Dlaczego zakład pogrzebowy apeluje o rozsądek i inne cmentarne zagadki
Polacy czują się świetnie na cmentarzu. Oczywiście, mówimy o żywych. Już na początku października niemal na każdym grobie na parafialnym cmentarzu w miejscowości, gdzie mieszkam, paliły się znicze. Tak, parę tygodni przed zaduszkami. Wniosek może być tylko jeden – uwielbiamy odwiedzać nekropolie.
To dość wyraźna zmiana w obyczajowości, bo jeszcze parę dziesiątków lat wstecz na cmentarzach przez cały rok hulał jedynie wiatr. Potem pojawił się zwyczaj stawiania na grobach ognia w dni ważne z punktu widzenia życiorysu zmarłej osoby, np. w dniu imienin, urodzin czy śmierci. Pewną nowością było też odwiedzanie cmentarza tuż przed świętami Bożego Narodzenia czy Wielkanocy. Co istotne, nie mówimy o pojedynczych wyprawach, które zawsze mogą mieć indywidualne motywy, ale o zjawisku na szerszą, społeczną skalę. Ja sam miałem taki okres w życiu, gdy dość często zaglądałem na Cmentarz Grabiszyński, gdzie pod opieką mam dwa groby, i to nie w celach religijnych, lecz dla kojącej ciszy w przyjaznej scenerii starych drzew i żywopłotów. Dlatego wiem, że na cmentarzu można się naprawdę świetnie zrelaksować i nabrać dystansu do życiowych zawirowań, które prawie każdego dopadają.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień