Dobra zmiana sięga po ośrodki doradztwa
- Od 26 lat idziemy w stronę decentralizacji państwa i powinniśmy tego bezwzględnie bronić - mówi marszałek Piotr Całbecki. I ma na myśli ODR-y.
Tak mocne słowa padły na poniedziałkowej sesji sejmiku województwa. Radni mieli przyjąć stanowisko w sprawie Ośrodków Doradztwa Rolniczego, które rząd zamierza przejąć pod swoje skrzydła. Przypomnijmy, że dotychczas były pod opieką urzędów marszałkowskich.
Czy zmiana oznacza, że teraz zajmie się nimi wojewoda, który pełni rolę przedłużenia rządu w terenie? Tego jeszcze nikt oficjalnie nie potwierdza, ale są tacy, którzy już stanowczo się zmianom sprzeciwiają.
- Nie jest to dobry pomysł - powiedział marszałek Piotr Całbecki. - W 2009 r. przejęliśmy ODR-y z 14-milionowym deficytem. Co teraz? Czy ktoś nam zwróci zainwestowane środki? Moim zdaniem, to niepoważne traktowanie samorządów.
Michał Krzemkowski, radny z PiS, ma inne zdanie: - ODR-y funkcjonowały jako system administracji sejmowej. Skąd założenie, że wojewoda będzie gorzej zarządzał ODR-ami od marszałka? Poza tym za politykę rolną odpowiada rząd, ma do tego narzędzia i środki.
Stanisław Pawlak, radny z SLD, uważa jednak, że przekazywanie sobie ODR-ów z rąk do rąk jest jedynie politycznym działaniem i nie przyczyni się do ich lepszego funkcjonowania.
- 17 lat temu tworzyliśmy województwa i gminy, aby umacniać samorządność, być bliżej ludzkich spraw - wyjaśniał radny Pawlak. - Obawiam się, że zaczynamy się rozsadzać od środka. Pamiętam, jak ODR-y były wyszarpywane, jak przechodziły z rządu do samorządu. I teraz ma być to samo? Przypominam, że jesteśmy samorządem, a to oznacza, że możemy pozostać apolityczni. Nie dajmy się skusić politycznym zmianom!
Wyraźnie zdenerwowany nowym pomysłem rządu na ODR-y jest marszałek Piotr Całbecki. Dał temu wyraz, apelując do radnych, aby bronili wypracowanych przez lata mechanizmów samorządności.
- Od 26 lat idziemy w stronę decentralizacji państwa i powinniśmy tego bezwzględnie bronić - mówi marszałek. - Nawet jeśli władzy w Warszawie wydaje się, że wie lepiej, co jest dobre do regionu. Ale czy to oznacza, że teraz mamy cały warsztat wypracowany przez siedem lat wrzucić do kosza? To może, idąc tym tropem, oddajmy też szpitale. I będziemy tylko ciałem doradczym. Przeciwstawiając się, bronimy naszego statutu.
Marszałkowi wtórował radny Jarosław Katulski z PO, który w nowym pomyśle rządu obawia się jednego: - Chodzi o to, aby położyć rękę na majątku ODR. Czyż nie?
Roman Sass, dyrektor KPODR w Minikowie, jest pewien, że rząd nie zamierza przekazywać ODR-ów pod skrzydła wojewodów.
- Mamy przejść bezpośrednio pod Ministerstwo Rolnictwa - mówi. - Zresztą nie jest to wcale taki zły pomysł, bo dotację celową daje nam właśnie minister rolnictwa.
Dyrektor Sass przypomina też, że gdy w 2009 r. ODR-y zostały odebrane rządowi i przekazane samorządom województwa, głośno protestował. - Wtedy przekonywałem, że to ruch niedobry, bo ODR-y realizują zadania z zakresu krajowej i wspólnej polityki rolnej i to są zadania rządu. I tak nas przeniesiono. Szczerze mówiąc, nie uważam ostatnich lat za stracone, bo poukładaliśmy sobie dobrze pracę z samorządem. Nie wszystkie ODR-y w kraju miały tyle szczęścia.
W Kujawsko-Pomorskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego w Minikowie zatrudnionych jest 257 osób. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że są pracownicy, którzy do przekazania ODR pod kuratelę rządu podchodzą przychylnie. - Przynajmniej doczekamy się remontów - mówią.