Dlaczego ta wieś nie przyłączy się do Kożuchowa?
Debata nad przyłączeniem Podbrzezia Dolnego do Kożuchowa zakończyła się brakiem poparcia ze strony radnych i mieszkańców. Kto, jakie wytoczył argumenty?
Umieszczony na profilu społecznościowym wpis i wykonanie kilkunastu telefonów nie pozostało bez skutku i w czwartek sala radnych Urzędu Miejskiego zapełniła się mieszkańcami, którzy przyszli stanąć w obronie Podbrzezia Dolnego.
– Nie decydujemy o przyłączeniu Podbrzezia Dolnego do Kożuchowa, a jedynie o rozpoczęciu procedury rozpoczynającej ten proces. Jeżeli radni dadzą mi na to zgodę, to będę mógł przeprowadzić konsultacje z mieszkańcami Podbrzezia Dolnego i Kożuchowa na temat włączenia Podbrzezia w granice miasta. Jeżeli tak się nie stanie, temat przestaje być aktualny – zabrał na wstępie głos Paweł Jagasek.
Pomysł, który powstał w głowie burmistrza to nic innego jak powrót do koncepcji jednego z jego poprzedników, Józefa Fita. Wówczas w wyniku przeprowadzonych konsultacji mieszkańcy zdecydowali, że wolą mieszkać w Podbrzeziu niż przynależeć do miasta. Zdaniem Pawła Jagaska wpływ na to miał fakt, że wówczas w gminie było wielu rolników, obowiązywał inny system podatkowy, a co za tym idzie dzięki zwolnieniom od tych podatków rolnicy mieli zbyt wiele do stracenia.
– Teraz Kożuchów rozwija się dynamicznie. Powstają nowe domy na ulicach Brzechwy, Kolonii Moniuszki, XXX-lecia i chociaż bliżej im do Kożuchowa niż Podbrzezia, to nadal wszędzie obwiązuje zapis Podbrzezie Dolne. Po wielu spotkaniach z mieszkańcami, którzy sami prosili o włączenie ich w granice miasta zdecydowałem się więc na taki krok. Po pierwsze chodzi o względy bezpieczeństwa (problemy z dojazdem karetek, straży pożarnej czy też policji), a po drugie rozwiązałoby to także kłopoty z doręczaniem przesyłek, które mają firmy kurierskie – argumentował swoją koncepcję Jagasek.
Nic o nas bez nas
Mała liczba konkretów podanych przez burmistrza oraz brak jasności co do sposobu przeprowadzania konsultacji spowodowała, że na początek mieszkańcy sami zaczęli podawać swoje propozycje odnośnie ich przeprowadzenia. – Ponieważ Podbrzezie Dolne jest podzielone na pięć części, chciałbym aby każda z nich wypowiedziała się osobno. Nie może być bowiem tak, że jedna część będzie za przyłączeniem, druga (mniejsza) przeciwko i głos większości przeważy opinię mniejszości – mówił sołtys miejscowości Jan Skotarek.
Tę kwestię poruszyła również Barbara Brzezińska, która wprost zapytała Pawła Jagaska, czy jest możliwość przeprowadzenia konsultacji z podziałem Podbrzezia na mniejsze części. W odpowiedzi usłyszała, że uchwała nad którą mają pochylić się radni nie przewiduje takiej możliwości i w chwili obecnej dotyczy ogółu mieszkańców. – Nie chcę dziś przedłużać tego tematu, gdyż na dzień dzisiejszy jest to zwykła uchwała pozwalająca na konsultację. Gdy radni ją przegłosują, będziemy mogli zacząć rozmawiać bardziej merytorycznie. Moim zdaniem dzielenie na mniejsze części nie przyniesie niczego dobrego. Łącznie na Podbrzeziu mieszka około 600 mieszkańców i nie jest to jakaś duża populacja – przedstawił swój punkt widzenia Jagasek.
– Wybiegając w przyszłość to proszę mi powiedzieć co będzie w sytuacji, gdy po konsultacjach jedna z części wyrazi wolę włączenia do miasta, a druga będzie przeciwko. Czy to będzie brane w ogóle pod uwagę? – nie dawała za wygraną radna.
– Nie wyobrażam sobie aby XXX-lecia czy też koszary nie zostały włączone do miasta. Jedyną częścią, gdzie mogłoby się stać odwrotnie jest ta gdzie mieszka pan Skotarek, czyli w stronę Słociny. Tam jeszcze są rolnicy, więc byłoby zasadne odgraniczenie tej części – mówił burmistrz, wyraźnie optujący za przeprowadzeniem konsultacji.
Brak argumentów
Po chwili głos zabrał ten dzięki, któremu na sesji zjawiło się tyle osób, czyli Andrzej Marek. On również popierał konsultacje z podziałem na rejony – Nie można już tego rozgraniczyć, gdyż dokumenty zostały złożone jako całość. Sam jestem za przyłączeniem części Podbrzezia, ale jako rolnik wiem, że niektórzy będą na tym stratni. Tym, którzy mają pola zostanie zabrane rocznie 179 zł dopłaty do hektara – przedstawił swoje stanowisko.
– Nic nie zostanie rolnikom zabrane. Proszę nie siać zamętu i nie podburzać mieszkańców, którzy przyszli tu tylko z powodu pańskiego wpisu. Wysłaliśmy dokumenty do powiatu tylko z informacją o tym jak będzie wyglądała sytuacja gdyby konsultacje zakończyły się pozytywnie. Chodziło jedynie o ewentualne koszty jakie zostałyby poniesione, które musimy podać we wniosku – odpowiedział mu włodarz gminy.
– Przed sesją odwiedziłem piętnaście gospodarstw, zadzwoniłem do dziesięciu osób i wszyscy byli przeciwko przyłączeniu. Ponieważ część osób, z którymi rozmawiałem jest obecna na sesji proszę, aby się wypowiedziała, tak żeby pan burmistrz wiedział o co chodzi, bo niby wszystko się wie i robi jakieś kroki, a nie rozmawia się z ludźmi – mówił Andrzej Marek.
– Konsultacje są tylko jednym z elementów i nie są obligatoryjne. To jest jedynie opinia i to nie my jako radni będziemy decydować o tym czy Podbrzezie Dolne znajdzie się w Kożuchowie tylko minister. Z tego co się orientuję uchwała o tym musi zostać podjęta do 31 marca, bowiem jest to termin obowiązywania złożenia wniosku. Będą to więc dość szybkie konsultacje i ubolewam nad tym, że ta procedura jest już w pewnym sensie uruchomiona (wysłanie pisma do starostwa). Sam również jestem za podziałem Podbrzezia, ale na chwilę obecną jest to niemożliwe. Dając więc dziś możliwość konsultacji, nie mamy wpływu na to jak zostaną one zrobione. Poza tym brakuje mi również argumentów za i przeciw przyłączeniu Podbrzezia do Kożuchowa, czyli takich jakie pojawiły się gdy np. łączone gminę i miasto Zielona Góra – mówił wiceprzewodniczący rady.
Nie chcą do miasta
Argumenty, o których mówił Jelinek mieli natomiast mieszkańcy. – Uważam że nic na tym nie zyskamy. Do tej pory nikt nam nawet nie raczył utwardzić drogi i choć nie należy ona do nas musieliśmy wykonać to samodzielnie. Podobnie wygląda sprawa z odśnieżaniem. W tym roku zawiało nas po pas i także nikt nam nie pomógł – przedstawił swoje stanowisko Dariusz Nowacki mieszkający przy ulicy Kolonii Moniuszki, w gospodarstwie oddalonym od miasta około jednego kilometra.
To co dla Nowackiego jest minusem zupełnie inaczej widział burmistrz twierdząc, że dzięki włączeniu do Kożuchowa poprawi się stan owej drogi. Choć Paweł Jagasek snuł wizję rozbudowy miasta w kierunku gospodarstwa Nowackiego, nie przekonywało to gospodarza. – To jest tylko gdybanie, podobnie jak i mówienie o obwodnicy, która albo powstanie albo nie powstanie – mówił Nowacki.
– Większa korzyść dla Państwa będzie jeśli będziecie w granicach miasta – przekonywał burmistrz, ale na pytanie, jaka to będzie korzyść nie potrafił już odpowiedzieć. – Nie mamy drogi, nie mamy oświetlenia, więc gdzie tu mowa o korzyściach – kontynuował pan Dariusz. – Dziś nie jest czas abyśmy o tym dyskutowali. Możemy sobie gdybać, a za chwilę radni nie dadzą mi upoważnienia do przeprowadzenia konsultacji i nasze dywagacje pójdą w zapomnienie – uciął Paweł Jagasek.
Przeciwko rozpoczęciu konsultacji był również Jacek Niezgodzki, którego zdaniem zbyt duży pośpiech w tej materii nie jest wskazany, a brak konkretów co do sposobów przeprowadzania konsultacji tylko podtrzymał jego decyzję. Radny zaproponował, że do tematu zawsze można powrócić, trzeba jednak poświęcić na to więcej czasu niż te kilka tygodni, które pozostały do końca marca – Nie chcę aby większość decydowała o mniejszości. W związku z tym powinniśmy wycofać tą uchwałę, a w przyszłości zagłosować nad uchwałą o konsultacjach częściowych. Wtedy te części Podbrzezia, które chcą włączamy, a te które nie zostawiamy. Marzec jest co roku i to nie musi być ten.
Szczyt hipokryzji
To stanowisko wyraźnie nie spodobało się burmistrzowi. – To już szczyt demagogii… – zdążył powiedzieć, po czym Przewodniczący Ireneusz Drzewiecki wyłączył mu mikrofon i zwrócił uwagę, aby ograniczył wycieczki słowne typu: demagogia, kłamstwo i tego typu rzeczy. - Jak na os. XXX-lecia znajdą się dwie osoby, które będą chciały zostać w Podbrzeziu, to wyjdzie na to, że zdecydują one za większość. Popadamy w jakąś paranoję. Zwracam się do radnych, aby dali się wypowiedzieć mieszkańcom – kontynuował Paweł Jagasek.
Przeciwko przyłączeniu do Kożuchowa byli obecni na sali radnych mieszkańcy ulicy Głównej i Zygmuntowskiej. – Wioska jest wioską, mamy gospodarstwa rolne i chcemy, aby tak pozostało. Jest tu pan, który ma agroturystykę i też by pewnie nie chciał być w mieście – mówiła w ich imieniu jedna z mieszkanek. Wspierał ją także inny mieszkaniec. – Nie chcemy, aby głosowali za nas inni. Osiedle XXX-lecia to już praktycznie miasto, a my wolimy zostać wioską.
– Z perspektywy czasu zobaczycie państwo, że miałem rację. Uporządkujemy bałagan, który usprawni życie tego miasta i być może kiedyś uratuje to komuś życia – starał się przekonać mieszkańców burmistrz.
Ostatecznie po ponad godzinnej dyskusji stosunkiem głosów: 7 przeciw, 4 za i 4 wstrzymujących radni zdecydowali, że uchwała o przystąpieniu do procedury zmiany granic miasta Kożuchów nie została przyjęta.