Do 2020 r. ubędzie nam porodówek?
Wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa mówi, że do najnowszego mapowania potrzeb zdrowotnych należy podchodzić ze spokojem.
Na stronach Ministerstwa Zdrowia ukazała się najnowsza mapa potrzeb zdrowotnych w zakresie ciąży, porodu i połogu oraz opieki nad noworodkiem dla województwa kujawsko- -pomorskiego. Z pewnym niepokojem przygląda się jej dyrekcja szpitala w Żninie. Dlaczego?
Posługując się danymi z 2014 roku, wprowadzono limit minimalnej liczby urodzeń - 400 - dla oddziałów położniczych.
Prognozowana jest także liczba porodów w 2020 roku.
Roman Pawłowski, prezes Pałuckiego Centrum Zdrowia w Żninie, nie kryje zdziwienia, kiedy czyta zawarte w mapie tabele. Biorąc pod uwagę liczbę urodzeń w 2014 roku w szpitalu w Żninie, a było ich 400, plasuje to placówkę na 16. pozycji w województwie. Co ciekawe, na 15. pozycji znalazł się szpital w Rypinie z... 362 porodami.
- Nikt nie umie wyjaśnić, dlaczego tak się stało - mówi.
Zdziwienie zapanowało także w powiecie mogileńskim. Tu oddział ginekologiczno-położniczy znajduje się w Strzelnie. Na koniec 2014 roku odbyło się 398 porodów. W podsumowaniu wyników dla województwa kujawsko-pomorskiego szpital znalazł się na... 17. pozycji.
Rozważyć zasadność funkcjonowania
Prognoza wskazuje, że spośród 23 placówek funkcjonujących w województwie kujawsko-pomorskim w roku 2014, w roku 2020 ustaloną wartość progową 400 porodów osiągnie 15 placówek. Są to szpitale w Bydgoszczy (trzy), Toruniu, Włocławku, Grudziądzu oraz powiatach: ino-wrocławskim, toruńskim, na-kielskim, tucholskim, świeckim, brodnickim, lipnowskim, radzie-jowskim i rypińskim (choć przy tym ostatnim widnieje liczba 363 porodów).
Jak czytamy, „w pozostałych przypadkach należy rozważyć zasadność funkcjonowania oddziału położniczego oraz ginekologiczno-położniczego”.
I tu mamy szpitale w powiecie żnińskim, mogileńskim, chełmińskim, sępoleńskim, aleksandrowskim, lipnowskim, golubsko-dobrzyńskim i wąbrzeskim (dane z 2014 r.).
- To świeża sprawa, myślę, że będzie poruszona na lutowym konwencie powiatów - mówi Tomasz Barczak, starosta mogileński. - Ale nie rozumiem tego zestawienia. Na jakiej zasadzie to się odbyło? Czy tu wchodzi w grę jakieś koleżeństwo?
Michał Jonczyński, dyrektor rypińskiej lecznicy, w kontekście niepokojów płynących z powiatu żnińskiego oświadczył:
- Zabieramy się do analizy tej mapy, jednak nie obawiam się niczego złego. Nasz szpital jest wysoko oceniany, w okolicy mamy najwięcej urodzeń, w 2016 roku urodziło się u nas 400 dzieci
- usłyszeliśmy.
Dyrektor przypuszcza, że szpital, którym zarządza, znalazł się na wyższej pozycji niż lecznice w Strzelnie i w Żninie z uwagi na standard, wyposażenie, personel oddziału ginekologiczno- -położniczego, który jest „wyższy”.
Ze spokojem
Z mapą potrzeb w zakresie ginekologii i położnictwa zapoznała się także Mariola Burc, dyrektor szpitala w Chełmnie.
- Na razie jestem spokojna o nasz oddział. Szpitale mają się reformować i nie wiem, jak te mapy mają się do tych planów. Ze spokojem trzeba się temu przyglądać i ewentualnie zgłaszać uwagi - usłyszeliśmy.
Na stronach ministerstwa ukazało się w sumie 30 map potrzeb zdrowotnych. Nasza rozmówczyni przyglądała się także tej dotyczącej pediatrii.
- Z prognozy wynika, że naszego oddziału nie będzie, bo nie leczymy 700 dzieci. My leczymy dzieci na podstawie kontraktu, jaki mamy podpisany z NFZ - dodaje. Co ciekawe, w prognozie widnieje 10 Wojskowy Szpital Kliniczny w Bydgoszczy, gdzie oddział pediatryczny został zlikwidowany. - Trzeba wziąć pod uwagę to, że w tych mapach są błędy. Dane są już trochę archaiczne - oświadcza.
W podobnym tonie wypowiada się prof. dr hab. n. med. Marek Grabiec, wojewódzki konsultant ds. ginekologii i położnictwa oraz kierownik Kliniki Położnictwa, Chorób Kobiecych i Ginekologii Onkologicznej w Szpitalu im. Biziela w Bydgoszczy. - Myślę, że do tych map należy podchodzić ze spokojem i poczekać za statystykami z 2015 i 2016 roku.
Profesor zauważa także, że w prognozie uwzględniono szpital w Wąbrzeźnie, gdzie ginekologia, owszem, jest, ale oddziału położniczego nie ma.
- Trzeba śledzić to, co jest. Nic na razie nie jest rozstrzygnięte - uspokaja.