Diagnoza powraca. Wraz z nią harda Wanda: Sonia Bohosiewicz z Żor
W najbliższy wtorek stacja TVN wyemituje pierwszy odcinek drugiego sezonu serialu „Diagnoza”. Będzie jeszcze więcej Śląska oraz hardej Ślązaczki - oddziałowej Wandzi. O swojej roli i rodzinnych Żorach opowiada nam Sonia Bohosiewicz.
Do Rybnika wpadła pani jak po ogień, na chwileczkę, by nakręcić scenę do drugiego sezonu „Diagnozy” pod serialowym rybnickim szpitalem. Zdążyła pani po drodze odwiedzić swoje rodzinne Żory?
Oczywiście, że zdążyłam! Nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Przyjechałam na Śląsk wcześniej, bo już w niedzielę wieczorem, i cały poniedziałek poświęciłam na odwiedzenie wszystkich moich bratanków, bratanic, rodziców, dwóch braci, ich żon, mojej przyjaciółki, którą mam od czasów przedszkola. Zdążyłam przejść się też tymi wszystkimi urokliwymi żorskimi uliczkami, a nawet popatrzeć na moje przedszkole, moją podstawówkę i moje liceum. Żory nie są strasznie duże, więc w jeden dzień to wszystko „opędzlowałam” [śmiech]. Muszę przyznać, że ta wizyta w moim rodzinnym mieście sprawiła mi bardzo wielką przyjemność. Bardzo lubię przyjeżdżać do Żor.
Zatrzymała się pani u rodziny czy w hotelu?
Nie no, w hotelu? Połowa mojej rodziny by się obraziła. Oczywiście, że u rodziny.
Te Żory, które zapamiętała pani z dzieciństwa, z czasów liceum, a te dzisiejsze Żory, po których się pani przespacerowała, bardzo się różnią?
Oczywiście, wiele miejsc z moich wspomnień pozostało takimi, jakie je zapamiętałam. Te miejsca pachną tak samo, taka sama jest tam atmosfera. Jestem wdzięczna za to, że na przykład kino nadal jest kinem, a nie następnym supermarketem. Wciąż istnieje Dom Kultury, który prężnie działa, który pamiętam z czasów młodzieńczych. Ale też pojawiło się wiele nowych miejsc. Jestem bardzo dumna, że Żory tak pięknie się rozwijają. Wręcz ubóstwiam karuzelę, która jest na rynku. Strasznie podoba mi się, jak zmodernizował się i rozbudował nasz basen kryty. Obok powstał skatepark i wiele miejsc dla dzieci oraz młodych ludzi. Coraz więcej jest takich miejsc w Żorach, gdzie rodzinnie można spędzać miło czas. Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Żor z dziećmi, obowiązkowym miejscem, które musimy odwiedzić, jest Miasteczko Westernowe Twinpigs. Zawsze, gdy przyjeżdżamy, ma jakąś zupełnie nową atrakcję. Muszę się przyznać, że moje dzieci zmusiły mnie kiedyś nawet do tego, byśmy tam - w miasteczku westernowym - mieszkali w znajdującym się tam hotelu. Pamiętam jak o godzinie 10 rano obudził nas... wystrzał z armaty.
W dalszej części tekstu przeczytasz m.in.:
- czy aktorka dobrze wspomina szkołę średnią
- jaka w codziennym życiu jest Sonia Bohosiewicz
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień