Do czego służy sejmik. O uchwałach mądrych i niemądrych
W Małopolsce w ostatnich miesiącach mieliśmy powódź błyskawiczną za powodzią błyskawiczną, trąbę powietrzną, małe i duże klęski żywiołowe. Nadchodziły hurtowo, dzień po dniu, tydzień po tygodniu, w niespotykanej dotąd ilości. Sam Kraków zdążyło od czerwca zalać i sparaliżować co najmniej trzy razy. Ile w tym czasie w małopolskim sejmiku uchwalono uchwał dotyczących przeciwdziałania w regionie skutkom zmian klimatu? Ile razy radni dyskutowali na - nielicznych przecież - sesjach o coraz większym zagrożeniu powodziowym w województwie? O sposobach radzenia sobie lokalnie z rosnącym na naszych oczach, szybciej niż inflacja, klimatycznym kryzysem? Zgadliście. Zero.
Za to na tapecie od tygodni nieprzerwanie jest uchwała anty-LGBT, sprzed dwóch lat. Nie mająca ani wtedy, ani dzisiaj nic wspólnego z realnymi problemami gnębiącymi region, mało tego, z czasem sama stała się jednym najpoważniejszych z nich. Bo jeśli Małopolska się z niej nie wycofa, a Komisja Europejska spełni swoją groźbę o zablokowaniu wypłaty unijnych środków (identyczną skierowała też do czterech innych województw), wówczas paść się pójdzie kilka miliardów euro, w tym pieniądze choćby na ochronę środowiska.
Skalę ryzyka trudno ocenić, ale do czasu. Kurs w relacjach Unią będzie - już jest - raczej twardy, PiS będzie trzymał się tych uchwał jak pijany płotu. Może dojdzie do jakiejś próby zamydlenia rzeczywistości, ale na skuteczność takich działań trudno liczyć. Jan Duda, przewodniczący sejmiku małopolskiego, chce zmieniać w uchwale skrót LGBT na słowo „gender”, co pokazuje, że sam już nie wie, z czym walczy, chyba że po prostu chodzi o ogólny konstrukt mrocznych sił z Zachodu i Netfliksa. Ja w każdym razie chciałbym przestrzec, że za każdym razem, gdy do opisu pewnych zjawisk używa się w Polsce określeń „marksistowski” lub „neomarksistowski” na świecie umiera jedno małe, słodkie zwierzątko.
Zostawmy jednak z boku tę próbę sił z UE, spór, co komu wolno i to nasze „nie oddamy guzika”, bo choć oczywiście dla polskich samorządów unijne pieniądze to być albo nie być, warto postawić sobie inne, ważne na przyszłość pytanie: do czego służy taki sejmik? Nie jest to, mam wrażenie, wiedza powszechna, nawet dla samych radnych. Otóż najważniejszymi ze statutowych zadań sejmików jest wyznaczanie dla regionów strategii rozwoju i planowanie budżetu, a do tego pełnią one dość istotną rolę w rozdziale środków unijnych. Już w 2019 roku pytałem, gdzie tutaj jest miejsce dla uchwał w sprawie wyimaginowanych zagrożeń (na dodatek nie mających żadnego znaczenia administracyjnego, wyłącznie polityczno-wizerunkowe), ale odpowiedzi do dziś nie otrzymałem. Mało tego, po dwóch latach okazało się, że to rzeczona uchwała stwarza zagrożenie dla skutecznego wykonywania zadań statutowych sejmiku, bo naraża budżet, o strategiach rozwoju nie wspominając. Oczywiście, jeśli ktoś zacznie o nich w końcu na serio rozmawiać.
I co teraz? Bo w tej chwili wygląda to na szykowanie się do popełnienia samobójstwa rozszerzonego. W którym, nie ukrywam, nie chciałbym uczestniczyć. A Wy?