Dlaczego nie chcemy udzielać pierwszej pomocy?
– Szybka ocena ABC, kolega rozpoczyna uciski... we dwóch to nie robota. Rzucam pytanie w tłum, licząc na pracowników (przecież to urząd, mieli szkolenie BHP). Ktoś pomoże uciskać? Patrzę na dwie osoby w zasięgu wzroku - w myślach „pomogą, przecież mieli szkolenie". Cisza! Do cholery! Przecież was tu jest z dziesięć osób. Naprawdę nikt nie pomoże?!
Mężczyzna leży przy wejściu do lokalu, wokół pacjenta stoi kilku gapiów. W międzyczasie petenci przy okienku, w kolejce załatwiają swoje sprawy. Na pytanie ratowników „Od kiedy nie oddycha?” nikt nie odpowiada. Ratownicy szukają kogoś do pomocy. Po kilkudziesięciu sekundach nieśmiało zgłasza się około 30-letni mężczyzna. Otrzymał instrukcje i uciska serce.
Czytaj też: Pierwsza pomoc w nagłych wypadkach
Opisywana sytuacja miała miejsce podczas akcji ratowniczej w jednym z dolnośląskich urzędów. Na Facebooku zamieścił ją wrocławski ratownik Karol Carolus.
– Pracownicy obsługują petentów, jak gdyby nic pod ich nogami kompletnie się nie działo. Słychać dźwięk drukarki, głos odbijanych pieczątek. Słychać śmiech zza lady. No nie wytrzymam! Wyrzucam gapiów z sali. Dojeżdża pomoc, drugi ZRM. Walczymy dalej... leki, kolejne defibrylacje, ocena rytmu, znowu VT, PEA, VT... Międzyczasie w urzędzie pojawiają się kolejni petenci. Wręcz weszli by w nas, byle swoje załatwić. Po około 50. minutach pada decyzja o „odstąpieniu". Kończymy, przegraliśmy, trudno, bywa. Kolejne osoby otwierają drzwi wejściowe. Zdziwieni, że ich wypraszamy. Nie przeszkadzał im nawet czarny worek pod nogami... – kończy relację ratownik.
Czy cierpimy na znieczulicę?
Historia wzbudziła spore zainteresowanie i wywołała dyskusję na Facebooku. Zdaniem wielu komentujących, post wrocławskiego ratownika pokazał z jaką znieczulicą spotykamy się w dzisiejszym świecie. Szkolenia BHP, podczas których dowiadujemy się jak udzielać pierwszej pomocy przechodzą niemal wszyscy, pracownicy, uczniowie, nauczyciele. Jednak w momencie, gdy ktoś w naszym otoczeniu traci przytomność, często panikujemy i nie potrafimy wykorzystać naszej wiedzy, boimy się „bardziej zaszkodzić”. Nie każdy jest świadomy, że jest chroniony prawem w momencie udzielania pierwszej pomocy.
- Bardzo często brakuje też lidera, osoby która zacznie jakiekolwiek czynności na miejscu zdarzenia. Jeśli jedna osoba podejmie czynności, to reszta ludzi również zaczyna się ruszać, nagle przypomina sobie, że coś jednak z tej pierwszej pomocy umie i może pomóc
- mówi Adam Wejner, ratownik.
Zdaniem ratowników, pierwszej pomocy chętniej udzielają osoby młode m.in. ze względu na edukację w szkołach czy kampanie społeczne. Wielu młodych wstępuje również do różnych organizacji, by uczyć się pierwszej pomocy. Dzięki temu dowiadują się, że nic im za to nie grozi i mogą jedynie pomóc, a nie zaszkodzić osobie poszkodowanej. Uczą się też pewnych schematów przez co wiedzą jak w danej sytuacji postępować.
Czytaj też: NFZ w Katowicach ukarał szpitale w woj. śląskim za śmierć pacjentów na Izbach Przyjęć i SORach
- Na pewno duża część społeczeństwa ma świadomość jak się udziela pierwszej pomocy jak np. postępować przy nagłym zatrzymaniu krążenia, jak zrobić masaż serca. Jednak, jeśli nawet takie osoby mają wiedzę na ten temat, to bardzo często mają jednak ten opór, by takie czynności podjąć - mówi Adam Wejner.
Warto jednak się przełamać i dzięki temu uratować komuś życie. Informacje jak udzielić pierwszej pomocy znajdziesz tutaj LINK
Zobacz też: