Do chirurgów plastycznych z Łęcznej przyjeżdżają pacjenci z całej Polski
Kolejki na zmniejszenie biustu sięgają 2020 r. Rekord: pierś lżejsza o 3 kg, w sumie 6 kg mniej. Chirurgia plastyczna w ramach NFZ nie jest od upiększania. Tu decydują względy zdrowotne.
- Zanim ustaliłam termin operacji, przebyłam długą wędrówkę od jednego do drugiego lekarza specjalisty. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy: „po co w ogóle chcę zmniejszyć piersi, skoro większość pań chce je powiększać”. Aż w końcu trafiłam do szpitala w Łęcznej. Prześwietlenie wykazało, że z powodu za dużych piersi mam skrzywienie fragmentu kręgosłupa - wyjaśnia 30-latka z Lublina.
Termin jej operacji to wakacje 2019 roku. Skąd pomysł na zmniejszenie biustu?
Głównie ze względów zdrowotnych. Nie chcę doprowadzić do nieodwracalnych problemów z kręgosłupem. Z kolei w sezonie letnim pojawiają się odparzenia od ramiączek biustonosza. Trudno też znaleźć jakąkolwiek pasującą bluzkę, a bielizna jest bardzo droga. Nie wspomnę o tym, jak ludzie patrzą się na moje piersi. Proszę mi wierzyć, nie jest to komfortowe
- wyjaśnia kobieta.
Chirurdzy plastyczni ze Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej potwierdzają, że wzrasta zapotrzebowanie na operacje zmniejszania piersi. - Przyjeżdżają do nas pacjentki z całej Polski, bo w innych ośrodkach są bardzo odległe terminy na NFZ. Chociaż i u nas kolejka sięga już 2020 roku - informuje dr Ryszard Mądry ze szpitala w Łęcznej. I podkreśla, że lekarze podejmują się takich zabiegów nie z powodu fanaberii pacjentek, ale ze względów medycznych. - Nasza najmłodsza pacjentka miała 18 lat i piersi w rozmiarze K. Zazwyczaj operujemy panie w rozmiarach od G do L. Nasz najbardziej ekstremalny przypadek to operacja, gdy jedną pierś pomniejszyliśmy o 3 kg. W sumie daje to aż 6 kg mniej. Pacjentki dostają jakby drugie życie. Poprawia się jakość ich życia. Mogą zacząć dbać o siebie i uprawiać np. fitness. Również psychicznie lepiej się czują - dodaje dr Mądry.
Operacje zmniejszania biustu trwają ok. 2-3 godziny. Wymagają od chirurgów plastycznych niezwykłej precyzji i umiejętności. - Chirurg jest jak krawiec lub szewc, który musi najpierw dokładnie i precyzyjnie wycinać, a potem nadać odpowiedni kształt - mówi specjalista.
To nie igły i strzykawki
Dużym zainteresowaniem cieszą się również zabiegi pobariatryczne. Chodzi o skutki utraty nadmiaru kilogramów w postaci fałd skórno-tłuszczowych. Nieraz obwisła skóra na brzuchu sięga do połowy ud, co nadal utrudnia pacjentom poruszanie się czy higienę osobistą. Natomiast u dzieci i młodzieży lekarze najczęściej operują rozszczep wargi i podniebienia albo wykonują korekcję odstających uszu.
Są to wady wrodzone, które możemy zrekonstruować z powodzeniem. To bardzo ważne dla prawidłowego rozwoju fizycznego i psychicznego dziecka
- mówi dr n. med. Ryszard Mądry.
Do Łęcznej trafiają też pacjenci po operacjach kardiochirurgicznych. - Są to na przykład osoby z rozejściem się rany na środku mostka, widać wtedy bijące serce w środku. To bardzo skomplikowana operacja, ale zdarzały się już u nas takie przypadki - dodaje dr n. med. Mądry.
Prof. Jerzy Strużyna, szef Wschodniego Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej, zaznacza, by nie mylić medycyny estetycznej z chirurgią plastyczną. - Chirurgia plastyczna to nie igły i strzykawki. My ratujemy zdrowie i życie pacjentów. Nie jesteśmy od leczenia potrzeb ducha. Wykonujemy zabiegi ze względów zdrowotnych. To do nas trafiają pacjenci z oparzeniami czy z ubytkami skóry. Zajmujemy się też replantacją kończyn górnych. W Łęcznej pełnimy dyżur przez 24 godziny na dobę - mówi prof. Strużyna, który jest jednocześnie krajowym konsultantem ds. chirurgii plastycznej.