Dializa lub przeszczep, czyli co najbardziej grozi nerkom [poradnik]
Wykonane raz w roku ogólne badanie moczu i kontrola poziomu kreatyniny we krwi mogą uchronić nas przed ciężką chorobą nerek.
Specjaliści alarmują: w ciągu najbliższych 10 lat w Polsce umrze przedwcześnie półtora miliona osób. Przyczyna będzie jedna: niewykryte na czas choroby nerek, które w początkowej fazie mogą przebiegać bezobjawowo.
Prof. dr Jacek Manitius, dyr. ds. lecznictwa w bydgoskim „Ju-raszu”, pytany kilka lat temu, co nefrologom spędza sen z powiek, mówił: - Przewlekła choroba nerek spowodowana cukrzycą. To jest już plaga. Diabetolodzy oceniają, że na cukrzycę cierpi miliony ludzi. Choroba ta uszkadza serce i nerki. To jest obecnie podstawowe zagrożenie.
Niestety, nie ma dokładnych danych, które pokazywały skalę problemu. Czyli liczbę osób cierpiących na choroby nerek, które w konsekwencji doprowadzą do ich całkowitej niewydolności.
O skali dramatu mówią statystyki Poltransplantu. Na koniec maja na przeszczepienie nerki czekało w całym kraju 1036 pacjentów! Od stycznia do maja zdrowy narząd dostało 372 chorych (tylko dwie nerki pochodziły od żywych dawców, w pozostałych przypadkach organy pobrano od osób zmarłych). Tysiące pacjentów, u których doszło do poważnego lub całkowitego uszkodzenia nerek, żyje dzięki dializom. Bez leczenia nerkozastępczego nie mieliby szansy.
- Miesięcznie dializujemy 80 pacjentów - obecnie najmłodszy nie ma jeszcze ukończonych 18 lat, najstarszy ma 93 lata. Chorzy dializowani są trzy razy w tygodniu. Zabieg trwa kilka godzin. W tym roku dwóch naszych pacjentów miało przeszczepione nerki - mówi dr Małgorzata Czynsz, dyrektor Centrum Dializ Fresenius w Bydgoszczy.
W minioną niedzielę firma zaprosiła na profilaktyczne badania pół tysiąca osób. W ramach akcji „Nefrotest” na badania zgłosiło się 436 osób.
- Celem badania jest oznaczenie stężenia kreatyniny we krwi i obliczenie wskaźnika filtracji kłębuszkowej (eGFR). Dzięki tym parametrom wiemy, czy nerki pracują prawidłowo - tłumaczy dr Czynsz.
Często zdarza się, iż pacjent trafia do lekarza, gdy choroba jest już tak zaawansowana, że jedynym rozwiązaniem są dializy lub przeszczepienie nerki. Dlatego każdy dorosły powinien raz do roku wykonać ogólne badanie moczu i sprawdzić poziom kreatyniny we krwi.
Od pacjentów, którzy mieli szczęście i dostali „drugie życie”, można usłyszeć, że nie odczuwali żadnych dolegliwości, ale też nie oszczędzali się.
- Najważniejsza była praca, nie zdrowie - słowa Artura Bą-dzia, który przed laty przeszedł w bydgoskiej klinice zabieg przeszczepienia nerki, brzmią jak wyrzut sumienia. - Kiedyś organizm zaczął jednak wysyłać niepokojące sygnały. Piłem ogromne ilości płynów, bo miałem pragnienie. Zauważyłem, że szybko się męczę. Wejście po schodach na czwarte piętro nagle stało się dla mnie problemem. Po badaniach okazało się, że miałem dużo mocznika we krwi i podwyższone wartości kreatyniny - opowiada.
Kreatynina powyżej normy jest wskaźnikiem pogarszającej się funkcji nerek - powstającej ostrej lub przewlekłej ich niewydolności. Dr Czynsz: - Obecnie nie kłębuszkowe zapalenie nerek, jak kiedyś, a właśnie powikłana wieloletnia cukrzyca jest głównym powodem ciężkiego uszkodzenia nerek. Leczyć trzeba także wysokie ciśnienie krwi, które może być zarówno skutkiem choroby nerek, jak i przyczyną. Nefropatia nadciśnieniowa jest obecnie trzecią przyczyną, dla której pacjenci są dializowani.
W niedzielnej akcji wzięła udział m.in. Teresa Substyk, burmistrz Solca Kujawskiego. - Przyszło do urzędu zaproszenie, więc skorzystałam. Staram się raz w roku kontrolować stan zdrowia. Z nerkami dotąd nie miałam problemów. Ufam, że i tym razem tak będzie.