nim, że najważniejszym zadaniem sztuki jest odwzorowywanie duszy.

Sztuka nie ma żadnego celu, jest celem sama w sobie. Jest też absolutem, bo odbija absolut, czyli wspomnianą duszę. W ten sposób Przybyszewski sformułował hasło „sztuka dla sztuki” i odciął się od silnej w Polsce tradycji sztuki zaangażowanej, wpisanej w romantyzm i pozytywizm. „Confiteor” stał się manifestem polskiego modernizmu, a Przybyszewski czołowym polskim modernistą.

Stach, czyli szatan

Kim był człowiek, którego idee wywróciły do góry nogami dotychczasowe widzenie sztuki, a w atmosferę Krakowa wniosły artystyczny i obyczajowy ferment?

Stanisław Przybyszewski urodził w niewielkiej wsi Łojewo na Kujawach. Po zdaniu matury wyjechał do Berlina, gdzie rozpoczął studia architektoniczne, a potem medyczne, z których żadnych nie skończył. Wszedł za to w środowisko bohemy artystycznej, w której zyskał popularność.

Publikował poematy i eseje, które zdobyły mu opinię geniusza. Przyjaźnił się m.in. z Edvardem Munchem i Augustem Strindbergiem. W 1893 r. ożenił się z Norweżką Dagny Juel, kobietą uznawaną wówczas za niezwykłą piękność. Miał z nią dwoje dzieci. Pięć lat później, na początku września 1898 r., Przybyszewski przyjechał do Krakowa.

- Pojawienie się w sennym, drobnomieszczańskim Krakowie „Genialnego Polaka” było jak wbicie kija w mrowisko. Przywitała go tu rzesza „wyznawców” nazwanych wkrótce „dziećmi szatana”, zafascynowanych jego radykalnymi poglądami na sztukę i demoniczną osobowością.

Okrzyknięty został prorokiem nowej sztuki, z impetem wywlekł kulturę z salonów i przez krakowskie ulice zaprowadził ją do kawiarni. Przez dwa lata pobytu w Krakowie, kiedy był redaktorem pisma „Życie” przewodził młodopolskiej bohemie siejąc twórczy ferment w całym środowisku artystycznym i zaszczepiając nowe idee - mówi Ewelina Radecka z Muzeum Historycznego Miasta Krakowa.

Życie Stacha (jak go nazywano) i grona wielbicieli upływało na nieustających balangach w krakowskich kawiarniach (Boy-Żeleński: „Stolik Przybyszewskiego w kawiarni był oblężony. Cisnęli się doń wszyscy niby do twórcy jakiejś nowej religii”) lub mieszkaniu Przybyszewskich przy ul. Siemiradzkiego.

Atrakcję stanowiła także Dagny, która niebawem przyjechała do Krakowa, a w której kochało się na zabój co najmniej kilku mężczyzn (m.in. Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Korab-Brzozowski i Władysław Emeryk). Stało się to zresztą przyczyną jej tragicznej śmierci.

Sam Przybyszewski zaś objął redakcję wspomnianego tygodnika „Życie”, nadając mu zupełnie nowe oblicze. Niestety, mimo ambitnych zamierzeń Stacha pismo upadło w 1900 r. W 1901 zaś Przybyszewski wyjechał do Warszawy i do Krakowa już nigdy na stałe nie wrócił.

Chłop potęgą jest...

Nie sposób pisać o młodopolskim Krakowie, nie wspominając o ważnym ówczesnym zjawisku nazwanym chłopomanią.

- Fascynacja wsią i życiem jej mieszkańców, zaowocowała wyniesieniem wiejskiego folkloru na piedestał sztuki oraz głośnymi mezaliansami. Włodzimierz Tetmajer, Stanisław Wyspiański, Lucjan Rydel wzięli sobie za żony piękne wiejskie dziewczęta, ku zdumieniu i oburzeniu krakowskich mieszczan.

Oczarowani barwnymi krajobrazami podkrakowskich wsi i witalnością ich mieszkańców byli również inni młodopolscy artyści, jak Ludwik de Laveaux czy Kacper Żelichowski, którzy wśród wiejskich zagonów szukali natchnienia i inspiracji dla swojej twórczości - mówi Ewelina Radecka.

Szlak przetarł malarz Włodzimierz Tetmajer, który w 1890 r. ożenił się z Anną Mikołajczykówną, córką chłopa z Bronowic, a następnie zamieszkał z nią na wsi w krytym strzechą domu.

„My, ludzie dzisiejsi, nie odczuwamy już dostatecznie zgrozy, jaką fakt ten musiał przejąć ówczesny Kraków. Młody i pełen przyszłości malarz, świetny i piękny młodzieniec z »dobrej rodziny« - z chłopką!” - wspominał Boy-Żeleński.

Gościem u Tetmajera bywał krakowski poeta Lucjan Rydel, który postanowił ożenić się z siostrą Anny Mikołajczykówny, Jadwigą. Poślubił ją 20 listopada 1900 r., a ich trzydniowe wesele odbyło się w dworku Tetmajera w Bronowicach.

Jego uczestnikiem był najbliższy przyjaciel Rydla, malarz i dramaturg Stanisław Wyspiański. Wyspiański w zetknięciu się - czasem komicznym, a czasem nader poważnym - jakże odmiennych przedstawicieli świata wsi i miasta dostrzegł materiał na sztukę.

Rydlowy ślub stał się kanwą jego dramatu zatytułowanego „Wesele”, który okazał się arcydziełem i wszedł na stałe do narodowej klasyki.

Dramat Wyspiańskiego, wystawiony po raz pierwszy w teatrze miejskim 16 marca 1901 r., wywołał w Krakowie kolejny skandal.

Otóż w pierwotnej wersji sztuki, a także na plakacie ją zapowiadającym, postacie występowały pod swoimi prawdziwymi imionami i nazwiskami. Gdy dowiedziała się o tym matka Lucjana, Helena Rydlowa, na swój koszt zarządziła druk nowych plakatów, na których nazwiska zastąpiono pseudonimami. Afisze wydrukowane nocą, rano rozlepiono na mieście…

Życie to kabaret

Inna legenda młodopolskiego Krakowa to kabaret Zielony Balonik. Powstał w Cukierni Lwowskiej prowadzonej przy ul. Floriańskiej przez Jana Michalika, popularnej wśród artystów, a zwłaszcza wśród malarzy z pobliskiej ASP.

Hasło założenia kabaretu rzucił tam dramatopisarz Jan August Kisielewski, a wspomagali go urzędnik Edward Żeleński (brat Boya) i malarz Stanisław Kuczborski.

Przedstawienia Zielonego Balonika, na które składały się skecze i piosenki pisane m.in. przez Leona Schillera, Adolfa Nowaczyńskiego i Tadeusza Boya--Żeleńskiego, wykpiwały mieszczańskie zwyczaje, znane postacie krakowskiego życia i głośne tamtejsze wydarzenia.

Spektakle były elitarne i nie można było się na nie dostać bez specjalnego zaproszenia. W Baloniku wystawiono także pięć noworocznych szopek satyrycznych pod nazwą „Szopka krakowska”. Kabaret zdobył dużą popularność, co przejawiło się w późniejszym wysypie podobnych inicjatyw w wielu większych i mniejszych polskich miastach.

Szok mieszczan

Wystąpienia artystów budziły oburzenie mieszkańców Krakowa. - Krakowskie salony wrzały od plotek na temat ekscesów młodopolskiej cyganerii. Zgorszenie wzbudzały zarówno działania na polu sztuki, jak i w równym stopniu demonstracyjny alkoholizm, narkomania i burzliwe życie prywatne.

W mieście tradycji i moralności do największych skandali należał równoczesny romans Przybyszewskiego z żoną przyjaciela Jadwigą Kasprowiczową i z młodą malarką Anielą Pająkówną, który zakończył się rozbiciem rodziny Kasprowiczów i nieplanowanym ojcostwem - mówi Ewelina Radecka.

Dziś Młoda Polska nie budzi już takich kontrowersji. Uczą się o niej uczniowie szkół średnich.

paweł.stachnik@dziennik.krakow.pl

Paweł Stachnik, redaktor Białego Kruka

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.