
Aż 42 zastępy, czyli 110 strażaków-ratowników zapamięta na długo noc ze środy, 22 lutego na czwartek, 23 lutego. W powiecie wschowskim pracowali do rana
– W środę, o godz. 19.40 otrzymaliśmy pierwsze zgłoszenie związane ze skutkami bardzo obfitego deszczu, a potem ruszyła lawina telefonów na stanowisko kierowania – mówi zastępca komendanta powiatowej straży pożarnej we Wschowie mł. bryg. mgr Krzysztof Piasecki. Najwięcej podstopień domów mieszkalnych, budynków gospodarczych, gospodarstw rolnych było w Szlichtyngowej. Zamysłowie, Górczynie, Jędrzychowicach i Kandlewie.
Zalane zostały podwórka i piwnice
Do tej ostatniej miejscowości przyjechało 5-6 wozów strażackich. Po strażaków dzwoniła m.in. sołtys Kandlewa, w gminie Wschowa Natalia Kowalczykowska. – Wystąpiła woda z rowów melioracyjnych, zaczęła się wylewać ze zbiornika przeciwpożarowego. Mamy trzy stawy, woda wylewała się z już z dwóch – opowiada sołtys wsi. – Wiem, że inni mieszkańcy też dzwonili po straż, sama nie mogłam już wyjść z domu, miałam zalane całe podwórko. Nie pamiętam, żeby kiedyś coś takiego miało miejsce.
Nieprzejezdna była nawet droga krajowa
Strażacy przy domu sołtysa wsi pracowali do ok. godziny pierwszej w nocy. W tym czasie mieszkańcy mogli stwierdzić, że sytuacja została opanowana. Kiedy rozmawiamy około południa, po wodzie, która nocą zalała wieś zostały ślady z błota. Siąpiło w tym regionie od rana, a od popołudnia zaczęło padać coraz bardziej. – Jechałem krajową „dwunastką” nagle przed Jędrzychowicami zobaczyłem wielką kałużę, już myślałem, że nie przejadę. Zadzwoniłem do służb. Reakcja była natychmiastowa. Policjanci kierowali ruchem, żeby kierowcy zwłaszcza osobowych aut mogli ominąć tę część trasy – podkreśla Cezary Burzyński ze Szlichtyngowej. Pracownicy Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej traktorem rozwozili piasek mieszkańcom. Gminny sztab kryzysowy dostarczał worki. – Hydrologiem nie jestem, ale myślę, że powodem zalania tak wielu miejscowości było to, że ziemia jeszcze nie jest rozmarznięta i woda nie miała gdzie wsiąkać. Widać było jak płynie z pól, miała żółty kolor – wyjaśnia C. Burzyński. Zastępca komendanta PSP we Wschowie dodaje, że proces wchłaniania wody przez glebę jest obecnie bardzo trudny i długi.
Ciężko było też w Krzepielowie, w którym są domy położone w niewielkim obniżeniu, które w przypadku ulewnych deszczy niestety sprzyja zalewaniu wodą.
W czwartek ok. godz. 13-14 strażacy ochotnicy byli w tej wsi. – Pracowaliśmy całą noc w sąsiednich gminach, jest jeszcze co robić i u nas. Woda spłynęła z pól. Są tutaj domy położone nieco niżej. Wypompowujemy – opowiada prezes OSP Sława Mariusz Drogosz.
W akcji usuwania skutków ulewy w powiecie wschowskim brali udział strażacy z PSP i wszystkich jednostek OSP z gminy Wschowa i Szlichtyngowa oraz OSP ze Sławy i Krzepielowa. Łącznie pracowały 42 zastępy, czyli 110 strażaków-ratowników.
– To może nie na miejscu określenie, bo sytuacja naprawdę była trudna, ale organizacja akcji wyszła rewelacyjnie – ocenia radny powiatowy Cezary Burzyński.