Janina Ipohorska w kultowej rubryce „Demokratyczny savoir-vivre”, jako Jan Kamyczek, uczyła przez lata czytelników „Przekroju” zasad dobrego wychowania. Maniery się zmieniają, tak jak zmienia się człowiek i świat, ale Polacy mają wiele przyzwyczajeń, które nie są wcale bon ton...
Szukamy wzorów do naśladowania, bo czasami sami nie wiemy, jak odpowiednio znaleźć się w sytuacji. Mamy świadomość, że nie wszystkie nasze przyzwyczajenia wpisują się w kodeks dobrego wychowania. W dużych miastach, jak grzyby po deszczu, wyrastają więc firmy, instytuty, szkoły, które organizują kursy dobrych manier. W internecie funkcjonują poradnie, które uczą zasad i mówią o tym, o czym kiedyś wiedział każdy dobrze wychowany człowiek.
– Żyjemy w coraz bardziej indywidualistycznej, narcystycznej kulturze. Autorytety podupadają, coraz częściej natomiast ostateczną instancją staje się nasze dobre samopoczucie. To rezultat oddziaływania rynku, który komercjalizuje niemal każdą sferę naszego życia. Innymi słowy, przyzwyczaja nas do postawy płacę – wymagam. A skoro tak, to ja – klient – mówię, jak jest i jak powinno być. Obojętnie, czy jesteśmy w domu, w szkole, ze znajomymi – wyjaśnia doktor Tomasz Kozłowski, socjolog i dodaje, że społeczeństwo tym sposobem staje się powoli coraz bardziej rozpieszczone, a to nie jest postawa, która sprzyja transferowi dobrych manier.
Powoli, również w imię źle rozumianej politycznej poprawności, dajemy przyzwolenie na coraz niższe standardy.
Takt nie tylko od święta, ale i na co dzień
Adam Jarczyński z serwisu SavoirVivre24h.pl, dyrektor generalny Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety, jest przekonany, że można pogodzić otwartość, pewność siebie z faktem bycia osobą kulturalną.
– Szczególnie otwartość rozumiana jako, między innymi, chęć zrozumienia drugiej osoby jest właśnie w centrum wszystkich, szerzej spisanych, zasad dobrych manier. Leży niejako u podstaw filozofii, w której nie my jesteśmy w centrum świata, gdzie króluje egoizm i patrzenie na czubek własnego nosa, a bardziej gdzie my staramy się taktownie współżyć z otaczającymi nas ludźmi, koleżankami z pracy, panem w sklepie, pasażerami w samolocie – tłumaczy i dodaje, że to dość istotne, bo nie możemy patrzeć na zasady dobrych manier tylko przez pryzmat właściwego chwytania noża bądź jedzenia sławnej na całą Polskę bezy. – Ważne jest zrozumienie, dlaczego takt, szacunek do innych jest istotny i potrzebny w naszej codzienności.
Czy zatem współcześnie panująca moda na bezpośredniości w tytułowaniu i szybkim, bądź wręcz natychmiastowym, przechodzeniu na „ty” jest nietaktem? – Wychodzę z założenia, że jeżeli czuje się chemię pomiędzy osobami, można faktycznie skrócić dystans, nie bacząc na konwenans, że powinna to zaproponować kobieta mężczyźnie, tym bardziej jeżeli jesteśmy w tym samym wieku, ale już zastanawiałbym się, czy młodszemu najzwyklej w świecie wypadałoby zaproponować to starszemu, bądź przełożonemu w pracy – wyjaśnia Adam Jarczyński.
Całuję pani rączki, ale... czy na pewno?
Polacy, podobnie jak Francuzi i Brytyjczycy, słyną na świecie z cmokania pań w rękę. To nasze „narodowe” przyzwyczajenie wcale nie jest dobrze odbierane. – Zgodnie z zasadami savoir-vivre’u w sytuacji towarzyskiej to kobieta ma ten przywilej, żeby zaproponować formułę powitalną – nich będzie to na przykład wyciągnięcie dłoni, z którym panowie w sumie mają problem. Wielu nie zdaje sobie sprawy, nie dopuszcza do siebie myśli, że kobiety chcą się witać właśnie w ten sposób, bo wielu z nich było wychowywanych w duchu, że taka forma powitania funkcjonuje tylko pomiędzy mężczyznami – wyjaśnia znawca zasad i apeluje: Szanowne Panie, nie certolimy się i podajemy dłonie!
Często dochodzi do nieeleganckiej sytuacji, gdy pan rzuca w powietrze do koleżanek „cześć”, a wita się poprzez uściśniecie dłoni z kolegami. – Panie często wskazują, że takie zachowanie jest niesprawiedliwe i czują się ignorowane, choć z reguły nic nie mówią – dodaje A. Jarczyński.
Maria Bujas Łukaszewska z Akademii Dobrych Manier wyjaśnia kwestię całowania, powołując się na regułę, która mówi: „Pocałunek w rękę jest szczególnym powitaniem kobiet i jest uzasadnione w czasie jubileuszu, spotkania po latach, awansu, imienin. Mężczyzna, który zna te zasady, nie będzie traktować pocałunku w rękę jako suplementu powitania. – Wykonując ten gest, stara się, żeby było to jedynie muśnięcie suchymi wargami kobiecej dłoni – tłumaczy ekspertka i dodaje, że kobieta, która nie chce być całowana w rękę, lekko przytrzymuje jej ułożenie, dając w ten sposób sygnał mężczyźnie, że nie chce być całowaną w rękę. – Polska jest swoistą enklawą, gdzie nieświadomi, obyczajowych zmian, mężczyźni tkwią przy tych archaicznych obyczajach.
Gość w dom, a buty z nóg?
Polacy są podzieleni na tych, którzy zdejmują buty w tzw. gościach oraz tych, którzy pozostają w obuwiu (uznając, że to integralny element stroju). Jak prawidłowo należy się zachować, przekraczając próg obcego domu?
– Jeżeli zapraszamy gości na przyjęcie, podczas którego wiemy, że będą ubrani bardzo elegancko, to nie prosimy, by zdejmowali obuwie, bo jak to zrobią, to mogą wyglądać komicznie – garnitur i skarpety, to w sumie nie do końca skompletowana garderoba – wyjaśnia dyrektor generalny Polskiej Akademii Protokołu i Etykiety. – Jeżeli jednak spotkamy się całkiem nieformalne, w deszczową pogodę – goście sami mogą zaproponować zdjęcie obuwia, na co my możemy – ostatecznie – przystać, ale nie dawajmy kapci, w których chodzili już wszyscy przed nami. Tak czy siak, to gospodarze ostatecznie decydują, jak możemy poruszać się po ich domu i należy to uszanować.
– Nie wolno jednak dać się „zniewolić” nakładaniem dyżurnych, wysłużonych kapci! Jeśli dla gospodarzy podłogi są ważniejsze od nas, to taki dom z pewnością nie stoi nam otworem! Jeśli znamy ów nawyk u gospodarzy – zabierajmy lepiej swoje kapcie – przekonuje ekspertka z Akademii Dobrych Manier.
Jarczyński przyznaje, że coraz popularniejszym zwyczajem jest noszenie butów na zmianę, gdy na zewnątrz pada deszcz lub sypie śnieg.
Mucha czy krawat, oto jest pytanie!
Mucha wraca do łask. Coraz więcej młodych mężczyzn łączy ją np. z dżinsami. – Mucha ma niesamowity klimat, ale tylko ta ręcznie wiązana. Samo wiązanie nie jest trudne, tak samo jak wiązanie krawata. Wystarczy spojrzeć do internetu, gdzie znajdziemy dziesiątki filmów z instruktarzem. Choć mucha wraca w wielkim stylu, to przecież nie ma obowiązku jej noszenia, zresztą nie każdemu też pasuje. Może trzeba mieć również trochę odwagi, by ją założyć, bo mimo wszystko wciąż wywołuje uśmiech – przyznaje Adam Jarczyński, miłośnik much.
Elegancki mężczyzna powinien mieć w swojej szafie siedem krawatów. Na każdy dzień tygodnia – przeczytać można w poradnikach. – Krawat dla mężczyzny to symbol elegancji, kompozycji kolorystycznej w całości ubrania – dodaje M. Bujas Łukaszewska.
Za krawatem może przemawiać też praktyczna kwestia, bo sprzyja on sylwetkom, które są obszerniejsze. Krawat, który jest naturalnie dłuższy od muchy, lepiej wypada optycznie na takiej sylwetce.
Klienci, którzy korzystają ze szkoleń savoir-vivre’u, to najczęściej pracownicy firm z międzynarodowych koncernów, ale również z mniejszych rodzimych, od zarządów, w wąskim gronie, po pracowników, którzy mają bezpośredni kontakt z klientami czy gośćmi (w hotelach i restauracjach). – Uczę dobrych manier pracowników działów sprzedaży, doradców, osoby odpowiedzialne za organizację wydarzeń czy przygotowywanie kontaktów międzynarodowych. To miejsca, gdzie znajomość nie tylko podstaw, ale konwenansu panującego w innych kulturach, jest ważna. O gafę w środowisku międzynarodowym nietrudno – dodaje A. Jaraczyński.
Maria Bujas Łukaszewska, która szkoli od lat, dodaje, że wszystko zaczyna i kończy się na złotej zasadzie: Jak cię widzą, tak cię piszą.