Do polskiej armii trafiły śmigłowce Black Hawk z Mielca. A mogły być Caracale z Łodzi
Trzeba się cieszyć, bo Wojska Specjalne dostały wreszcie pierwsze nowoczesne śmigłowce. I smucić, bo to mogły być śmigłowce Caracal z Łodzi.
Polscy żołnierze sił specjalnych zasługują na najlepszy sprzęt. I właśnie ten sprzęt dziś wchodzi do służby – obwieścił w piątek 20 grudnia szef MON Mariusz Błaszczak.
Dokładnie są to 4 amerykańskie śmigłowce Black Hawk z Mielca, a za jakiś czas będą jeszcze cztery włoskie AW-101 ze Świdnika, ale w wersji morskiej. A mogło być inaczej. Nie 8 śmigłowców, lecz 50, i nie z Mielca i Świdnika, lecz z Łodzi.
W 2016 roku rząd PiS zarżnął jednak rozstrzygnięty już przetarg na śmigłowce wielozadaniowe, który wygrał francuski Airbus Helicopters ze śmigłowcem Caracal. Prysnęła wizja montowania Caracali w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 1 w Łodzi.
Black Hawki i AW101 to doskonałe maszyny w swoich klasach, ale nie w tym rzecz. Nie było podstaw do utrącenia Caracali, poza fanaberią ministra Macierewicza. Poza tym polityki zbrojeniowej nie prowadzi się od rządu do rządu i od ściany do ściany.
Argument, że PiS zostawił państwowe Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi i zadbał o zagraniczne koncerny w Mielcu i Świdniku nie byłby do końca sprawiedliwy, bo to w końcu nasza tradycyjna Dolina Lotnicza, polska kadra i polscy pracownicy.
Mimo to nie sposób zapomnieć o Łodzi. WZL nr 1 intensywnie się modernizują, tu ma być też centrum serwisowe wspomnianych wcześniej śmigłowców, a w przyszłości także śmigłowców szturmowych. Ale tych nowoczesnych śmigłowców do serwisowania za wiele na razie nie będzie, a przyszłość śmigłowców szturmowych gdzieś ginie we mgle.
Zgadzamy się z ministrem Błaszczakiem, że polscy żołnierze sił specjalnych zasługują na najlepszy sprzęt. A na co zasługuje Łódź, panie ministrze?