Depresja jesienna dopada nas w październiku. Pomoże dieta, naświetlania i leki [ROZMOWA]
O tym skąd bierze się depresja jesienna i jak powinniśmy z nią walczyć rozmawiamy z Martyną Kupiecką, kierownikiem Działu Psychiatrii ze Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii.
Znana polska wokalistka Urszula Dudziak powiedziała kiedyś, że najbardziej w życiu boi sie depresji, jest się czego bać?
Tak, bo depresja odbiera nam całą radość życia, upośledza myślenie, koncentrację, czasem wykonywanie najprostszych czynności, powoduje, że nie chce nam się żyć. Bywa groźna, bo może skończyć się popełnieniem samobójstwa. Psychiatra Antoni Kępiński nazwał depresję piekłem za życia.
Depresja nasila się często na początku października i listopada dlaczego?
Ma to związek z aurą. Kiedy niebo jest pochmurne, dni stają się coraz krótsze, wieją wiatry zaczyna nas ogarniać jesienny smutek. Robimy się przygnębieni i zmęczeni, rano niechętnie wstajemy z łóżek, może docierać do nas świadomość pewnych klęsk np. tego, że nie poznaliśmy latem partnera, o którym marzyliśmy, że na następny urlop trzeba czekać rok.
Pani Doktor, podczas depresji mamy pewnie mniej energii do pracy?
Jak najbardziej w zaawansowanej depresji, która często wymaga leczenia farmakologicznego nie jesteśmy w stanie w ogóle pracować. Ponadto możemy stać się rozdrażnieni, przygnębieni, mało rozmowni. Osoba, która na nią zapadła musi otrzymać szybkie i konkretne wsparcie. Często chory na depresję nawet nie rozumie tego co się znim dzieje, dlatego bliska osoba, ktoś z rodziny, przyjaciel powinien koniecznie pójść z nim do psychiatry.
W jaki sposób zrodziła się depresja sezonowa?
Życie człowieka zawsze było mocno związane z naturą. Wiosenne i letnie miesiące sprzyjały zdobywaniu pożywienia, wzmożonej pracy, częstszym kontaktom towarzyskim. Natomiast jesienią i zimą, kiedy przyroda zamiera, a dzień staje się krótszy, mniej było pracy, a tempo życia także naturalnie ulegało ograniczeniu. Człowiek miał spowolniony metabolizm, przygotowywał się do przetrwania zimy. My dzisiaj nie możemy sobie pozwolić na takie zwolnienie tempa, musimy pracować więcej, wydajniej.
Pani Doktor, co oprócz wymienionych czynników może przyczynić się powstania depresji sezonowej?
Za główny czynnik uznaje się niedobór światła słonecznego docierającego do naszych oczu, co wpływa na sposób funkcjonowania różnych struktur mózgowych. Pod wpływem promieni słonecznych produkowane są hormony odpowiedzialne za nasze samopoczucie. Brak światła powoduje zwiększone wydzielanie melatoniny – tzw. hormonu snu, przez co czujemy się senni i zmęczeni. Obniża się także poziom serotoniny odpowiedzialny za dobry nastrój.
Co może być konsekwencją nieleczonej depresji?
Nadużywanie alkoholu lub narkotyków, okresowe nadmierne objadanie się, przybieranie na wadze, obniżenie odporności organizmu i związane z tym częste infekcje. Także osłabienie libido, nadmierna senność.
Jak leczy się depresję sezonową?
Przy pomocy fototerapii z wykorzystaniem specjalnych do tego celu lamp fluorescencyjnych. Naświetlanie odbywa się podczas 30 minutowych seansów. W Kielcach działa też Stowarzyszenie Razem pokonamy depresję, tel 793 359 669. Pomocne są leki antydepresyjne i psychoterapia, spacery w południe, wyjazdy do cieplejszych krajów. Bardzo ważna jest dieta, spożywanie produktów bogatych w magnez i witaminę B wzmacniających układ nerwowy. Korzystne są ryby, ponieważ zawarte w nich tłuszcze sprzyjają syntezie serotoniny, zwanej też hormonem szczęścia. Regularne zjadanie ciepłych posiłków ma działanie uspokajające i wyciszające.