Dlaczego policjant zastrzelił 21-letniego Adama? Coraz więcej teorii na temat wydarzeń z Konina
Od śmierci 21-letniego Adama z Konina, który został zastrzelony przez policjanta, minął już ponad tydzień. W czwartek rodzina i znajomi pożegnali 21-latka, który został pochowany na cmentarzu w Koninie. Śledztwo w sprawie tragedii prowadzi prokuratura. Wśród samych mieszkańców Konina większość przekonuje, że policjant nie powinien był użyć broni. Chociaż prokuratura posiada nagranie ukazujące moment tragedii, na razie nie przekazuje oficjalnych informacji na ten temat. A to tylko wzmaga i tak już ogromne emocje. Rodzina zastrzelonego Adama i jej prawnicy domagają się od prokuratury postawienia zarzutów policjantowi.
- Tak strasznie mi smutno, bo muszę pożegnać brata, którego kocham, który był młody i kochał swoją kobietę. Odebrali mu bicie serca, a nam uśmiech. Oddałabym swoje serce gdybym miała pewność, że jego zacznie bić. Adam powiedziałby "nie czekajcie na mnie, ja nie wrócę. Nie śpieszcie się, ja poczekam". Nie mówię "żegnaj", tylko "do zobaczenia" - głos młodej kobiety się załamuje, pojawiają się łzy. Tak swojego brata pożegnała siostra 21-letniego Adama.
Źródło: TVN
Chwilę po tym, gdy trumna z ciałem 21-latka, została opuszczana do grobu, część osób odpaliła na cmentarzu symboliczne 21 rac. Na twarzach tych, którzy przyszli pożegnać Adama widać było smutek i żal.
Symboliczne 21 rac zostało odpalonych, gdy trumna z ciałem Adama była opuszczana do grobu pic.twitter.com/DUpGH0xj4K
— Norbert Kowalski (@norkowalski) November 21, 2019
- Czemu go zabrali? Czemu tak szybko musiał odejść?
- słychać lament jednego z mężczyzn.
W pogrzebie 21-letniego Adama uczestniczyły setki osób. A wśród nich zarówno osoby młode, jak i seniorzy. Już kilkanaście minut przed rozpoczęciem mszy, kościół był praktycznie wypełniony, a sporo osób stało także przed świątynią. Kiedy po mszy św. trumna z ciałem Adama opuszczała teren kościoła, towarzyszył jej ryk motocyklowych silników. Kilkusetosobowy kondukt żałobny wyruszył w ostatnią drogę z kościoła na cmentarz. Tuż za karawanem szedł pan Artur, ojciec Adama.
Sprawa zastrzelenia 21-latka budzi w Koninie duże emocje. Nadal się o niej mówi. Na ulicy, w sklepach, u fryzjera czy w zwykłej sąsiedzkiej rozmowie. Tak też było na cmentarzu.
Czytaj też: Pogrzeb 21-letniego Adama zastrzelonego przez policjanta w Koninie
Mieszkańcy Konina: Policjant nie powinien strzelać
- Akurat wracałam ze sklepu i widziałam jak policjanci reanimowali tego chłopaka. Weszłam do domu, a na dole wciąż trwała reanimacja. Potem przyjechała karetka i też go próbowali reanimować. Ale on już nie żył. Nie dawał żadnych znaków życia. Podłączyli go jeszcze dojakiegoś aparatu, aż w końcu przykryli ciało workiem. To wszystko trwało dość długo - opowiada pani Hanna jedna z mieszkanek wieżowca, który znajduje się tuż przy placu zabaw, na którym doszło do tragedii.
Ulica Wyszyńskiego to jedna z głównych ulic w Koninie. To właśnie tam znajduje się też pogotowie ratunkowe. Niespełna kilometr dalej jest miejsce, w którym zastrzelony został 21-letni Adam. Chociaż od tragedii minął już tydzień, na niewielkim placu zabaw, między dwoma wieżowcami, nadal stoją dziesiątki, jeśli nie setki, zniczy. A między nimi czarno białe zdjęcie Adama.
Obok zniczy ktoś postawił wysoki na ponad metr krzyż. A na chodniku widać napis „Matka rodzi, szkoła uczy, ojciec wychowuje, policja morduje”. Zaledwie kilkadziesiąt metrów od miejsca tragedii jest niewielki salon fryzjerski. To obok niego Adam miał spotkać się z dwoma 15-latkami i stamtąd miał zacząć uciekać przed policją.
- My jednak nic nie słyszeliśmy i nic nie widzieliśmy. Wszyscy się nas o to pytają, ale jak u nas pracują suszarki i gra muzyka, to nawet nie słyszeliśmy wystrzału. Zobaczyliśmy, że po jakimś czasie przyjechały radiowozy i karetka i dopiero wtedy było wiadomo, że coś się dzieje. Jedna koleżanka zerknęła żeby zobaczyć o co chodzi. Początkowo myśleliśmy po prostu, że ktoś popełnił samobójstwo i skoczył z wieżowca. Dopiero potem dowiedzieliśmy się, że była jakaś strzelanina
- opowiada pan Paweł, właściciel zakładu.
Chwilę przed jego przyjściem o tym samym rozmawia jedna z klientek z pracownicą zakładu. - Już tyle wersji jest co tam się wydarzyło - zaczyna klientka.
- Podobno ktoś to też nagrał swoim telefonem, niby jakaś uczennica. Ale ciągle nic nie wiadomo - odpowiada pracownica.
- Pewnie dla dobra śledztwa. Tak zawsze mówią. Mnie zastanawia czemu ten chłopak nie dał się wylegitymować.
Takich rozmów między mieszkańcami Konina wciąż nie brakuje. Sprawa budzi bowiem wielkie emocje.
- Szkoda dzieciaka. Dopiero był po zaręczynach, miał przed sobą całe życie. Tylko po co ten policjant do niego strzelał? Nie powinien tego robić - przekonuje pani Hanna.
Podobnych opinii wśród mieszkańców Konina nie brakuje. - Nie powinien używać broni. To było bezzasadne. Nawet jeśli ten chłopak miałby jakieś narkotyki, to nie jest powód, żeby strzelać. Przecież tak to można wszystkich wystrzelać - przekonuje z kolei pan Robert.
W międzyczasie jedna z kobiet podchodzi do bramy przy placu zabaw, obok której stoją setki zniczy. Chwilę stoi, patrzy na znicze. Po chwili się przeżegnała i idzie dalej. Kolejna z kobiet wchodzi na teren placu zabaw i podchodzi do samych zniczy. Ona również się przeżegnała i po chwili idzie dalej. Niedługo później na znicze spogląda nastoletni chłopiec wracający ze szkoły. Takich scen nie brakuje.
Setki ludzi uczestniczą w pogrzebie 21-letniego Adama, który został zastrzelony przez policjanta w Koninie pic.twitter.com/M7tvQyfpu8
— Norbert Kowalski (@norkowalski) November 21, 2019
- Trudno cokolwiek osądzić, ale nie rozumiem, po co był ten strzał. Stało się jak się stało i się już nie odstanie. Ale przecież oni mogli tego chłopaka puścić. Nawet jakby im uciekł, to przecież by go bez problemu znaleźli. Są kamery a poza tym, jakby policja przycisnęła tych 15-latków, którzy z nim byli to od razu by wygadali kim on jest i by go znaleźli - opowiada pan Stanisław. Na co dzień nie mieszka w Koninie. Tego dnia przyjechał akurat w odwiedziny, ale o sprawie oczywiście słyszał.
Chwilę przed nim przy bramie na plac zabaw, gdzie doszło do tragedii, zatrzymało się dwoje nastolatków. - Jak chodzę do szkoły to na chwilę się tu zatrzymuję, choć nie znałem tego Adama. To straszna tragedia - mówi chłopak.
A jego koleżanka dodaje: - Przecież nawet nie było strzału ostrzegawczego. Jak tak można od razu strzelać? Co ten chłopak by zrobił?
Obok nastolatków przejeżdża mężczyzna na wózku. Dołącza do rozmowy. - Znaliście go? - pyta. - Nie, wiemy tylko, że pracował w Anglii, wrócił do Polski niedawno i w ostatnich dniach się zaręczył. Podobno tutaj pracował - mówi nastolatka.
- Ja go kojarzyłem. Mieszkał w Gosławicach. Kilka razy widziałem go w autobusie, jak jechałem - odpowiada mężczyzna. I dodaje: - Niewiarygodna tragedia. Ten policjant nie powinien strzelać. A jeśli już to w nogę czy coś, a nie w klatkę piersiową.
- Teraz będą wyciągać wszystkie jego brudy, żeby tylko odwrócić kota ogonem i zrzucić winę na tego chłopaka
- mówi nastolatka.
Chociaż wielu mieszkańców Konina przekonuje, że policjant nie powinien strzelać do 21-letniego Adama, są też tacy, którzy podkreślają, że sam zastrzelony mężczyzna też nie był bez winy.
- Zło czyni zło. Przecież policja ma prawdo sprawdzić i wylegitymować człowieka. Gdyby ten chłopak nie uciekał, to też by do tego nie doszło - opowiada jedna z mieszkanek.
I dodaje: - Naprawdę go szkoda, ale też się częściowo do tego przyczynił. Trzeba współczuć jego rodzinie, ale także temu policjantowi. On też ma uraz do końca życia. Poza tym, jeśli doszło między nimi do szarpaniny, to ten policjant miał czekać aż np. zostanie czymś dźgnięty? Takich zdarzeń przecież nie brakuje.
Kontrowersje i znaki zapytania. Nadal wiele nie wiadomo
Zastrzelenie Adama przez policjanta budzi ogromne emocje nie tylko w Koninie. Sprawa odbiła się szerokim echem w całej Polsce.
Czytaj też: Konin: Trzy miesiące aresztu po niedzielnych zamieszkach przed Komendą Miejską Policji
Przypomnijmy, że do tragicznego zdarzenia doszło w czwartek, 14 listopada, przed godziną 10. - To był standardowy patrol policyjny. Na ul. Wyszyńskiego funkcjonariusze zobaczyli troje dziwnie zachowujących się mężczyzn. Jak się później okazało, było to dwóch 15-latków i 21-latek. Ze względu na ich zachowanie, policjanci postanowili ich wylegitymować. Kiedy się do nich zbliżyli, to 21-latek zaczął uciekać. Funkcjonariusze nie zdążyli nawet rozpocząć legitymowania - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
I dodaje: - Co dokładnie wydarzyło się potem? Tego nie wiemy. Za blokiem doszło jednak do sytuacji, w której policjant użył broni. Ponadto zabezpieczono nożyczki oraz woreczek z białym proszkiem.
Chociaż mogłoby się wydawać, że po tygodniu od tragedii opinia publiczna uzyska już jakieś konkretne informacje, tak naprawdę wciąż pojawia się wiele znaków zapytania, kontrowersji i niejasności. Przedstawiciele policji informują, że czekają na ustalenia prokuratury, zaś ta nabrała wody w usta i nie udziela żadnych nowych informacji, które wyjaśniałyby okoliczności tragedii.
- W zasadzie wciąż wiemy niewiele. Jesteśmy w miejscu, w którym byliśmy tydzień temu. Chłopak nie żyje, ale wciąż nie wiemy oficjalnie dlaczego zaczął uciekać, dlaczego doszło do postrzału, co kierowało policjantem, jak był wymierzony pistolet i z jakiej odległości, w które dokładnie miejsce trafiła kula? Nadal nie jest wyjaśniony wątek nożyczek, które przy nim znaleziono, ani substancji w proszku którą zabezpieczono
- komentuje Maciej Szuba, były komendant miejski policji w Poznaniu, a obecnie prywatny detektyw.
Sprawdź też: Konin: Śledztwo w sprawie zastrzelonego przez policjanta 21-latka przejęła prokuratura w Łodzi
Na wiele z tych pytań zapewne mógłby odpowiedzieć monitoring, który został zabezpieczony przez prokuraturę. Z naszych informacji wynika, że śledczy dysponują nagraniami z dwóch miejsc. Jeden z monitoringów ma przedstawiać okres, kiedy Adam przebywał z dwoma 15-latkami i zaczął uciekać przed policją. Z kolei drugie nagranie ma ukazywać końcowy fragment ucieczki i moment postrzału.
- Widziałem te nagrania. Mogę jedynie powiedzieć tyle, że są one zgodne z wynikami sekcji zwłok - mówi mecenas Jacek Gajlikowski, pełnomocnik rodziny Adama.
O jakie dokładnie wyniki chodzi? Tego już nie dodaje. Wiadomo jednak, że sekcja wykazała, że rana postrzałowa znajdowała się na klatce piersiowej Adama. To oznaczałoby, że znajdował się on przodem do policjanta, kiedy padł strzał. Prokuratura jednak tego oficjalnie nie potwierdziła.
Dotychczasowy brak informacji ze strony prokuratury negatywnie ocenia Maciej Szuba. - To tylko podgrzewa i tak już napiętą atmosferę. Może prokuratorzy mają obawy przed podjęciem zbyt pochopnych decyzji, ale powinny być już jakieś wstępne informacje, że np. wykonano już takie czynności, a planowane są jeszcze takie - komentuje Maciej Szuba.
I dodaje: - Nad czym tu się tak długo zastanawiać? Jeśli jest monitoring ukazujący to zdarzenie, to przecież prokuratura go nie przemontuje, jeśli okaże się, że strzał był niepotrzebny. A cisza ze strony prokuratury może budzić duże wątpliwości. Potrzeba jakiegoś jednoznacznego komunikatu, żeby ludzie też wiedzieli, co się dzieje.
Z kolei Andrzej Borowiak mówi: - Zależy nam na tym, by prokuratura jak najszybciej wyjaśniła tę sprawę i by opinia publiczna została o tym poinformowana.
W poniedziałek pojawiły się nieoficjalne informacje, że substancja zabezpieczona przez policjantów przy Adamie miała być metamfetaminą. Nikt tego jednak oficjalnie nie potwierdzał. Z kolei w środę wieczorem w mediach pojawiły się wiadomości, że w zabezpieczonym pakunku miało znajdować się sześć dawek substancji psychotropowej.
Ostatecznie wyjaśnianiem sprawy śmierci Adama będzie zajmowała się Prokuratura Regionalna w Łodzi. Początkowo śledztwo pod kątem nieumyślnego naruszenia uprawnień oraz nieumyślnego spowodowania śmierci wszczęła Prokuratura Okręgowa w Koninie. Jednak już dwa dni po tragedii ojciec i jego pełnomocnicy zapowiedzieli, że złożą wniosek o przeniesienie sprawy poza Konin. Tłumaczyli to koniecznością zachowania bezstronności. Ostatecznie w poniedziałek wieczorem Prokuratura Krajowa zdecydowała, że śledztwo będzie przeniesione do Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Będą zarzuty dla policjanta?
Mecenas Jacek Gajlikowski, jeden z pełnomocników rodziny Adama, informuje, że złożył już wniosek o przeprowadzenie badań balistycznych oraz daktyloskopijnych, które miałyby pomóc ustalić z jakiej odległości padł strzał, jak była wycelowana broń, czy na znalezionych nożyczkach były jedynie odciski palców Adama czy może również policjantów.
- To dałoby odpowiedź, czy nożyczki nie zostały podrzucone - mówi Jacek Gajlikowski.
I dodaje: - Z kolei nagranie spod salonu fryzjerskiego może dać odpowiedź czy chłopcy faktycznie mieli wymieniać się elementami do e-papierosów, w którym momencie Adam zaczął uciekać itp. Pozwoli ustalić pewne okoliczności poprzedzające.
Jeszcze w środę wieczorem w Koninie została przeprowadzona ponowna sekcja zwłok 21-latka. - W związku z przeprowadzonymi czynnościami, jako pełnomocnik pokrzywdzonego, oczekuję, że prokuratura niezwłocznie postawi zarzut osobie podejrzewanej i wystąpi do sądu o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania - mówi mecenas Jacek Gajlikowski.
I dodaje: - Ponowną sekcję zwłok przeprowadzono celem ustalenia mechanizmu powstania rany postrzałowej, w szczególności odległości oddania strzału, kąta strzału oraz toru lotu pocisku w ciele, co pozwoli odtworzyć przebieg samego zdarzenia.
Czytaj też: Kolejne znicze na miejscu, w którym Adam C. w czwartek stracił życie
Mecenas Michał Wójcik, pełnomocnik policjanta, spokojnie podchodzi do sprawy.
- Na ten moment mój klient nie jest nawet stroną tego postępowania oraz nie ma postawionych żadnych zarzutów, co oznacza, że nie jest osobą podejrzaną
- mówi.
I dodaje: - Nie miałem wglądu w akta sprawy i nie widziałem monitoringu. Zresztą pełnomocnicy rodziny też nie widzieli akt, więc domaganie się zarzutów jest jedynie podgrzewaniem atmosfery. W tej sprawie z inicjatywy pewnych osób pojawia się wiele fałszywych informacji, które niczemu nie służą.
Coraz więcej teorii. Jak było naprawdę?
Pytań, na które wciąż nie znamy oficjalnych odpowiedzi, nie brakuje. To nie tylko nie sprzyja uspokojeniu nastrojów, lecz przeciwnie, wręcz wzmaga pojawianie się wielu teorii na temat tego, co się wydarzyło. Wiele osób w internetowych komentarzach jako winnego wskazuje policjanta przekonując, że nie powinien strzelać.
Z drugiej strony pojawiają się też osoby podkreślające, że sam Adam przyczynił się do tej tragedii, a policjant mógł użyć broni. Na facebooku powstał np. profil „murem za policjantem z Konina”.
Oliwy do ognia dolał również Zbigniew Stonoga, który na profilu na facebooku przedstawiał swoje ustalenia.
Według jego relacji 21-letni Adam zaczął uciekać przed policją z uwagi na wydarzenia z ostatnich tygodni. Wtedy to miało dojść do pobicia jego ojca, po którym Adam wraz ze znajomymi wzięli rewanż i pobili napastnika, który zaatakował ojca. Z tego powodu chłopak miał się obawiać zatrzymania i zaczął uciekać przed policją. Co więcej Zbigniew Stonoga przekonywał, że w dniu tragedii policja miała prowadzić akcję wymierzoną w handlarzy narkotyków w pobliżu szkół, zaś Adam miał zostać pomylony z inną osobą.
- To nieprawda. Nawet jeśli doszło do jakiegoś samosądu ze strony Adama, to ta sprawa nie została zgłoszona policji i nie był on poszukiwany
- twierdzi Andrzej Borowiak.
Zobacz też: Konin: Policjant zastrzelił 21-latka. Znaczna część zdarzenia została nagrana przez monitoring
Z kolei Maciej Szuba dodaje: - Jeśli miałaby być akcja przeciwko handlarzom narkotykowym, to na pewno nie przy udziale policjantów w mundurach, tylko ubranych po cywilnemu. Ci policjanci zapewne chcieli dokonać rutynowego wylegitymowania, jeśli mieli jakieś podejrzenia.
Sam Stonoga informował także, że Adam miał spotkać się z 15-latkami, żeby wymienić elementy w e-papierosie i w tym celu miał ze sobą nożyczki. Jak twierdził, taką wersję wydarzeń przedstawił mu jeden z 15-latków.
Ostrożnie do wypowiedzi Stonogi podchodzi mecenas Jacek Gajlikowski. - Nie weryfikowałem jeszcze tych wiadomości - mówi.
"Policjant o nienagannej służbie"
W jednym z wpisów Zbigniew Stonoga przekonywał też, że wobec policjanta, który zastrzelił Adama, miały być prowadzone "liczne postępowania służbowe i był wielokrotnie karany". Takim zarzutom całkowicie zaprzeczają jednak sami funkcjonariusze.
- To doświadczony policjant, który przez sześć lat pełnił nienaganną służbę. Nie było na niego żadnych skarg
- odpowiada Andrzej Borowiak.
Z kolei Andrzej Szary, przewodniczący związku zawodowego wielkopolskich policjantów, dodaje: - To policjant, który miał pozytywne opinie. Nie można mieć uwag do jego dotychczasowej służby. Miałem okazję się z nim spotkać i zapewnić, że będzie miał nasze wsparcie. On bardzo mocno przeżywa tę sytuację. W końcu doszło do śmierci człowieka, a na to nikt nie jest przygotowany i uodporniony.
Andrzej Szary informuje również, że to była pierwsza sytuacja w karierze policjanta, kiedy użył broni. - Wcześniej nie był zmuszony do użycia broni na służbie - mówi.
I dodaje: - To tragedia zarówno rodziny zmarłego, policjanta oraz całej wielkopolskiej policji. Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni wielkopolski policjant musiał użyć broni nasłużbie i to jeszcze z takim skutkiem. To bardzo duże obciążenie dla każdego policjanta.
Aktualnie policjant przebywa w szpitalu pod opieką psychologa. Jego stan zdrowia nie pozwala na jego przesłuchanie przez prokuratora. Z tego powodu nadal nie sporządził też wymaganej notatki służbowej dotyczącej użycia broni, na którą czekają policjanci.
- Funkcjonariusz najpierw będzie musiał zostać przebadany przez biegłego psychologa. Dopiero, gdy on stwierdzi, że jest w stanie już zeznawać lub napisać notatkę, to zrobi to. Chodzi o to, żeby później nie było żadnych wątpliwości dotyczących jego notatki lub zeznań - mówi Andrzej Szary.
Konin wrze. Zamieszki pod komendą policji
O tym, że sprawa zastrzelenia Adama wywołała burzę w Koninie można było przekonać się w weekend po jego śmierci. Chociaż jeszcze w dniu zgonu na miejscu tragedii gromadzili się mieszkańcy, którzy przynosili znicze, w sobotę i w niedzielę wiele osób zjawiło się, by protestować przed komendą policji. O ile w sobotę było jeszcze spokojnie, o tyle w niedzielę w stronę policjantów poleciały butelki czy kamienie i doszło do zamieszek.
Sprawdź też: Policjant zastrzelił 21-letniego mężczyznę na osiedlu w Koninie. Ofiara miała nie reagować na okrzyk "stój policja"
Do tej pory policjanci zatrzymali siedem osób, z czego czworo to byli nieletni w wieku od 14 o 16 lat (troje z nich było nietrzeźwych). W ich przypadku funkcjonariusze sporządzili dokumentację, którą zajmie się już sąd rodzinny.
Z kolei pozostali trzej zatrzymani byli w wieku 18, 23 i 27 lat. Wszyscy w chwili zatrzymania mieli od 1,5 do 2,5 promila alkoholu we krwi. Byli tak pijani, że ich przesłuchanie było możliwe dopiero po prawie dobie.
Ostatecznie dwóch z nich usłyszało zarzuty czynnej napaści na policjantów. Obaj przyznali się do winy i tłumaczyli, że kierowało nimi wzburzenie, zaś częściowo ich zachowanie wynikało z upojenia alkoholem.
Ostatni z mężczyzn usłyszał zarzut zmuszania policjanta do zaniechania czynności służbowej. Miał go bowiem szarpać za kamizelkę. Chociaż w kolejnych dniach sytuacja się uspokoiła, w dniu pogrzebu Adama do Konina ściągnięto wielu funkcjonariuszy.
Ostatecznie pogrzeb odbył się w atmosferze żalu i smutku, bez żadnych zakłóceń i nawoływania do rewanżu. O spokój prosiła również rodzina zmarłego Adama.