Listy z Dolnego Śląska
Sejmik dolnośląski przyjął budżet na 2022 rok z kwotą 1,7 mld zł. Mnie wiadomość ta ucieszyła głównie dlatego, iż w spisie inwestycji pojawiła się jakże wyglądana przez mieszkańców obwodnica bliskiej memu sercu Złotoryi. Miasta zacnego i zasługującego na to, by uwolnić je od ciężarówek wożących urobek kamieniołomów pod zabytkowymi murami obronnymi i ruchu do strefy ekonomicznej. Już będąc dzieckiem począłem wdychać kurz i spaliny ruchliwej jak na tamte czasy ulicy przez miasto, którą do kopalni Lena ciągnęły autobusy z górnikami. Gotów jestem pójść o zakład, że bitwa z Tatarami, w 1241 r. odbyła się pod Legnicą, a nie np. pod Jelenią Górą tylko dlatego, że uprzedzeni przez swoich szpiegów agresorzy wiedzieli, iż przeciśnięcie się ich armii wąskimi uliczkami Złotoryi byłoby zbyt niebezpieczne. Logistycznie, militarnie, sanitarnie i nie tylko. Budowa obwodnicy natrafiała na wszystkie możliwe, a nawet niemożliwe przeszkody. Wśród urzędowych i ujawnionych powodów, dla których budowa dotąd nie ruszyła istnieje np. taki, że wojewoda poprosił o aktualne mapy, bo inwestor dał mu do zatwierdzenia decyzji stare, potem nagła procedura scalania gruntów, na których ma powstać obwodnica, potem zmiana koncepcji: budujemy od razu całość, a nie pierwszy etap, więc potrzebujemy cza-su, by to całościowo zaprojektować, wreszcie brak zgody PKP na likwidację starych torów, którymi pociągi nie jeżdżą od 40 lat, ale w papierach to wciąż linia kolejowa... Zaś ta kilkuletnia batalia z PKP sprawiła, iż przedawniły się wydane już zgody na budowę i teraz trzeba wszystko uaktualnić... Jest więc w budżecie 2022 kasa na dokumentację, są obietnice, że jak ona już będzie - rozpocznie się budowa. Złotoryja ma cierpliwość. Przecież starania o 8 km asfaltówki przez pola ruszyły w 2008...