Depresja u ucznia? Nie ignoruj. Nie zaprzeczaj. Walcz!

Czytaj dalej
Fot. Jacek Smarz
Dorota Witt

Depresja u ucznia? Nie ignoruj. Nie zaprzeczaj. Walcz!

Dorota Witt

- Dzieci częściej niż dorośli uciekają się do autoagresji. Spodziewają się, że ból fizyczny odwróci uwagę od bólu wynikającego z napięcia emocjonalnego, to też dramatyczna próba odzyskania kontroli nad fragmentem swojego życia - mówi Anna Proch-Lendzion, psycholog, pedagog, specjalistka w zakresie ochrony zdrowia psychicznego.

Jak wielu polskich uczniów ma problemy, które wymagają pomocy specjalisty zdrowia psychicznego?

W około 30 osobowej klasie statystycznie ok. 3 uczniów ma zaburzenia psychiczne. Żyjemy w bardzo trudnych czasach. Jesteśmy przeładowani informacjami. Młodzi ludzie zderzają się z nimi, zanim jeszcze wypracują sobie wewnętrzny filtr, za pomocą którego dorośli oceniają, jakie wiadomości są dla nich przydatne i istotne. Przyjmują więc wszystkie informacje i wzorce zachowań. Na podstawie tego, co czytają i oglądają w sieci, budują swoją wizję siebie i dobierają wartości, jakie chcą wyznawać. Paradoksalnie otwarcie na świat przytłacza młodych ludzi, zwłaszcza że czasem w domu nie mają kogo zapytać o radę. Coraz rzadziej spotyka się wielopokoleniowe rodziny, w których jest czas na spokojną, uważną, świadomą rozmowę, na budowanie relacji.

A szkoła? Jaki jest jej udział we wzroście liczby zaburzeń psychicznych u dzieci?

Uczniowie, z którymi pracuję, najczęściej opowiadają o trudnych relacjach z rówieśnikami. Dziecko trafia do szkoły w takim momencie rozwoju, w którym najważniejsza jest identyfikacja z grupą rówieśniczą. Jeśli teraz jego koledzy wytkną mu, że jest „dziwne”, bo słucha niepopularnej muzyki, bo jest za grube, za chude, za wysokie, za niskie, poczuje się inne, niepasujące do reszty. Jego samoocena spada, a to osłabia rodzącą się tożsamość, dlatego skomplikowane relacje z rówieśnikami to zagrożenie dla zdrowia psychicznego dziecka.

Zostają jeszcze relacje z nauczycielami...

I sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Polska szkoła jest nastawiona na ocenę, nie na współpracę. Uczniowie muszą opanować ogrom wiedzy. Kiedy po 6-7 godzinach wracają do domów, robią drugi etat: odrabiają zadania, uczą się do sprawdzianów. Wszystko to rozgrywa się w kulturze silnie nastawionej na rywalizację: kto szybciej, kto lepiej. Dodatkowo nauczyciele nastawieni są na pracę z intelektem, a nie na pracę z emocjami, bo tego jako pedagodzy sami są uczeni. Tymczasem nie da się oddzielić tego, co uczeń wie, od tego, kim jest, jakie odczuwa emocje.

Nastolatek jest wyczerpany. W domu musi się przygotować do sprawdzianów, potem biegnie na angielski, koleżanka wyśmiała jego ciuchy, a nauczyciel ma pretensje. Co mogą zrobić rodzice?

Pozostało jeszcze 67% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Dorota Witt

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.