Dłuższe zwolnienia lekarskie, a wirusy nadal atakują
Coraz więcej łodzian z powodu infekcji paragrypowych i będących ich następstwem powikłań spędza na zwolnieniu lekarskim kilka tygodni.
- W tym roku dzieje się to częściej niż w ubiegłych latach - twierdzi Beata Szadkowska-Opasiak, lekarz rodzinny z poradni przy ul. Karpiej. - Zdarza się, że okres całkowitej niezdolności do pracy wynosi od 2 do 4 tygodni.
Dzieje się tak najczęściej dlatego, że pacjenci próbują infekcje leczyć sami, a przyjmując leki objawowe - nadal chodzą do pracy. Dopiero gdy po kilku dniach nie widzą poprawy, decydują się na wizytę u lekarza. Wtedy mają już najczęściej powikłania w postaci bakteryjnych zakażeń dróg oddechowych. Trzeba włączyć antybiotyk, a czasami po tygodniu - kolejny. Równocześnie, co potwierdzają lekarze, w tym sezonie grypowym wirusy atakują nas z większą siłą niż w poprzednich latach.
- Tłumaczę każdemu pacjentowi, że jeśli nie zostanie w domu, aby jego organizm odpoczął i mógł walczyć z zakażeniem, to konsekwencje mogą być bardzo poważne - dodaje doktor Szadkowska-Opasiak. - Wśród swoich pacjentów miałam dwie osoby po 30. roku życia, którym wirus grypy uszkodził serce tak poważnie, że dziś już ich z nami nie ma. Coraz więcej chorych ma świadomość tych zagrożeń.