Mam nadzieję, że traumatyczne doświadczenie pandemii sprawi, iż zaczniemy przygotowywać nasze państwo i jego służby publiczne nie tylko na lepsze, ale i na najgorsze czasy. Przydałoby się stworzyć pozytywny przekaz do społeczeństwa – o tym, dlaczego warto wzmocnić służby publiczne. W minionych latach były one zbyt często dyskredytowane, jako siedlisko niepotrzebnych darmozjadów - mówi profesor STANISŁAW MAZUR, badacz polityk publicznych, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie
Panie Profesorze, ponad 3,3 mln ludzi na świecie umarło dotąd na covid, w pierwszej dziesiątce pod względem liczby zgonów dominują państwa rozwinięte, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie koronawirus zabił więcej obywateli niż obie wojny światowe oraz wietnamska i koreańska razem wzięte. Polska była tygodniami na szczycie światowego zestawienia umieralności, pod względem całkowitej liczby zgonów zajmujemy 13. miejsce na świecie. Jeśli chodzi o zgony tzw. nadwymiarowe to mamy najtragiczniejszy bilans w Unii. Czy specjalista od polityk publicznych jest w stanie wyjaśnić, co zrobiliśmy nie tak?
W mojej opinii najwięcej fatalnych skutków przyniosła niezdolność stosowania trybów skutecznego reagowania na sytuacje kryzysowe. Absolutnie podstawowy jest tutaj szybki przepływ informacji i uzgadnianie stanowisk pomiędzy poszczególnymi organami władzy publicznej, przede wszystkim między samorządami a administracją rządową. Zasada jest prosta: tam, gdzie potrzebujemy centralizowania pewnych rzeczy, to je centralizujemy, ale tam, gdzie potrzebujemy budować elastyczne i szybko reagujące systemy, to decentralizujemy. Żeby to zadziałało, niezbędny jest wysoki stopień wzajemnego zaufania, a zarazem wspólnego przekonania, że sytuacje nadzwyczajne wyłączają logikę brutalnego sporu partyjnego.
U nas on w pandemii nie wygasł, a chwilami wręcz się zaogniał.
Tak. W efekcie brak zaufania sprawił, że wszystko zostało zbyt scentralizowane i zbyt późno uruchomiliśmy potencjał elastyczności, rozpoznania rzeczywistych potrzeb i szybkiego reagowania w samorządach.
Samorządowcy – niezależnie od opcji – od zarania pandemii zwracali uwagę na błędy instytucji centralnych i liczne słabości, zwłaszcza sanepidu. Wielu ostrzegało, że złe zarządzanie kryzysem w połączeniu z niefrasobliwością polityków doprowadzi do kolejnej fali zakażeń. Postulowali radykalne wzmocnienie służb sanitarnych, szpitali. Groch o ścianę.
Mogliśmy tu na szczytach władzy zaobserwować syndrom pychy rozumu: „centrala wie lepiej” i formułuje przekaz. I ta centrala – zresztą nie tylko w Polsce – uznała, że ta kolejna fala nam nie grozi. W związku z tym nie wyciągnięto wystarczających wniosków, nie przygotowano systemu do szybkiego reagowania.
Czytaj więcej.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień