Do kotła zazwyczaj trafiają ścinki drobiu
Toruńskie schronisko ma nową kuchnię, w której każdego dnia przygotowywane są posiłki dla minimum trzystu psów. Koty dostają jedzenie z puszek.
Do niedawna gotowanie obiadów dla podopiecznych schroniska odbywało się w złych warunkach - w kuchni panowała wilgoć, na ścianach wychodził grzyb, a sprzęt był mocno zużyty. To już przeszłość. Miasto sfinansowało remont kuchni łącznie z wymianą przeciekającego dachu. Zakupiono też nowy, profesjonalny kocioł warzelny.
- Każdego dnia przygotowujemy posiłki dla co najmniej 300 psów. Do tego potrzeba ok. 70 kg mięsa, które nastawiamy dzień wcześniej. Rano pracownicy przychodzą, otwierają kocioł, którego zawartość wciąż jest ciepła. Mieszają mięso z różnymi dodatkami i rozdzielają - tłumaczy Agnieszka Szarecka, kierowniczka Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Toruniu. - Psy jedzą głównie drób. Czasem trafia się baranina lub wołowina. Wszystko to ścinki, odpady produkcyjne, ale świeże.
Część zwierząt - po zabiegach bądź przewlekle chorych - dostaje specjalne posiłki. To mięso z ryżem lub karmy weterynaryjne np. dla psów chorych na nerki.
Schroniskowe koty karmione są jedzeniem z puszek. Od święta przygotowywany jest dla nich drób bądź wołowina.
- W nowej kuchni zyskaliśmy też zabezpieczenia przed gryzoniami. Mieścimy się w sąsiedztwie ogródków działkowych, parku i Wisły, a to dobre warunki dla tych szkodników. Jedzenie przetrzymujemy w metalowych skrzyniach, do których szczury nie mają szans się dostać - dodaje Agnieszka Szarecka.
Na wyremontowanej i nowoczesnej kuchni się jednak nie kończy. Jeszcze w tym roku odnowiony ma zostać taras znajdujący się na głównym budynku schroniska. Dzięki temu uda się wyeliminować wilgoć ze schroniskowych magazynów i szatni personelu. Planowana jest też budowa wybiegu dla szczeniąt. I to właśnie najmłodszym czworonożnym mieszkańcom schroniska już za miesiąc ma się bardzo polepszyć. Kończą się prace przy budowie szczeniakarni, która powstaje w budynku starego garażu. Zaplanowano 3 przestronne pomieszczenia z 63 kojcami dla zwierząt. Pierwsze z nich będzie typową izolatką dla chorych psiaków, drugie to miejsce na kwarantannę, a trzecie - typowa szczeniakarnia, gdzie zdrowe, zaszczepione i odrobaczone zwierzęta czekać będą na adopcję.
- Są momenty, kiedy mamy u siebie po 60 i więcej szczeniąt - mówi Szarecka. - Problem w tym, że nie ma gdzie ich trzymać. Zakupiliśmy klatki kennelowe i umieszczamy w nich maluchy. Żeby odizolować je od zarazków i kontaktu z dorosłymi osobnikami, szczeniaki trzymane są w biurze i naszych pomieszczeniach socjalnych. To rozwiązanie absolutnie doraźne. Cieszymy się, że problem zniknie, gdy uruchomimy szczeniakarnię.
Młode psy dostaną specjalnego opiekuna - behawiorystę, który zajmie się m.in. ich socjalizacją. Będą miały także zajęcia z doświadczania świata, na przykład będą się uczyć poruszać po różnych podłożach, nie tylko po kaflach, które właśnie kładzione są w przyszłej szczeniakarni.
Autor: (jwn)