Do skrzynek pocztowych mieszkańców gminy Osielsko trafiły podejrzane ulotki. Do rzekomej zbiórki nie przyznaje się fundacja
- Abonent wybranego numery nie przyjmuje połączeń przychodzących - taki komunikat słychać, kiedy wybiera się numer wskazany w ulotce na temat zbiórki używanej odzieży. Podejrzane ulotki znaleźli w swoich skrzynkach pocztowych mieszkańcy gminy Osielsko.
Poza numerem telefonu, który w ogóle nie odpowiada, choć ulotka obiecuje, że będzie czynny w dniu zbiórki, nie ma w niej właściwie nic, co pozwoliłoby na sprawdzenie wiarygodności akcji. Ach, jest nazwa fundacji: Pomocna- dłoń (pisownia oryginalna).
Podejrzana ulotka trafiła do mieszkańców gminy Osielsko
Tyle że organizacji, mających w nazwie hasło „pomocna dłoń”, mamy w kraju kilkadziesiąt. Ta, która nazywa się dokładnie tak samo (może poza pisownią), prowadzi w Warszawie DPS i o zbiórce odzieży w Osielsku nic nie wie. Kobieta, która podnosi słuchawkę w biurze fundacji, nie jest zdziwiona, że po ulotce można trafić do niej. - W samej stolicy jest kilka fundacji o łudząco podobnej nazwie. Bywa, że jesteśmy myleni, ale o żadnych zbiórkach nic nie wiemy, my na pewno takiej nie prowadzimy - mówi.
Tyle samo ustalił Paweł Kamiński, radny gminy Osielsko, który w sieci ostrzegał mieszkańców przed podejrzaną zbiórką.
- Znaleźliśmy ulotkę w skrzynce pocztowej. Żona zaproponowała, żebyśmy przygotowali ubrania, których już nie nosimy, bo pewnie przydałyby się potrzebującym. Wtedy przyjrzałem się ulotce. Zastanowiło mnie, dlaczego nie ma na niej pełnej nazwy organizacji, adresu czy numeru KRS, dlaczego przy numerze telefonu jest adnotacja, że czynny jest jedynie w dniu zbiórki. Zacząłem szperać w internecie, dzwoniłem i na podany numer, i na numer warszawskiej fundacji, która do zbiórki się nie przyznawała. Nie jestem w stanie nic przesądzić, ale te wątpliwości sprawiły, że nie zdecydowaliśmy się wziąć udziału w zbiórce.
Mieszkańcy gminy, którzy żywo zareagowali na ostrzegawczy post pana Pawła, spekulują, że mogło chodzić o pozyskanie odzieży do sprzedaży np. w lumpeksach.
Bydgoska policja radzi, by w podobnych sytuacjach zachować czujność, bo choć takie zbiórki wydają się niewinne, mogą być próbą oszustwa.
- Jeśli cokolwiek budzi nasze wątpliwości (np. brak nazwy fundacji, co uniemożliwia weryfikację autentyczności zbiórki), najbezpieczniej jest zrezygnować z przekazywania jakichkolwiek rzeczy na zbiórkę. Lepiej jest w takiej sytuacji na własną rękę poszukać zaufanej instytucji czy sprawdzonej organizacji, które prowadzą zbiórki odzieży, a takich w Bydgoszczy nie brakuje - mówi podkom. Lidia Kowalska, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
W dobie pandemii jest to nieco utrudnione, zawieszona jest bowiem, m.in., akcja Wymiana ciepła, polegająca na tym, że na wieszakach zlokalizowanych w różnych miejscach miasta, można było zostawić ciepłą odzież dla potrzebujących.
Gdzie przekazać używaną odzież w Bydgoszczy?
- Niepotrzebna nam odzież przyda się np. osobom, korzystającym z pomocy Stowarzyszenia Miłosierdzia przy parafii pw. św. Wincentego á Paulo (bydgoska bazylika, al. Ossolińskich 2a).
- Parafia pw. Świętego Krzyża (ul. Artyleryjska 10), we współpracy z Oddziałem Ratunkowym Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, organizuje akcję „Podziel się ubraniem”. To zbiórka używanej odzieży dla osób bezdomnych.
- Ofertę przekazania używanej odzieży można też „zawiesić" np. na facebookowej grupie Uwaga! Śmieciarka jedzie - Bydgoszcz.
Jak sprawdzić, czy zbiórka jest legalna?
Portal organizacji pozarządowych www.ngo.pl informuje, że wszystkie ofiary w gotówce lub naturze, które idą na cele dobroczynne, są zbiórkami publicznymi. Wszystkie zbiórki publiczne muszą być zgłoszone do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zgłoszenie jest rozpatrywane w ciągu 30 dni, po których organizacja otrzymuje zgodę lub odmowę na przeprowadzenie akcji. Wszystkie zgłoszone zbiórki można sprawdzić na stronie www.zbiorki.gov.pl.
Warto weryfikować zbiórki używając prostej wyszukiwarki na tej stronie.