Dlaczego nas zalewa? Betonowanie przestrzeni radykalnie zwiększa ryzyko powodzi
Zmiany klimatu i zaniedbania człowieka, deszcze nawalne zalewają nas z coraz większą intensywnością. Czy i jak możemy zapobiec biblijnym potopom w mikroskali geograficznej, opowiada Krzysztof Gwizdak, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie Państwowego Gospodarstwa Wodnego „Wody Polskie”.
Deszcze nawalne zalewają nas coraz częściej. Mamy skuteczne, systemowe sposoby, by się przed tym bronić? Lub choćby ograniczyć skalę tych skutków?
To nie tak, że pada więcej, niż przed dekadami, bo roczna suma opadów dla naszego kraju jest wciąż taka sama. Średnia krajowa to 650 milimetrów, czyli 650 litrów na metr kwadratowy. W środkowej Polsce nieco mniej, za to w terenach górski i podgórskich to może być nawet 1500 milimetrów na rok. To, co się zmieniło, to cykliczność opadów. Niegdyś były „rozłożone w czasie” w ciągu roku, teraz dochodzi do kumulacji i skutek jest taki, że miewamy okresy suszy, przeplatane okresami niezwykle nawalnych opadów. Przed rokiem w rejonie Jasła spadło w ciągu godziny około 10 centymetrów wody, czyli tyle, ile statystycznie w ciągu dziesięciu tygodni. Kolejny przykład - niespełna miesiąc temu, po bardzo intensywnych opadach w powiecie gorlickim, w zbiorniku Klimkówka pływały jednotonowe bele siana. Woda, spływająca ze stoków, porwała z pól kilkadziesiąt takich beli. Owszem, są sposoby na to, by bronić się przed skutkami takich zdarzeń i ciągle powstają nowe, ale a przez dziesięciolecia zrobiliśmy wiele, żeby ograniczać ich skutki.
Bo nie budowaliśmy dość sprawnie systemu retencji, zabetonowaliśmy kawał świata?
Między innymi. Także to, że doprowadziliśmy do zmniejszenia się retencji, w tym powierzchni leśnych. Lasy to bezcenny potężny bufor wody, który magazynuje jej nadmiar i hamuje dynamikę jej spływu. Każdy, kto widział powódź w terenie zurbanizowanym, widział też, z jaką prędkością woda spływa wyasfaltowanymi, wybetonowanymi ulicami. Betonowanie przestrzeni radykalnie zwiększa ryzyko powodzi. To, co stało się w Rzeszowie poprzedniej niedzieli, było właśnie skutkiem betonozy. Gęsta zabudowa, każdy przy domu chce mieć pokryty kostką, szeroki podjazd, chodniki, do tego dochodzi deszczówka odprowadzania z wielkopowierzchniowych dachów. To się w efekcie sumuje. Do niedawna uchwalane przez samorządy plany zagospodarowania przestrzennego jakby nie dostrzegały tej zależności. Teraz omawia się szczegóły projektu tak zwanej specustawy suszowej, która ma zagwarantować, by plany porządku urbanistycznego, tworzone przez gminy, rezerwowały i chroniły przestrzeń zieloną.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień