Małgorzata Oberlan

Denaturat za słonika z porcelany, potem nóż i śmierć

26 czerwca  w Sądzie Okręgowym w Toruniu ruszył proces Mateusza S., oskarżonego o zabójstwo. „Przyznałem się pod presją policji” - oświadczył 24-lat Fot. Grzegorz Olkowski 26 czerwca w Sądzie Okręgowym w Toruniu ruszył proces Mateusza S., oskarżonego o zabójstwo. „Przyznałem się pod presją policji” - oświadczył 24-latek
Małgorzata Oberlan

24-letniemu Mateuszowi S. z Kończewic grozi dożywocie za zamordowanie kompana od picia. Właśnie ruszył jego proces i w sądzie miał okazję przedstawić... piątą wersję wydarzeń.

Coś w kubkach mi przynieśli policjanci po tym, jak godzinę czekałem na wodę. To było ciepłe i poznałem po zapachu. To był mocz - twierdzi Mateusz S., stojąc przed Sądem Okręgowym w Toruniu. Dziś występuje w roli ofiary policji.

Jest 26 czerwca 2018 roku i właśnie zaczyna się jego proces. Po jedenastu miesiącach wreszcie młodzieniec już dobrze wie, o co toczy się gra. Za zabójstwo Marka Ż. w Kończewicach grozi mu dożywocie. A ponieważ w śledztwie przyznał się do zadania ciosów nożem, teraz musi się z tego wytłumaczyć. I tłumaczy: „Przyznałem się i złożyłem fałszywe zeznania pod presją policji”.

Mocz, gaz łzawiący i szpital

Kończewice to niewielka, licząca nieco ponad 800 mieszkańców wieś pod Toruniem. Ilu mężczyznom z tej wsi rytm życia wyznaczają spotkania pod jednym z dwóch sklepów, „kołowanie” pieniędzy na alkohol i wypraszanie go „na zeszyt”? Na pewno w takim rytmie żyli zeszłego lata Mateusz S. oraz zamordowany Marek Ż.

Prysnęli gazem łzawiącym do celi. Zacząłem się dusić. Nazajutrz obudziłem się w szpitalu

51-latek zmarł od ciosów nożem, zadanych w jego mieszkaniu, w nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2017 roku. Rzekomo rano znalazł go zakrwawionego Mateusz S. Zatrzymany w charakterze podejrzanego po kilku godzinach był w sztok pijany. Miał w organizmie 3,6 promila alkoholu. Policjanci przesłuchiwali go nazajutrz, 2 lipca, dokładnie o godzinie 21.15.

- Przyznaję się do popełnienia zarzucanych mi czynów. Kupiłem mu „czarownicę” (denaturat - przyp. red.), a sobie piwo. Pił to g...no i coś mu odpier...ło. Na stole miał nóż. Patrzę, coś kombinuję. To ja szybko: dzida do kuchni i też wziąłem nóż - zeznał wówczas do protokołu Mateusz S. Dziś twierdzi, że pod presją.

Suszyło go niemiłosiernie. Przesłuchujący go policjanci mieli postawić przed nim butelkę wody i dać pić dopiero, gdy się przyznał. Krzyczeli. Dali do ręki długopis i natarczywie pytali, gdzie zadał ciosy nożem: „W szyję? W brzuch? Pokaż!”. Miał dość i pokazał.

Pozostało jeszcze 69% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Małgorzata Oberlan

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.