Dlaczego ptaki nie chcą odlatywać do ciepłych krajów? Gdzie jest wieża kontroli ich lotów?

Czytaj dalej
Fot. Piotr Krzyżanowski Polska Press
Szymon Spandowski

Dlaczego ptaki nie chcą odlatywać do ciepłych krajów? Gdzie jest wieża kontroli ich lotów?

Szymon Spandowski

Z Pawłem Stopińskim, ornitologiem i prezesem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Nadgoplańskiej rozmawiamy o wędrówkach ptaków.

Kilka dni temu widziałem sunące po niebie trzy potężne klucze gęsi. Mamy luty - one wracają czy dopiero odlatują?

Sprawa nie jest taka prosta jak by się mogło wydawać, więc zacznijmy od początku, czyli od okresu lęgowego. Ptaki łączą się w pary, składają i wysiadują jaja, a później wychowują młode. Po tym okresie nadchodzi czas na gromadzenie zapasów energetycznych na najtrudniejszy dla ptaków okres zimowy. Sprawą oczywistą jest fakt, że nie wszystkie ptaki odlatują. Późnym latem przychodzi pierwszy moment, gdy zbierają się do odlotu. Kiedy? Jest to bardzo różnorodne, wszystko zależy od gatunku. Sejmiki bocianów odbywają się już w sierpniu, na początku września bocianów u nas już w zasadzie nie ma, choć oczywiście zdarza się, że niektóre osobniki zostają. Są też takie gatunki, jak na przykład czajki, które bardzo wcześnie przylatują i wcześnie odlatują. Pierwszą, większą falę przelotów, gdy ptaki zbierają się w stada i migrują, mamy na przełomie września i października. Później, jak obserwuję, na niebie robi się nieco pusto, aż w okolicach listopada przychodzi druga fala, gdy przylatują do nas ptaki z północy i północnego wschodu. Tu trzeba jednak podkreślić jedną ważną rzecz: odlotów nie determinuje temperatura, ale dostępność pokarmu. To czy jest zimno, nie ma znaczenia. Taki mysikrólik, ważący kilka gramów, przy dużych mrozach jest w stanie utrzymać temperaturę ciała około 40 stopni Celsjusza. Wystarczy, że zje jakąś larwę czy pająka i to jest dla niego wystarczające paliwo, aby utrzymać taką temperaturę. Ptaki odlatują wtedy, kiedy kończy im się jedzenie. My, ludzie, bardzo zmieniliśmy nawyki ptaków, przyzwyczailiśmy je do wysokoenergetycznego pożywienia. Daliśmy im np. kukurydzę, która na polach jest dostępna do października, a nawet dłużej. Dzięki temu gęsi, łabędzie czy żurawie potrafią skumulować tyle tłuszczu, że nie opłaca im się odlatywać, bo po co, skoro są najedzone? Kiedyś w sierpniu były żniwa, ludzie zbierali wszystko i na polach nic nie zostawało. Teraz się to zmieniło. Obserwuję gęsi, które na polach kukurydzy żerują jeszcze w listopadzie. Przy takiej diecie, nawet gdy pogoda radykalnie się zmieni, duże ptaki, gdy są najedzone i dobrze otłuszczone, mogą nawet dwa miesiące nie jeść. Tymczasem pokonanie kilku tysięcy kilometrów, gdzie po drodze mamy niekorzystne warunki atmosferyczne, różne bariery - wiatraki, mosty, linie energetyczne, to ogromne wyzwanie dla ptaków. Każda zmiana trasy, spowodowana jakąś przeszkodą, to kolejny wysiłek i utrata energii. Jeżeli więc ptaki nie muszą podejmować tego ryzyka, nie robią tego.

A łabędzie zamarzające na jeziorach?

One śpią na lodzie. Często dostawaliśmy sygnały o zamarzniętych ptakach, więc jechaliśmy do nich, podchodziliśmy, a one wstawały i odlatywały.

Przeczytaj dalszą część rozmowy.

Pozostało jeszcze 55% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Szymon Spandowski

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.