Do przejścia mają ponad 600 km. Trasa ciężka i bardzo wymagająca
XXXIII Pielgrzymka na Jasną Górę wyruszyła ze Szczecina. Do niej dołączają na trasie inne grupy.
Wyruszyli rano po mszy z Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na osiedlu Słonecznym ulicami Łubinową i Struga, a dalej Szosą Stargardzką. Do Stargardu dotarli około godziny 17. Nastroje bardzo pogodne. Każdemu towarzyszy jakaś intencja, dla której chce pokonać trud wędrówki.
– Wierzę, mam jakiś problem, idę z tym do Matki Bożej – tłumaczy Józef Kręcicki ze Świnoujścia, który był na wszystkich pielgrzymkach. – Można odprawić różaniec w domu, można w kościele, ale dla mnie pielgrzymka to jest lepsza forma modlitwy. Tu dochodzi trud, zmęczenie potworne, fizyczne i psychiczne.
W tym roku nie idzie z pielgrzymami ks. Paweł Ostrowski, który przez wiele lat był jej dyrektorem.
– W pielgrzymce jestem już emerytem i dziś tylko odprowadzam parafian – żartuje i dzieli się z nami, jak zmieniał się wiek pielgrzymów: – Wcześniej trzon stanowili studenci, po tym licealiści, następnie osoby starsze, a teraz wraca ten przedział wiekowy od bardzo młodych osób do tych starszych.
Wszyscy przed wyruszeniem w trasę są podekscytowani i uśmiechnięci. Ci, którzy pierwszy raz wyruszają, chętnie słuchają tych, którzy idą kolejny już raz.
– Idę w intencji taty, który zmarł w ubiegłym roku – mówi Łukasz Kruk z Będargowa. – To moja już 13. wędrówka, bo pierwszy raz wyruszyłem po śmierci Jana Pawła II.
– Jesteśmy z Goleniowa i każdy w innej intencji – przyznaje Łukasz, który jest w grupie uśmiechniętych trzech chłopców i dwóch dziewcząt
Jedna z nich, Hanna Korczak zaprzecza, że jako dziewczyna będzie miała większe kłopoty niż koledzy i mówi stanowczo:
– Dziewczyny są silne, damy sobie lepiej radę. I dodaje: – Idę w intencji mojej nowej szkoły.